Quantcast
Channel: Sroka o....
Viewing all 2340 articles
Browse latest View live

Wędkowanie Polarne, gra w sam raz na upały !

$
0
0
Oto i nasz wyjazdowy hit. Gra nie najmniejszych rozmiarów, ale za to i dla małych i większych.
Można też grać samemu co jest czasami bardzo porządne ;). W upalne dni, kiedy w południe siedzi się w domu można pomarzyć o krach lodowych i wędkowaniu polarnym ;).
Gra jest bardzo prosta, nasz Eskimos wyławia rybki spod lodu. Liczy się skupienie i koncentracja i lekkie zdolności manualne.
Dzieciaki moje uwielbiają w nią grać. Zwłaszcza, że jest to jedna z tych gier w których szanse są bardzo wyrównane, każdy ma szansę wygrać i jest przy tym cała masa zabawy.

Tą grę możecie kupić na przykład TUTAJ


Babcocha

$
0
0
Książka do zakochania od pierwszych słów. Nie sposób się od niej oderwać. Tytułowa Babcocha to jakby dobra czarownica, która spadła z nieba, a w zasadzie przyleciała na chmurze gradowej do Grajdołka. Mieszka sobie nasza czarownica w  opuszczonym domu z małym lichem pod piecem i przyjaźni z Bernadettą, która ma czarne oczy, czarne skarpetki i czarne paznokcie.
Babcocha pojawia się zawsze tam gdzie jest potrzebna żeby nieść pomoc.W Grajdołku życie niby spokojne i sielskie, ale roboty nasza czarownica z wielkim nosem ma po pachy i w cale jej to nie przeszkadza. A to uratuje żabę, a to cofnie czas, a to nauczy prawdomówności.
Krótkie, epizodyczne rozdziały pełne dobrej energii, humoru, szacunku do zwierząt i ludzi po postu uwodzą klimatem. Nagle rzeczy małe i codzienne stają się magiczne. Do tego mamy jeszcze świetnie ilustracje, wpisujące się w humor i klimat książki.
Ciężko przestać na jednym rozdziale, pod dwóch nadal nie ma się dość, trze to wciąż za mało i w zasadzie to człowiek chce ją przeczytać od razu całą!

Autor: Justyna Bednarek
Ilustracje: Daniel de Latour
Wydawnictwo: Poradnia K

Książkę w fajnej cenie możecie kupić TUTAJ

Nacomi, Krem Naturalny pod Oczy Arganowy

$
0
0
Krem po oczy, który bardzo lubię używać jako maseczkę pod oczy. Teoretycznie każdy krem może być maseczką, ale nie każdy daje takie rezultaty i nie każdy jest tak komfortowy.
SKŁADAqua, Argania Spinosa Kernel Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Vitis Vinifera Seed Oil, Cetyl Alcohol, Glycerin, Panthenol, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Cocos Nucifera Oil, Stearic Acid, Tocopheryl Acetate, Sodium Lauroyl Glutamate, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid.
Skład jest krótki, bardzo fajny i skupia się przede wszystkim na nawilżeniu i ukojeniu skóry. Bazą jest olej arganowy, masło shea i olej z pestek winogron. Mimo obecności tych olejów na wysokich miejscach w składzie krem nie jest bardzo tłusty. To właśnie zachęciło mnie do wypróbowania go jako maseczki pod oczy.
Często jest tak, że kremy nałożone grubą warstwą po wchłonięciu na powierzchni skóry tworzą jakby tłustą skorupkę, która obciąża skórę pod oczami i może sprzyjać powstawaniu opuchlizny. W tym przypadku, przynajmniej u mnie tej skorupki nie ma. Mogę więc po około 15-20 minutach albo wklepać resztkę kremu, albo delikatnie zetrzeć go płatkiem.
Skóra po takiej maseczce jest bardzo dobrze nawilżona, gładka i napięta. Znika wszelka suchość, czy dyskomfort. Po takiej maseczce nie mam potrzeby używania jeszcze kremu.

Krem stosowany jako krem działa również bardzo dobrze. Jest na tyle lekki, że dobrze współpracuje z korektorem czy filtrem przeciwsłonecznym. Bardzo dobrze nawilża i natłuszcza. Dobrze zabezpiecza skórę przed wysuszeniem.

Jestem z niego bardzo zadowolona i w zasadzie to nie wiem jaki sposób jego użytkowania lubię bardziej.

Krem na pewno kupić na stronie producenta KLIK

Ekos, Maska do Włosów z Hydrolizowanymi Proteinami Nasion Moringa czyli Niedrogie Cudo

$
0
0
Oto kolejna maska do włosów w której się zakochałam. Jak nie mogłam znaleźć niczego fajnego to nie mogłam. Teraz zaś ustrzeliłam kolejną i to w świetnej cenie.  Za 500ml maski płacicie 27 zł, czyli w zasadzie tyle samo co za drogeryjne "cuda na kiju", za to skład macie dużo lepszy.
SKŁADAqua (Water), Cetearyl Alcohol, Behenamidopropyl Dimethylamine, Butyrospermum Parkii (Shea Butter) Butter*, Lactic Acid, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Coco-Caprylate, Hordeum Vulgare Seed Extract*, Parfum (Fragrance), Hydrolyzed Moringa Oleifera Seed Extract, Glycerin,Panthenol, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Linalool.
To jeden z tych produktów, który gwarantuje moim włosom super wygląd bez względu na ich stan. Co ważne nie jest to działanie powierzchowne czy tylko do kolejnego mycia.
Maski używam 2-3 razy w tygodniu. Trochę inaczej niż zaleca to producent. On sugeruje nałożenie jej na 4-5 minut, jak nakładam na 30 minut pod czepek.
Włosy po masce są super miękkie, sypkie, lekkie i lśniące. Efekt taki utrzymuje się nawet po ich umyciu, przez kilka dni. Co ważne włosy nie przetłuszczają się szybciej, nie są obciążone.
To co jeszcze zauważyłam to, to że moje włosy po tej masce szybciej rosną. Aktualnie nie jest to dla mnie zaletą ;), przy krótkich włosach muzę częściej chodzi do fryzjera, ale jeżeli ktoś włosy zapuszcza no to...

Maska jest absolutnie cudowna i na pewni zostanie ze mną na dłużej.

Ja maskę mam stąd KLIK

Trzy Prodkty o Nienajlepszych Składach, Które Używam

$
0
0
Każdy z tych produktów nie doczekał się swojego zamiennika o lepszym składzie i to jest w zasadzie główna przyczyna dla której ich używam bardziej lub mniej regularnie. Dlaczego w ogóle postanowiłam napisać ten post? Chciałabym Wam uświadomić, że nie zawsze da się znaleźć produkty o świetnych składach, albo lepiej napisać o składach nam odpowiadających, których działanie byłoby zadowalające. To sprawia, że czasami pojawiają się w mojej pielęgnacji produkty, których składy nie do końca mi odpowiadają.  Zostają w niej do póty do póki nie znajdę czegoś o lepszym składzie i takim samym działaniu.
Więc jeżeli macie na stanie jakiś kosmetyk o składzie, który nie do końca Wam odpowiada, ale o działaniu które uwielbiacie to nie ma się co spinać, używajcie i na spokojnie szukajcie odpowiednika :) .   

Anida, Derm, Żel do skóry trądzikowej i z przebarwieniami


Trafiłam na ten produkt przypadkiem chyba w drogerii Natura.
Skład: Aqua, Propylene Glycol, Azelaic Acid, PPG-15 Stearyl Ether, Polyquaternium-37, Salicylic Acid, Niacinamide, Sodium Hyaluronate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum 

Nie podoba mi się glycol i phenoxyethanol w składzie, ale bardzo zainteresowało mnie połączenie kwasu salicylowego z kwasem azeainowym i  witaminy B3. Stosuje tylko miejscowo na ewentualnie niespodzianki, czy w zasadzie od przypadku do przypadku. Teraz, latem częściej bo filtry i pot robią swoje. Bardzo przyspiesza gojenie niespodzianek i nie pozwala na tworzenie się czerwonych plam po zagojeniu.  Żadne plasterki na pryszcze i inne tego typu wynalazki nie dawały u mnie takich dobrych efektów jak ten żel.

Floslek, Balance T-zone, Gommage, Peeling with AHA Acids 

O tym produkcie dowiedziałam się przy okazji rozdania jakiś nagród kosmetycznych. Ponieważ szukałam już dłuższy czas peelingu gommage stwierdziłam, że Ok skład nie jest doskonały, ale zobaczę.
Skład:Aqua, Glycerin, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Pentylene Glycol, Behentrimonium Chloride, Propylene Glycol, Mandelic Acid, Biosaccharide Gum-1, Hamamelis Virginiana Leaf Extract, Tartaric Acid, Malic Acid, Citric Acid, Salicylic Acid, Ascorbic Acid, Hibiscus Sabdariffa Flower Extract, Rosa Canina Fruit Extract, Viola Tricolor Extract, Malpighia Glabra Fruit Extract, Dipropylene Glycol, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin

Wolałabym inny konserwant i wolałabym inne humektanty, ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Niestety na moje nieszczęście peeling ten działa rewelacyjnie. Dosłownie gumkuje skórę jak szalony. Jeszcze żaden z tego typu produktów tak dobrze nie działał.  Świetnie oczyszcza i odblokowuje pory. Nie pamiętam kiedy ostatnio latem miałam tak dobrze oczyszczoną skórę.

Heimish, Hydrogel Eye Patch Bulgarian Rose Water 

Poszukiwałam płatków pod oczy w nie najgorszej cenie. I trafiłam na promocję tych.

Skład: Water, Glycerin, Niacinamide, Chondrus Crispus (Carrageenan), Butylene Glycol, Cocos Nucifera (Coconut) Fruit Extract, Pinus Sylvestris Leaf Extract, Propanediol, Pentylene Glycol, Rosa Damascena Flower Water, Nelumbo Nucifera Flower Extract, Portulaca Oleracea Extract, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Extract, Centella Asiatica Extract, Ethylhexylglycerin, Sodium Hyaluronate, Dipotassium Glycyrrhizate, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Ceratonia Siliqua Gum, Sucrose, Potassium Chloride, Cyamopsis Tetragonoloba (Guar) Gum, Calcium Chloride, Allantoin, Tripropylene Glycol, Dipropylene Glycol, Cellulose Gum, Chondrus Crispus Powder, Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Calcium Aluminum Borosilicate, CI 77861, Carmine, Calcium Lactate, Adenosine, Synthetic Fluorphlogopite, Titanium Dioxide, Disodium EDTA, Ethyl Hexanidiol, 1,2-Hexanediol, Chlorphenesin, Arginine, Fragrance

Jak już kiedyś pisałam używam takich wynalazków na podpuchnięte oczy. Opakowanie trzymam w lodówce i nakładam rano kiedy wyglądam jak zombi po nieprzespanej nocy. Po całym dniu z filtrami pod oczami te płatki też przychodzą z mego pomocą. Świetnie nawilżają, łagodzą i koją.

Lab Girl

$
0
0
Czy może być coś ciekawszego niż człowiek z pasją? Czy może być ciekawsze życie niż życie człowiek z pasją? No, nie. I w związku z tym ta książka nie może być nudna czy nieciekawa. Mam oto świetnie opisane życie człowiek z pasją. Wielbicielki natury, a konkretniej roślin. Życie naukowca w Ameryce. I powiem wam, że żeby tam robić karierę naukową trzeba być niezłym managerem i specem od reklamy. Kiedy jednak w grę wchodzi pasja takie przeszkody to nie przeszkody.
W tej książce podoba mi się chyba wszystko. Od sposobu opisania rzeczywistości w jakiej przyszło żyć kobiecie, naukowcowi. Przez sposób postrzegania samej siebie, ten dystans do siebie i zdrowe podejście do tego co się robi. Po opis samych roślin, który przepełniony jest  miłością tak wielką, że wiemy, że czytamy o kimś bliskim i ważnym.

Bardzo lubię biografie ciekawych ludzi, przeczytałam ich sporo, a ta zdecydowanie się w śród nich wyróżnia. Skoki od dość skomplikowanej sytuacji związanej  życiem naukowca do opisu fascynującego świata roślin sprawiają, że książkę czyta się jak dobrą powieść sensacyjną. Nie jest to nudny i żmudny proces przechodzenia od narodzin, aż po grób (tfu, tfu).

Książkę oczywiście zaczynamy w dzieciństwie naszej bohaterki. Niewątpliwie nietypowy w naszym rozumieniu i inny niż ten który my znamy dom sprawił, że

" Ludzie są jak rośliny: rosną w stronę światła. Wybrałam nauki przyrodnicze, ponieważ dawały mi to, czego potrzebowałam: dom w dosłownym tego słowa znaczeniu, czyli z definicji bezpieczne miejsce" 

Kiedy poznajemy naszą bohaterkę w starszym wieku, widzimy coraz większą pasję i miłość do tego co robi. W zasadzie od tego momentu przestajemy czytać biografię zaczynamy fascynującą przygodę z roślinami. 

"Każdy początek to koniec czekania. Każdy z nas ma 1 (słownie: jedną) szansę na tym świecie.(...) Każde w pełni rozwinięte drzewo było najpierw nasionkiem, które czekało".

To świetna książka, bardzo budująca, fascynująca i pasjonująca.

Książkę mam stąd KLIK

Książki stare, ale jare

$
0
0
Dawno dawno temu też wydawano książki dla dzieci ... a tak serio. Nie ma się co oszukiwać wiele książek z tzw. dawnych lat trąci myszką. Niektóre rzeczy nie będą zrozumiałe dla naszych dzieci wychowanych w dobie internetu kiedy to telefon nie ma kabla, a słuchawki nie trzeba odkładać. I o ile warto jest mieć też takie klasyki w swoich zbiorach to zostaną one raczej docenione dużoooo później.
Dziś raczej o książkach ponadczasowych, a jednak zapomnianych i lekko wypartych przez zagranicznych twórców. Większość z tych rzeczy chyba od dawna nie była wznawiana i jest do zdobycia w antykwarniach.
Ponieważ sporo pytało o takie książki - co zaskakujące.
Zrobiłam ostrą selekcję, niektóre z tych książek już pokazywałam na blogu to Was tam odeślę, resztę postaram się opisać najlepiej jak umiem :).

Nasza księgarnia i seria Poczytaj mi Mamo


Była wznawiana w grubych tomiszczach. Nie przepadam. Nie wiem czemu nigdy mnie ta seria specjalnie nie ujmowała. Mam trzy tytuły z czego jedna jeszcze z mojego dzieciństwa. Dwie czyli "Co w rurach piszczy" i "Zarozumiała łyżeczka" kupiłam ze względu na ilustracje mam wrażenie zapominanego nieco Edwarda Lutczyna. "Stefek Burczymucha" to oczywiście klasyk.
Jak dla mnie czar mają pojedyncze egzemplarze :).

Krajowa Agencja Wydawnicza seria z tzw. Ślimakiem



Uwielbiałam tę serię będąc dzieckiem. Część książek mam jeszcze u rodziców. Wydawane były głównie klasyczne baśnie. Pięknie ilustrowane przez świetnych ilustratorów. Radzę poszukać w antykwariatach, wielu z tych baśni nigdzie indziej nie spotkałam. U mnie widzicie klasyka czyli Calineczka, Kwiat paproci i sądzę, że mało znaną Król kruków.
Oczywiście z tej serii jest więcej książek, poszukajcie są fantastyczne i warte uwagi, można je dostać za śmieszne pieniądze.

Biuro Wydawnicze Ruch seria z Wiewiórką



Seria książek w zasadzie dla najmłodszych. Mały format, mała ilość tekstu, przynajmniej ja tylko takie spotykałam. Ilustracje znakomitych ilustratorów. Ja i moje dzieciaki je uwielbiamy.
Generalnie Biuro Wydawnicze Ruch ma na swoim koncie sporo fajnych książek. U nas jedna z bardziej lubianych to "O królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach" napisana, a w zasadzie opracowana wierszem przez Czesława Janczarskiego z cudownymi ilustracjami Danuty Rewkiewicz-Niemirskiej.

Artia Praha i seria Pop Up 

Bardzo znana seria Kubasty - KLIK, chyba przyćmiła to wydawnictwo. To trochę inne książki pop up. Klasyczne baśnie w takim wydaniu są jednak ciekawsze ;) .

Co ja Wam mogę jeszcze polecić do poszukania w antykwariatach?

Niezmiennie książki z ilustracjami mojego ukochanego Bohdana Butenko, oraz oczywiście jego autorskie książki.  Wierzcie mi, nawet jeżeli teks okaże się marny to ilustracje ratują wszystko.

Oczywiście klasyka nad klasykami Jan Brzechwa. W starych odsłonach jest przecudnej urody. Ilustratorzy jak Jan Marcin Szancer, Maciej Buszewicz, Franciszka Themerson, Danuta Imielska-Gebethner to po prostu klasa sama w sobie.

No i na koniec, choć pewnie jeszcze powinnam coś polecić, ale robi się post gigant. Książki z ilustracjami Jana Marcina Szancera. Ja upolowałam za śmieszne pieniądze Dziadka do Orzechów.

I wyszedł post gigant, a chciałam jeszcze o komiksach pisać ;). Więc lepiej już skończę!

Rozświetlone i pachnące lato z Fridge

$
0
0
Jest lato, jest upał, jest brąz. Ten brąz zakradł się niepostrzeżenie na moje ręce i trochę na nogi. Lato wyjątkowo nie pomagało w pracy filtrom przeciwsłonecznym. Skoro już stałam się brązowa ze złotymi akcentami powstałymi od brązujących wspomagaczy nie mogę nie błyszczeć. Cofam się do lat dzieciństwa kiedy opalenizna była wyznacznikiem bogactwa i trochę mi to nie w smak. Nie lubię tego brązu, nie napawam się nim. Pocieszenie przynosi Fridge Gorgeous Body. Lekki balsam, chłodny bo z lodówki o ziołowym zapachu i wielkiej tajemnicy. Tajemnica wychodzi na jaw z pięknym blaskiem tylko w słonecznym świetle. Błysk jest piękny i subtelny. Efekt rozświetlonej, zdrowej i aksamitnej skóry niesie pocieszenie. Opalenizna nie jest już taka brzydka. Do tego skóra taka miękką i nawilżona.
Dla tego balsamu, dla tego efektu warto było nawet trochę się opalić.
Wstaję rano, rozświetlam skórę, szejkuję Deo1 od Fridge, psikam i jestem gotowa na kolejny gorący dzień.  
Pod pachą w najgorszy upał pojawia się mokra plama, to cena jaką muszę zapłacić za brak aluminium, talku i innych tego typu wynalazków. Ten lekki i niepodrażniający dezodorant sprawdza się bardzo dobrze w tym czasie. W wielkie upały trzeba go reakplikować. Świetny skład, który nie podrażnia mnie po depilacji. Brak plam na ubraniach, brak żółtych zacieków pod pachami to kolejne jego atuty. Delikatny cytrusowy zapach, który bardzo lubię, a który nie konkuruje z moimi perfumami gdy najdzie mnie ochota ich użyci to kolejny plus. Nie umiem napisać o nim niczego złego no nie umiem.

Dwa piękne składy poniżej.
Balsam
SKŁADAqua, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Glycerin, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Mica, Theobroma Cacao Seed Butter, Titanium Dioxide, Glyceryl Stearate, Cetearyl Olivate, Citrus Grandis (Grapefruit) Seed Extract, Cera Flava, Allantoin, Citrus Aurantium (Neroli) Flower Oil, Eucalyptus Radiata Leaf Oil, Xanthan Gum, Sorbitan Olivate, Limonene*, Linalool*, Geraniol*, Farnesol*
Dezodorant
SKŁADAqua, Alcohol, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Glycerin, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Oil, Anthemis Nobilis (Chamomile) Flower Oil, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Melissa Officinalis Oil, Linalool*, Limonene*

Linki do tych wspaniałości
Balsam KLIK
Deo KLIK


5 ulubionych produktów do stylizacji włosów

$
0
0
Nie ma co kryć, produkty do stylizacji włosów o tych tzw. naturalnych składach nie jest tak komfortowa i efektywna w użytkowaniu jak typowe drogeryjne produkty.
Dziś chciałabym Wam pokazać moje produkty do stylizacji. Przy moich krótki i raczej podatnych na stylizację włosach sprawdzają się znakomicie.
O niektórych z nich już pisałam
Zielone Laboratorium, Naturalna Pasta do Włosów
Pisałam wam o niej KLIK. To już moje kolejne opakowanie, przy krótki włosach jest świetna. Do tego wypróbowana na lokach potrafi świetnie podkreślić i utrwalić skręt. Można używać ją na mokrych jak i na suchych włosach. Z mokrymi jest jednak lekki problem mogą się szarpać przy suszeniu.
Do kupienia KLIK
Nacomi, Aloesowe Serum Żelowe
Pisałam o nim niedawno KLIK.Użyte na mokre włosy wspomaga i lekko utrwala stylizację. Użyty na suche włosy daje efekt matowej pasty. Dobrze sprawdza się do "przylizania" włosów ;).
Do kupienia KLIK
Bioferment z alg morskich
To półprodukt z którym nie rozstaję się od jakiegoś czasu. Świetnie sprawdza się w roli żelu do włosów bez efektu przetłuszczonej fryzury. Nie ma kłopotu z jego wyczesaniem, nie skleja włosów i nie niszczy. Naniesiony na wilgotne kręcone włosy podkreśla skręt.
On jest do kupienia TUTAJ
Eco Cosmetics, Pianka do układania włosów
Moje najnowsze odkrycie. Świetna do stylizacji. Naprawdę mocna. Stosuję na mokre włosy i jak je ułożę rano tak w stanie niezmienionym potrafią przetrwać kilka godzin. Jeżeli wspomogę piankę pastą lub lakierem to cały dzień mam spokój.
Mam ją stąd KLIK
Hydrolat + cukier czyli Lakier do włosów
Jak już potrzebuję hardkorowego utrwalenia to mam na stanie samorobiny lakier do włosów. Obawiałam się bardzo tego lakieru i eksperymenty trwały długo. Przede wszystkim zaczynałam od przepisów z alkoholem w składzie, potem był ocet, żadna z tych metod na dłuższą metę się nie sprawdziła. Problem tkwił głównie w tym, że końcówki włosów nawet dobrze zabezpieczone niestety przy dłuższym stosowaniu takiego lakieru zaczynały wysychać na wiór. Wtedy postanowiłam wyeliminować ocet i alkohol, a zamiast wody dać hydrolat. I oto mój lakier. Na 100 ml hydrolatu daję 2 łyżeczki cukru. Mieszam aż cukier się rozpuści.
Ważne, aby rozpylacz dawał delikatna mgiełkę! Po ułożeniu fryzury rozpylamy lakier. Czekam, aż wyschnie i sprawdza czy utrwalenie mi odpowiada. Jak nie do aplikuje ponownie.
Co fajne to macie nie tylko lakier, ale i pielęgnację. W zależności czego potrzebują wasze włosy taki hydrolat możecie zastosować.   

Kosmetyki DLA, czyli dla każdego coś ... fajnego

$
0
0
Pierwsze spotkanie z marką DLA było DLA mnie bardzo przyjemnie i opisywałam je TUTAJ. Okazuje się, że i drugie spotkanie jest bardzo udane.
Wybrałam "kurację" na letnie dni z dużą ilością filtrów przeciwsłonecznych. Na noc stosowałam krem niszcz pryszcz.
SKŁADInfusion of Achillea Millefolium, Deoctum Salix Alba Bark, Cetearyl Alcohol, Borago Officinalis Oil, Simmondsia Chinensis Oil, Glycerin, Helianthus Annus Seed Oil, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Ceteareth-18, Butyrospermum Parkii Butter, Allantoin, Panthenol, Lactic Acid, Parfum, Citronellol, Limonene, Hexyl Cinnamal, Geraniol, Linalool, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid.
Plan był taki, że po całym dniu w filtrach na potrzebuję dobrego oczyszczenia.
Krem niszcz pryszcz z miał za zadanie chronić mnie przed powstawaniem niespodzianek po całodniowym noszeniu filtrów. W składzie mamy salicylany z naparu kory wierzby i kwas mlekowy czyli AHA, odpowiedzialne za lekkie złuszczanie. Zarówno salicylanów jak i kwasów nie jest tyle aby uwrażliwić mocno cerę na słońce. Gwarantują jednak oczyszczanie, które jest na tyle skuteczne, że nie powstają zanieczyszczenia zmieniające się w wypryski czy zaskórniki.
Krem ma ziołowy zapach i burawo-beżowy kolor. Jest to wynik zastosowania w formulacji naparu z ziół, a nie samej wody.
Nakłada się go lekko i przyjemnie. Wchłania się całkiem nieźle, nie zostawia u mnie warstwy na skórze.
Krem spełnił pokładane w nim nadzieje i mogę poleci go nastolatkom z problemami skórnymi zarówno w tej początkowej fazie jak i bardziej zaawansowanej.
Kobietom w ciąży nie polecam. Jak pisałam w składzie są salicylany więc lepiej sobie go odpuścić. Karmiąc piersią można stosować.

Dopełnieniem planu pielęgnacji był krem kuracja łagodząca mający łagodzić skutki działania filtrów i słońca.
SKŁADInfusion of Juglans Regia Leaves and Symphytum Officinale Root and Potentilla Erecta and Trigonella Foenum Graecum, Camelina Sativa Oil, Cetearyl Alcohol, Tocopheryl Acetate, Panthenol, Hippophae Rhamnoides Oil, Glycerin, Ceteareth-18, Linolenic Acid/Oleic Acid/Linoleic Acid/Palmitic Acid/Stearic Acid/BHT, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Allantoin, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Retinyl Palmitate.
Niestety w te wakacje zmagałam się z kilkoma problemami. Słońce, które mnie podrażniało, filtry które mnie zapychały i czasami podrażniały.
Krem podobnie jak krem niszcz pryszcz ma ziołowy zapach i beżowy kolor. Ma dość lekką, ale treścią konsystencję i zostawia na skórze lekką warstwę, która bardzo fajnie sprawowała się jako warstwa "izolująca" przed filtrami.
Zanim zaczęłam stosować ten krem podrażnienia, uczulenia przy zastosowaniu niektórych filtrów były częstsze i bardziej dotkliwsze. Stąd mój wniosek, że krem faktycznie sprzyja łagodzeniu i niweluje podrażnienia. Skóra bez niego goiła się gorzej. Daje bardzo dobre nawilżenie i dobrze współpracuje z makijażem mineralnym. Pod filtrami sprawuję się również bardzo dobrze i nie przyczynia się do mniejszego komfortu ich noszenia.
Nie wiem jak sytuacja wygląda gdy krem ma zlikwidować rumień, czy zmagać się z cerą naczynkową. Nie mam takich problemów i nie zamierzam gdybać w związku z tym. Jednak, jeżeli ktoś posiada cerę wrażliwą, podrażnioną czy delikatną ten krem powinien się u niego sprawdzić bardzo dobrze.
Na koniec zostawiłam sobie coś co interesowało mnie od dłuższego czasu, ale jednoczenie nie mogłam się do tego przekonać. Mówimy o płynie do mycia twarzy Niszcz Pryszcz bez użycia wody.
SKŁADInfusion of herbs, Silver, Glycerin, Mandelic Acid , Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid
Przypomina on płyn micelarny i mnie służy do rozluźniania dziennych zanieczyszczeń wieczorem. Jest wstępem do dalszego oczyszczania, rano zaś zastępuje mi mycie twarzy wodą ze środkiem myjącym.
Przy mojej cerze skłonnej do zanieczyszczeń, przy stosowaniu filtrów przyznaję, że nawet nie próbowałam stosować tego płynu wieczorem jako jedynej metody oczyszczania. Jeżeli jednak ktoś nie stosuje filtrów i mocnego makijażu, to zapewne płyn mu wystarczy. Przy porannej pielęgnacji jest fantastyczny. Daje przyjemnie uczucie świeżości i przygotowuje skórę do dalszej pielęgnacji. Bardzo dobrze, ale delikatnie oczyszcza. Poza wyciągiem z ziół ma w składzie srebro i kwas migdałowy, które działają antybakteryjnie i lekko złuszczająco.
Bardzo przyjemny kosmetyk, który spokojnie mogę polecić nastolatkom i osobą walczącym z trądzikiem.

Wydaje mi się, że te kosmetyki dostępne są w drogeriach Hebe. Jak nie to strona producenta KLIK

Analiza: Weleda Baby

$
0
0

Weleda, Krem do twarzy dla dzieci z nagietkiem lekarskim

Skład:
Water,
Sesamum Indicum Seed Oil– olej sezamowy, emolient, ma właściwości natłuszczające, nawilżające, zmiękczające skórę,
Prunus Amygdalus Dulcis Oil - olej ze słodkich migdałów, emolient, ma właściwości natłuszczające,
Alcohol - alkohol, rozpuszczalnik, konserwant,
Glyceryl Stearate SE - emulgator, substancja pozwalająca połączyć fazę wodną z fazą olejową, jest również emolientem, czyli substancją zapobiegającą odparowywaniu wody, natłuszczającą,
Lanolin - lanolina, jest naturalnym emulgatorm, czyli substancją pozwalająca połączyć fazę woda z olejową, zatrzymuje wodę w naskórku, zmiesza szorstkość skóry,
Cera Alba - wosk pszczeli, naturalny emulgator, emolient, czyli substancja o właściwościach natłuszczających zapobiegająca utracie wody,
Calendula Officinalis Flower Extract - ekstrakt z nagietka, przywraca równowagę, działa przeciwzapalne i gojąco na rany,
Xanthan Gum - guma ksantanowa, zagęstnik, substancja konsystencjotwórcza,
Fragrance (Limonene, Linalool, Geraniol, Citral) - substancja zapachowa.
SROCZE WNIOSKI:
To będą bardzo nudne wnioski, jest OK :)

Weleda, Krem do przewijania z nagietkiem lekarskim

Skład:
Water
Prunus Amygdalus Dulcis Oil - olej ze słodkich migdałów, emolient, ma właściwości natłuszczające,
Sesamum Indicum Seed Oil– olej sezamowy, emolient, ma właściwości natłuszczające, nawilżające, zmiękczające skórę.
Zinc Oxide - tlenek cynku, ma działanie przeciwbakteryjne, łagodzi podrażnienia skóry i pomaga wyleczyć jej stany zapalne,
Cera Alba - wosk pszczeli, naturalny emulgator, emolient, czyli substancja o właściwościach natłuszczających zapobiegająca utracie wody,
Lanolin - lanolina, jest naturalnym emulgatorm, czyli substancją pozwalająca połączyć fazę woda z olejową, zatrzymuje wodę w naskórku, zmiesza szorstkość skóry,
Glyceryl Linoleate - emulgator, substancja pozwalająca połączyć fazę wodną z fazą olejową, jest również emolientem, czyli substancją zapobiegającą odparowywaniu wody, właściwości zmiękczające ochronne,
Hectorite - glinka, absorbent, substancja wypełniająca, stabilizator emulsji,
Calendula Officinalis Flower Extract - ekstrakt z nagietka, przywraca równowagę, działa przeciwzapalne i gojąco na rany,
Chamomilla Recutita Flower Extract - wyciąg z rumianku, ma działanie działanie przeciwzapalne i przeciw obrzękowe, przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze,
Fragrance (Limonene, Linalool, Benzyl Benzoate, Benzyl Salicylate, Geraniol, Farnesol) - substancja zapachowa,
SROCZE WNIOSKI:
OK

Weleda, Calendula ochronny krem dla dzieci na niepogodę i wiatr

Skład:
Sesamum Indicum Seed Oil– olej sezamowy, emolient, ma właściwości natłuszczające, nawilżające, zmiękczające skórę.
Prunus Amygdalus Dulcis Oil - olej ze słodkich migdałów, emolient, ma właściwości natłuszczające,
Lanolin - lanolina, jest naturalnym emulgatorem, czyli substancją pozwalająca połączyć fazę woda z olejową, zatrzymuje wodę w naskórku, zmiesza szorstkość skóry,
Cera Alba - wosk pszczeli, naturalny emulgator, emolient, czyli substancja o właściwościach natłuszczających zapobiegająca utracie wody,
Calendula Officinalis Flower Extract - ekstrakt z nagietka, przywraca równowagę, działa przeciwzapalne i gojąco na rany,
Fragrance (Limonene, Linalool, Geraniol, Citral) - substancja zapachowa,
SROCZE WNIOSKI:

Weleda, Olejek z nagietka lekarskiego (bezzapachowy)



Skład:
Sesamum Indicum Seed Oil– olej sezamowy, emolient, ma właściwości natłuszczające, nawilżające, zmiękczające skórę,
Calendula Officinalis Flower Extract - ekstrakt z nagietka, przywraca równowagę, działa przeciwzapalne i gojąco na rany,




SROCZE WNIOSKI:
OK, choć szczególnego szału macerat z nagietka na oleju sezamowym na mnie nie robi ;)

Weleda, Emulsja dla niemowląt z nagietkiem lekarskim

Skład:
Water
Sesamum Indicum Seed Oil– olej sezamowy, emolient, ma właściwości natłuszczające, nawilżające, zmiękczające skórę,
Prunus Amygdalus Dulcis Oil - olej ze słodkich migdałów, emolient, ma właściwości natłuszczające,
Glycerin - gliceryna, substancja nawilżająca, łagodząca podrażnienia, wygładzająca,
Alcohol - alkohol, rozpuszczalnik, konserwant,
Glyceryl Stearate SE - emulgator, czyli substancją pozwalająca połączyć fazę woda z olejową, jest również emolientem, czyli substancją zapobiegającą odparowywaniu wody, właściwości zmiękczające ochronne,
Cetearyl Glucoside - emulgator, czyli substancją pozwalająca połączyć fazę woda z olejową,
Hydrogenated Coco-Glycerides - emulgator, czyli substancją pozwalająca połączyć fazę woda z olejową,
Calendula Officinalis Flower Extract - ekstrakt z nagietka, przywraca równowagę, działa przeciwzapalne i gojąco na rany,
Chamomilla Recutita Flower Extract - wyciąg z rumianku, ma działanie działanie przeciwzapalne i przeciw obrzękowe, przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze,
Cera Alba - wosk pszczeli, naturalny emulgator, emolient, czyli substancja o właściwościach natłuszczających zapobiegająca utracie wody,
Theobroma Cacao Seed Butter - masło kakaowe, emolient, czyli substancja natłuszczająca, zapobiegająca utracie wody,
Xanthan Gum - guma ksantanowa, zagęstnik, substancja konsystencjotwórcza,
Glyceryl Caprylate - emolient, czyli substancja natłuszczająca, zapobiegająca utracie wody,
Fragrance (Limonene, Linalool, Geraniol, Citral) - substancja zapachowa,
SROCZE WNIOSKI:
OK

Weleda, Mydło i szampon dla niemowląt z nagietkiem lekarskim

Skład:
Water
Coco-Glucoside - substancja pochodzenia naturalnego, detergent, czyli substancja myjąca,
Prunus Amygdalus Dulcis Oil - olej ze słodkich migdałów, emolient, ma właściwości natłuszczające,
Alcohol - alkohol, rozpuszczalnik, konserwant,
Disodium Cocoyl Glutamate - substancja pochodzenia naturalnego, detergent,
Sesamum Indicum Seed Oil– olej sezamowy, emolient, ma właściwości natłuszczające, nawilżające, zmiękczające skórę,
Glycerin - gliceryna, substancja nawilżająca, łagodząca podrażnienia, wygładzająca,
Chondrus Crispus Extract - ekstrakt z chrząstnicy kędzierzawej, składnik konsystencjotwórczy, żelujący, humektant, łagodzi podrażnienia, koi,
Sodium Cocoyl Glutamate– detergent, czyli substancja myjąca,
Calendula Officinalis Flower Extract - ekstrakt z nagietka, przywraca równowagę, działa przeciwzapalne i gojąco na rany,
Xanthan Gum - guma ksantanowa, zagęstnik, substancja konsystencjotwórcza,
Lactic Acid - kwas mlekowy, działanie złuszczające, nawilżające, zwiększa skuteczność działania innych składników aktywnych, regulator pH,
Fragrance (Limonene, Linalool) - substancja zapachowa,
SROCZE WNIOSKI:
OK

AzetaBio ma pasty dla małych i większych

$
0
0
Myślę o tym czy można kosmetycznie rozpuścić swoje dzieci? Dochodzę do wniosku, że można. To nie tyle prawdopodobne co oczywiste. Ilość kosmetyków jaka przewija się przez naszą łazienkę, moje nieustanne analizowanie składów nawet kiedy jesteśmy tylko przypadkiem w sklepie doprowadziło do tego, że opakowanie nie ma znaczenia, że liczy się skład, że liczy się użytkowanie.
Doprowadziłam do tego, że syn próbuje czytać składy, że córka sięga po krem z pytaniem czy on jest OK. A mają oni tylko 7 i 3 lata. W zasadzie to jestem z siebie dumna.
To wszystko sprawia, że poprzeczka dla kosmetyków dziecięcych jest już postawiona bardzo wysoko. Rycerz już sam wydaje opinię i kilka razy usłyszałam "nie pienie się za bardzo, ale skład ma świetny więc przymykam na to oko" :D.
Moi domowi testerzy najbardziej wybrzydzają przy pastach do zębów. Nie ma co kryć, liczy się smak. Im większy wybór tym większe prawdopodobieństwo, że coś im się spodoba. Po kilku podejściach do past z marki AzetaBio oznajmili, że te dwie są dla nich najlepsze. Dlatego o tych pastach jest dziś wpis.
Mamy dwie wersje.

AzetaBio Organiczna pasta do zębów bez fluoru z ksylitolem dla dzieci 0-36m truskawkowa

SKŁADAqua, Glycerin, Sorbitol, Xanthan Gum, Sodium Saccharin, Hydrated Silica, Caprylyl/Capryl Wheat Bran/Straw Glycosides, Xylitol, Phenethyl Alcohol, Aroma, Fusel Wheat Bran/Straw Glycosides, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Sodium Cocoyl Glutamate, Glyceryl Caprylate, Polyglyceryl-5 Oleate, Ethylhexylglycerin, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate

AzetaBio, Organiczna pasta do zębów bez fluoru z ksylitolem 3-7 lat malinowa

SKŁADAqua (Water), Glycerin, Sorbitol, Xanthan Gum, Hydrated Silica, Sodium Saccharin, Xylitol, Phenethyl Alcohol, Aroma, Caprylyl/Capryl Wheat Bran/Straw Glycosides, Fusel Wheat Bran/Straw Glycosides, Ethylhexylglycerin, Sodium Cocoyl Glutamate, Glyceryl Caprylate, Polyglyceryl-5 Oleate, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate
Nie wiem czy jest sens pisać o każdej z nich z osobna skoro działają tak samo dobrze. Dlatego polecimy zbiorczo.
Obie mają żelową konsystencję. Nie spływa na na spód włosia szczoteczki. Ja muszę dla naszej Maszy ów żel wklepać we włosie bo inaczej zostanie pożarty ;). Rycerz lubi to, że pasta nie spływa, dzięki temu lepiej rozprowadza się na zębach. Pasta pieni się całkiem przyzwoicie i to dla mnie kolejny plus, bo dzięki temu młodzież moja ją wypluwa, a w zasadzie pluje ową pianą.
Dzieciaki chętnie myją zęby tymi pastami, młoda wręcz domaga się mycia więc jestem bardzo z nich zadowolona. Zęby są czyste i zdrowe co potwierdził stomatolog. Czy mogę chcieć więcej?
Hmmm...
Jak dla mnie jak zawsze minusem jest poziom słodkości. Nie, żeby ta pasta była bardziej słodka od tych, które stosowaliśmy do tej pory. Każda z tych past włącznie z tą marką jak na mój gust mogłyby być mniej słodkie, takie moje pobożne życzenie ;).

Pasty możecie kupić TUTAJ

Jak ratowałam paznokcie

$
0
0
Nie ma tygodnia żebym nie dostała maila z pytaniem czy mogę coś polecić na łamiące się paznokcie, na rozdwajające się paznokcie, na suche skórki itp... Do niedawna raczej nie miałam problemów z paznokciami i nie specjalnie interesowałam się tym tematem. Po remoncie pokoju maluszki i naszej sypialni doprowadziłam ręce do hmm... ruiny, a paznokcie po prostu wołały o pomstę do nieba. Wtedy też stwierdziłam, że jet to odpowiedni moment, aby poszukać czego na ratunek.
Przegrzebałam internety i hitem hitów miał być japoński manicure. Miałam to szczęście, że zestaw miała znajoma, która nie grzeszy regularnością więc mogłam go sobie zabrać :).

Od prawie czterech miesięcy jestem w posiadaniu tego zestawu i testuję go choć teraz już mniej regularnie. Skoro o nim piszę to już domyślacie się, że coś jest na rzeczy.

Lily Angel Nail System

Chyba tak nazywa się zestaw który mam.
Zacznijmy jednak o składu
SKŁADSkład: 
Polishing paste: Diatomaceous Earth, Water, Propylene Glycol, Stearic Acid, Gliceryn, Triethanolamine, Sodium Dehydroacetate.
Luster-Producing Powder: Diatomaceous Earth, Paraffin, Beeswax, Stearic Acid, Lanolin.

Generalnie skład nie jest zły. Główną robotę ma odwalać ziemia okrzemkowa reszta to wypełniacze. W Luster Producing Powder mamy nie tyle wypełniacze co substancje nazwijmy to "powlekające" emolienty.

Pierwsza aplikacja wymaga użycia obu produktów czyli i pasty i pudru.
1. Lekko zmatowimy płytkę paznokcia dołączonym pilniczkiem.
2. Wcieramy pastę.
3. Wcieramy puder.

Ten etap powtarzamy kiedy pojawią się większe odrosty i teoretycznie tylko na owych odrostach.
Druga aplikacja którą powinniśmy wykonać 2-3 razy w tygodniu to po prostu wcieranie pudru.

Paznokcie błyszczą jakby były pokryte dobrej jakości lakierem bezbarwnym. Wyglądają po aplikacji bosko. I wygląd ten utrzymuje się nawet tydzień. Po dwóch miesiącach przykładnego stosowania widać efekt WOW!
Paznokcie szybciej rosną, nie kruszą się, nie łamią i są twardsze. Pięknie błyszczą i wyglądają zdrowo.

Co jest upierdliwe, to aplikacja. Puder uwala wszystko dookoła, dlatego co tu kryć kiedy paznokcie wróciły do normy, aplikację powtarzam tylko raz w tygodniu. Teraz wcale, bo zachciało mi się paznokcie pomalować.
Po drugie skórki. 
Wcieranie pudru bardzo wysusza mi skórki wokół paznokci. Tu na szczęście przyszedł mi z pomocą olej do skórek od Nacomi o którym pisałam Wam już TUTAJ. Tym razem pipeta, a raczej nadmiar olejku jest plusem, bo świetnie neutralizuje działanie pudru.

Po czterech miesiącach mogę ten zestaw polecić z czystym sumieniem. Pierwsze efekty widać po miesiącu regularnego stosowania. Dwa miesiące do trzech miesięcy to już naprawdę efekt lepszych i zdrowszych paznokci. Jak pisałam teraz stosuję od przypadku do przypadku i efekt utrzymuje się nadal.

Sprawdziłam ceny w internetach. W zależności od firmy to koszt od 50 zł w górę. Z jednej strony to dużo, z drugiej zużywacie tego minimalną i spokojnie taki zestaw wystarczy Wam na kilka lat. 

Zatrzymać lato z Sun for Everyone od Alkemie

$
0
0
To kosmetyki na jakie czekałam od dawna. Wiedziałam, że prędzej czy później się pojawią, nie spodziewałam się tylko, że przyjdzie mi na nie czekać ponad dziesięć lat.

Były to czasy prehistoryczne kiedy samoopalacze dawały li i tylko marchewkowe odcienie, a ja uważałam, że opalenizna jest baaaaardzo fajna. Byłam piękna, młoda ba byłam nawet szczupła. Opalać się nie chciałam, a samoopalacze jak pisałam były totalną katastrofą. Wtedy to pierwszy raz spotkałam się ze składnikiem o nazwie Erytruloza. Te ponad dziesięć lat temu była to nowość. Dodawano ją na początku tylko do wysokopółkowych samoopalaczy jako składnik wspomagający działanie DHA.

Problem z erytrulozą jest taki, że nie daje ona natychmiastowych efektów jak DHA. Opalenizna pojawia się w zasadzie dopiero po kilku aplikacjach, jest jednak brązowa i trwalsza. Erytruloza jest również stabilniejsza od DHA.

To wszystko sprawiło, że długo szukałam kosmetyków z zawartością tylko tego składnika i bez DHA. W końcu znalazłam i mogłam się przekonać jak to jest w rzeczywistości.
Cała linia Sun For Everyone składa się pięciu kosmetyków. Ja jednak chcę się skupić na czterech.
Zacznę przewrotnie od tych dwóch bez erytrulozy w składzie. 

Alkemie, My Precious Peeling Myjący do Ciała

SKŁADSucrose, Lauryl Glucoside, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Glycine Soja Oil, Aqua, Butyrospermum Parkii (Shea), ButterMangifera Indica Seed Butter, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Daucus Carota Sativa (Carrot) Seed Oil, Daucus Carota Sativa (Carrot) Root Extract, Beta-Carotene, Ascorbyl Palmitate, Sorbitan Isostearate, Polyglyceryl-3 Polyricinoleate, Prunus Armeniaca (Apricot) Seed Powder, Tocopherol, Parfum, D-Limonene.
Peeling myjący to jeden z moich ulubionych, o ile jest fajny. Świetna rzecz dla zbieganych, nielubiących spędzać mnóstwa czasu w łazience. Skoro piszę o tym peelingu znaczy jest fajny.
Peeling ma konsystencję rzadkiej galaretki i obłędnie pachnie mango. Drobinki peelingujące są drobne, nie jest ich specjalnie dużo i wszystko to sprawia jest on delikatny, przynajmniej jak na moje standardy. Dobrze peeilinguje, a ponieważ jak pisałam jest dla mnie delikatny używałam go w zasadzie co drug dzień.
Nie podrażnia, fajnie wygładza skórę, nie zostawia na niej tłustej warstwy, dobrze zmywa się wodą. Skóra jest dobrze przygotowana pod kolejną pielęgnację.
Bardzo przyjemny produkt.

Alkemie, Hands up baby!, Rekonstruujący Krem do Rąk

SKŁADAqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Glyceryl Stearate Citrate, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Mangifera Indica Seed Butter, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Enteromorpha Compressa Extract, Silybum Marianum Fruit Extract, Ocimum Sanctum Leaf Extract, Hamamelis Virginiana Leaf Extract, Rheum Palmatum Extract, Daucus Carota Sativa (Carrot) Seed Oil, Daucus Carota Sativa (Carrot) Root Extract, Beta-Carotene, Ascorbyl Palmitate, Tocopherol, Propanediol, Citric Acid, Pentylene Glycol, Caprylyl Glycol, Phytic Acid, Sodium Hydroxide, Sodium Citrate, Hydrogenated Lecithin, C12-16 Alcohols, Palmitic Acid, Xanthan Gum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Parfum, D-Limonene.
Przyznaję się od raz, że bałam się oleju kokosowego w składzie. Nie przepadam za nim, a w zasadzie za tym co robi na moje skórze, czyli pozostawiania takiej lepkiej, okluzyjnej warstwy. Na szczęście niepotrzebnie. Receptura jest tak ułożona, że krem jest lekki, ale jednocześnie odżywczy. Nie ma się wrażenia ślizgających, lepkich czy mokrych rąk. Czuć jednak przyjemne nawilżenie i ukojenie.
Świetnie się wchłania, bardzo szybko i daje na skórze przyjemne odczucie gładkości. Do tego obłędnie pachnie jak cała linia zresztą.
To ten rodzaj kremu do rąk który uwielbiam czyli lekki, a robiący to co ma robić.

Alkemie, Drop of Sunshine, Bogate Masło Regenerująco-Brązujące do Ciała

SKŁADAqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Glyceryl Stearate Citrate, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Mangifera Indica Seed Butter, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Enteromorpha Compressa Extract, Silybum Marianum Fruit Extract, Ocimum Sanctum Leaf Extract, Hamamelis Virginiana Leaf Extract, Rheum Palmatum Extract, Daucus Carota Sativa (Carrot) Seed Oil, Daucus Carota Sativa (Carrot) Root Extract, Beta-Carotene, Ascorbyl Palmitate, Tocopherol, Propanediol, Citric Acid, Pentylene Glycol, Caprylyl Glycol, Phytic Acid, Sodium Hydroxide, Sodium Citrate, Hydrogenated Lecithin, C12-16 Alcohols, Palmitic Acid, Xanthan Gum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Parfum, D-Limonene.
Oto zaczynają się moi najwięksi ulubieńcy. Którym nie sposób się oprzeć bo pachną obłędnie i świetnie działają. Jak już chyba tysiąc razy pisałam masło do ciała to nie jest moja największa miłość pielęgnacyjna. Trochę obawiałam się obciążenia na skórze i ewentualnych braków działania, kiedy masło będę stosowała jak to mam w zwyczaju co 2-3 dni. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca.
Początkowo, do momentu kiedy na mojej skórze nie pojawiła się "opalenizna", a raczej przyciemnienie starałam się stosować to masło codziennie. Po tygodniu kolor moje skóry był w takim odcieniu o jaki mi chodziło i wtedy zaczęłam stosować to masło na zmianę z balsamem. Efekt "opalenia" utrzymywał się cały czas, więc po masło zaczęłam sięgać co trzy dni. Nadal jestem w złotawym odcieniu i dobijam powoli do dna opakowania :(.
Skóra po użyciu tego produktu jest miękka, dobrze nawilżona, nie jest obciążona co dla mnie bardzo ważne.
Opalenizna jak pisałam pojawia się po kilku dniach, nie wiem jak bardzo efekt opalenia można zintensyfikować ja zatrzymałam się na złotawym odcieniu i skupiłam się na utrzymaniu tego efektu.
Jeżeli spodziewacie się opalenizny jak po samoopalaczu to raczej nie ma szans. Wielkim plusem jest równomierne opalenie, nie zostawianie smug, trwałość efektu i brak smrodu samoopalacza. Masło świetnie nawilża i natłuszcza i co dla mnie jednak zaskakujące nie obciąża skóry. To dla mnie dowód, że moja skóra może polubić olej kokosowy o ile formulacja jest odpowiednio ułożona.
W tym maśle jestem zakochana.

Alkemie, Hello Sunshine, Rekonstruujący Krem Brązujący


SKŁADAqua, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate, Erythrulose, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Mangifera Indica Seed Butter, Sesamum Indicum Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Enteromorpha Compressa Extract, Silybum Marianum Fruit Extract, Ocimum Sanctum Leaf Extract, Hamamelis Virginiana Leaf Extract, Rheum Palmatum Extract, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Daucus Carota Sativa (Carrot) Seed Oil, Daucus Carota Sativa (Carrot) Root Extract, Beta-Carotene, Ascorbyl Palmitate, Tocopherol, Propanediol, Citric Acid, Pentylene Glycol, Caprylyl Glycol, Phytic Acid, Xanthan Gum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Hydroxide, Parfum, D-Limonene, Mica, Titanium Dioxide..
Ze względu na zawartość gliceryny i oleju kokosowego nie mogę stosować tego kremu dwa razy dziennie. W nadmiarze te składniki potrafią mnie zapchać, choć od kiedy mam peeling z flosleku mogę bardziej szaleć z takimi składnikami w pielęgnacji. Podobnie jak masło do ciała krem zawiera erytrulozę odpowiedzialną za działanie brązujące. I podobnie jak w przypadku masła owa opalenizna pojawiła się u mnie po kilku dniach stosowania. Lekki złotawy odcień, taka delikatna zmiana barwy skóry. Nie jest to efekt mocnego opalenia i nie pogłębia się ów efekt specjalnie. Być może moje oczyszczanie, regularne peelingi sprawiają doprowadzają do tego, ale jest to coś co podoba mi właśnie takie.
Krem ma bardzo lekką konsystencję, wchłania się błyskawicznie i bardzo dobrze nawilża. Skóra jest miękka i delikatna. W składzie mamy bardzo ciekawy składnik LYS-SUN, który ma działać naprawczo na skórę, ma do tego masę innych ciekawych funkcji między innym ma "sklejać" elastynę, czy to robi nie wiem. Nie jest to efekt który miałby być widoczny gołym okiem, przekonam się za kilka lat czy takie składniki działają ;).  
Podobnie jak masło do ciała krem stosowałam codziennie do momentu kiedy odcień mojej skóry nie stał się taki jaki chciałam. Teraz krem stosuję przez dwa dni i robię jeden dzień przerwy. I jestem bardzo zadowolona i z efektu opalenia i z efektu pielęgnacyjnego jaki daje mi ten krem.
Produkt ten dobrze spisuje się pod makijażem mineralnym, z filtrami też dogaduje się całkiem nieźle.

To co mogę Wam napisać. Jeżeli szukacie bezpiecznej alternatywy dla opalania na słońcu czy poszukujecie dobrego i zdrowego zastępstwa dla DHA to są to produkty dla Was.
W ciąży te można je spokojnie stosować.

Strona producenta KLIK

Analiza: Bobini Baby

$
0
0

Bobini Baby, Lipidowy Płyn do Kąpieli z Oliwką

Skład:
Auqa,
Sodium Lauroyl Methyl Isethionate - detergent,
Helianthus Annuus Seed Oil– olej słonecznikowy, emolient, ma działanie natłuszczające, nawilżające, regenerujące,
Sodium Lauroamphoacetate– detergent,
Cocamide MIPA– detergent,
Prunus Amygdalus Dulcis Oil - substancja pochodzenia naturalnego,olej ze słodkich migdałów, substancja natłuszczająca, nawilżająca,
Tocopherol - witamina E , posiada właściwości wolnorodnikowe, nawilża, uelastycznia, zapobiega powstawaniu zmarszczek, konserwant,
Ascorbyl Palmitate - ester kwasu askorbinowego, antyoksydant,
Lecithin– lecytyna, emulgator,
Beta-sitosterol– substancja o działaniu przeciwzapalnym, ma działania nawilżające,
Squalane - substancja pochodzenia naturalnego, skwalan, emolient,
Hydrogenated Vegetable Glicerides Citrate– emulgator, emolient, stabilizator,
Propoylene Glycol– konserwant,
Parfum,
Citric Acid– kwas cytrynowy, konserwant, regulator pH,
Sodium Benzoate - konserwant,
Potassium Sorbate– konserwant,
SROCZE WNIOSKI:
Jest fajnie

Bobini Baby, Lipidowy Żel do Mycia Ciała i Włosów

Skład:
Aqua,
Sodium Cocoamphoacetate - substancja pochodzenia naturalnego, detergent,
Sorbitol– humektant, substancja nawilżająca,
Cocamido-Propyl Betaine – detergent,
Coco Glucoside - substancja pochodzenia naturalnego, detergent, emulgator,
Glycerin - gliceryna, substancja nawilżająca, łagodząca podrażnienia, wygładzająca,
Lauryl Glucoside - detergent,
Sodium Cocoyl Glutamate – detergent,
Sodium Lautyl Glucose Carboxylate– detergent,
Gliceryl Oleate– emulgator,
Inulin– inulina, polisacharyd, substancja pochodzenia naturalnego, ma właściwości probiotyczne, działa łagodząco i nawilżająco na skórę, wzmacnia florę bakteryjną skóry. Ma działanie przeciwłupieżowe, oraz stymulujące wzrost włosów,
Sodium Cocoyl Apple Amino Acids - detergent,
Sodium PCA - humektant, zapobiega wysychaniu kosmetyku,
Avena Sativa Kernel Extarct– ekstrakt z owsa ma działanie, nawilżające, zmiękczające, regeneracyjne. Łagodzi świąd i podrażnienia. Jest również znakomitym przeciwutleniaczem,
parfum,
Sodium Benzoate - konserwant,
Potassium Sorbate– konserwant,
Citric Acid– kwas cytrynowy, konserwant, regulator pH,
Denatorium Benzoate– konserwant,
SROCZE WNIOSKI:
I wszystko jak wyżej

Bobini Baby, Lipidowy Szampon i Płyn do Kąpieli

Skład:
Aqua,
Sodium Cocoamphoacetate - substancja pochodzenia naturalnego, detergent,
Sorbitol– humektant, substancja nawilżająca,
Cocamido-Propyl Betaine– detergent,
Coco Glucoside - substancja pochodzenia naturalnego, detergent, emulgator,
Glycerin - gliceryna, substancja nawilżająca, łagodząca podrażnienia, wygładzająca,
Lauryl Glucoside - detergent,
Sodium Cocoyl Glutamate– detergent,
Sodium Lautyl Glucose Carboxylate – detergent,
Gliceryl Oleate– emulgator,
Inulin– inulina, polisacharyd, substancja pochodzenia naturalnego, ma właściwości probiotyczne, działa łagodząco i nawilżająco na skórę, wzmacnia florę bakteryjną skóry. Ma działanie przeciwłupieżowe, oraz stymulujące wzrost włosów,
Sodium Cocoyl Apple Amino Acids - detergent,
Sodium PCA - humektant, zapobiega wysychaniu kosmetyku,
Avena Sativa Kernel Extarct– ekstrakt z owsa ma działanie, nawilżające, zmiękczające, regeneracyjne. Łagodzi świąd i podrażnienia. Jest również znakomitym przeciwutleniaczem,
parfum,
Sodium Benzoate - konserwant,
Potassium Sorbate– konserwant,
Citric Acid– kwas cytrynowy, konserwant, regulator pH,
Denatorium Benzoate– konserwant,
SROCZE WNIOSKI:
Jest OK

Bobini Baby, Lipidowy Krem na Każdą Pogodę



Skład: Aqua, Cetearyl Ethylhexanoate, Dicaprylyl Carbonate, Butyrospermum Parkii Butter, Glycerin, Hydrogenated Castor Oil, Diisostearoyl Polyglyceryl-3 Dimer Dilinoleate, Linalin, Magnesium Sulfate, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Cera Alba, Inulin, Avea Sativia Kemel Extract, Parfum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin.




SROCZE WNIOSKI:
Koniec półśrodkami w końcu jest wybór na rynku tak duży, że można kupić coś bez substancji budzących wątpliwości dlatego temu kremowi mówimy NIE.

Bobini Baby, Lipidowy Krem Przeciw Odparzeniom



Skład: Aqua, Zinc Oxide, Cetearyl Ethylhexanoate, Dicaprylyl Carbonate, Butyrospermum Parkii Butter, Glycerin, Hydrogenated Castor Oil, Diisostearol Polyglyceryl-3 Dimer Dilinoleate, Lanolin, Magnesium Sulfate, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Cera Alba, Inulin, Avena Sativia Kernel Extract, Stearic Acid, Parfum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin.




SROCZE WNIOSKI:
Podobnie jak wyżej.

Bobini Baby, Lipidowy Krem Pielęgnacyjno-Ochronny




Skład: Aqua, Cetyl Olivate, Sorbitan Olivate, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Ethylhexyl Stearate, Cetyl Alcohol, Caprylyl/Capric Triglyceride, Glyceryl Dibehenate, Tribehenin, Glyceryl Behenate, Butyrospermum Parkii Butter, Isopropyl Palmitate, Cetearyl Ethylhexanoate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Parfum.





SROCZE WNIOSKI:
I jak wyżej.


Bobini Baby, Lipidowa Oliwka do Pielęgnacji i Masażu

Skład:
Helianthus Annuus Seed Oil– olej słonecznikowy, emolient, ma działanie natłuszczające, nawilżające, regenerujące,
Prunus Amygdalus Dulcis Oil - substancja pochodzenia naturalnego,olej ze słodkich migdałów, substancja natłuszczająca, nawilżająca,
Oleyl Erucate – emolient,
Tocopherol - witamina E , posiada właściwości wolnorodnikowe, nawilża, uelastycznia, zapobiega powstawaniu zmarszczek, konserwant,
Avena Sativa Kernel Extarct– ekstrakt z owsa ma działanie, nawilżające, zmiękczające, regeneracyjne. Łagodzi świąd i podrażnienia. Jest również znakomitym przeciwutleniaczem, parfum,
Glycine Soja Oil - olej sojowy, emolient, jest to olej bogaty w NNKT czyli niezbędne, nienasycone kwasy tłuszczowe, szczególnie w kwas linolowy. Ma działanie nawilżające, natłuszczające,
Parfum,
SROCZE WNIOSKI:
Jestem na Tak, jest fajnie.


Szmery Bajery: Ulubieńcy lata - niekosmetyczni

$
0
0
Nie mogę się powstrzymać przed tym wpisem. Trafiło nam się w tym roku kilka bardzo fajnych rzeczy nie bardzo związanych z kosmetykami. Są takie fajne/dobre, że szkoda by nie dowiedziało się o nich więcej osób.

Koszulki Nadwyraz

Pozycja obowiązkowa dla wielbicieli książek. Zabawne, dowcipne, w 100% polskie i przed wszystkim świetnej jakości. Bawełna znakomita, nadruki nie do ruszenia. Prane i noszone non stop latem nadal wyglądają jak nowe.
Trzymam je teraz w rękach i myślę co mam jeszcze niby napisać, bo to jest jednak dość specyficzny twór. Nie każdy lubi takie rzeczy. Powiem tak, dla tej jakość warto!! Dbałość o szczegóły jest niesamowita, a bawełna takiej jakość, że nie pamiętam kiedy ostatni raz taką widziałam. Gruba, mięsista, no extra. 
Link do sklepu KLIK

Gry w puszkach Plan Toys

Genialna rzecz na wyjazdy. Małe, kompaktowe gry na zabicie czasu w podróży, idealne na wyjazdach kiedy pogoda nie dopisuje, a dzieciory nie wiedzą co ze sobą zrobić. Teraz mam ze sobą zawsze jakąś jedną puszkę w torebce i gdy mamy gdzieś czekać to mam czym zająć dzieciaki. Ostatnio u lekarza.
Różnych gier jest w sumie osiem. Myślę, że spokojnie znajdziecie coś dla siebie.
Linki do gier i układanek
KLIK // KLIK // KLIK // KLIK // KLIK // KLIK // KLIK // KLIK

Składany kapelusz

Kapelusze od zawsze stanowią dla mnie źródło frustracji nie mieszczą się nigdzie chyba, że pogięte. Na ten dziwny egzemplarz trafiłam nigdzie indziej, a na aliexpress. Zwijany w trąbkę z szerokim rondem świetna sprawa na wyjazdy.
Link do kapelusza KLIK

Neony z biedronki

Podobały mi się kiedy były jeszcze w regularnej cenie. Tylko co tu kryć szkoda mi było 40zł na jeden, a chciałam mieć kilka no i po prostu zrezygnowałam. Kiedy zaczęła się "wielka" wyprzedaż trafiłam na nie ponownie, wciąż je widuję na koszach ze szmelcem w biedronce. Ja zapłaciłam 15zł/szt. Młoda je uwielbia, wieczorami każe non stop je świecić.

Czyścik do szczotek vel szczotka do szczotek

Wypatrzyłam w jakimś markecie na wyprzedaży i kosztował chyba 10zł. Pomyślałam, że to faktycznie niezła rzecz do czyszczenia. I okazało się, że nie tylko szczotki może czyścić. Jak to cudo czyści rzepy w ubraniach. Teraz dzieciory moje mogą wszystko tam  wkleić, każdą nitkę i każde włóko ja to usunę!

Macie coś fajnego do polecenia?? Jak tak to dawajcie !! 

Spore zniżki na Bio-D, co kupić?

$
0
0
Post miał być o zupełnie czymś innym, ale oto marka bioD obchodzi swoje dziesięciolecie bytności na naszym rynku i można z tej okazji trafić bardzo fajne promocje. Skoro więc pytacie o środki to chyba najlepszy moment na taki wpis.
Mam kilka rzeczy które przypadły mi do gustu i to o nich chcę napisać słów kilka.

Bio-D, Skoncentrowany, hipoalergiczny, niebiologiczny proszek do prania Bio-D

Ufff jaka długa nazwa. Najczęściej pytana jestem o środki do prania więc od tego zacznę, bo te najczęściej testuje. Bardzo często mam z nimi kłopot, bo często nie dopierają tego co moje dzieciory potrafią wetrzeć w ubranie. Często wypłukują się słabiej z ubrań i pozostawiają białe szlaczki. Jako, że nie używam płynu do płukania czasami ubrania czuć stęchlizną po niektórych proszkach eko.   
Jak widzicie poprzeczka postawiona jest wysoko. Ten proszek radzi sobie ze wszystkim.
Dobrze dopiera, nie robi mi białych smug, nie daje przykrego zapachu. Co jeszcze ważne nie zbryla się w pralce, a w zasadzie w przegródce na proszek.
Nie wiem czy to specyfika mojej pralki, czy też tak macie, ale niektóre proszki zbijają się bryłki i zostają w dozowniku. Ten tak nie robi.
Do tego proszek, jest wydajny kilogramowe opakowanie wystarcza na siedemnaście prań - oczywiście w zależności od wody. Mam to szczęście, że mam miękką wodę. 
Co mogę Wam jeszcze napisać o proszku, ma fajny skład, biodegradowalne opakowanie.
No po prostu jest świetny :)

Bio-D, Środek odkażający do domu i ogrodu 

To moja ukochana tajna broń na balkon i na kocie siki. Niestety mamy balkon bez zadaszenia i gołębi lubujące się w kamienicznych gzymsach. Konsekwencją tych gości są kupska (szczerzę ich nienawidzę, kup i gołębi). Latem dzieciaki chętnie wychodzą na balkon, ba urządzamy sobie piknik na balkonie i  inne atrakcje i po prostu po wizytach gołębi potrzebuję czegoś do odkażania. Ten płyn świetnie się do tego nadaje.
Drugie zastosowanie to kocia kuweta i wszystko wokół niej.  Kto ma kota, ten wie, że czasami podłoga wokół kociej toalety nie grzeszy sterylnością. Ponieważ ten środek jest biodegradowalny idealnie do czyszczenia wokół kuwety jak i jej się nadaje.

Bio-D, ekologiczny płyn do mycia podłóg z mydłem z siemienia lnianego

Kolejny biodegradowalny produkt. Bardzo przyjemny w użyciu. Sprawdza się na panelach, na drewnie, na płytach. Przyjemnie pachnie.
Czego można chcieć więcej od płynu do mycia podłóg.  
aaaa jeszcze jedna rzecz :). Często płynem tym wycieram kurze. Znaczy rozcieńczam w wodzie i mokrą szmatką przecieram meble. Nigdy nie zdarzyło mi się, żeby mnie uczuli i żebym dostała po nim egzemy.
Tak, tak często zapomina o rękawiczkach ochronnych.

Bio-D, Hypoalergiczny skoncentrowany płyn do czyszczenia toalety

To chyba jeden z gęstszych płynów do toalety z jakim miałam do czynienia. Zazwyczaj mają konsystencję prawie wody, która spływa radośnie i człowiek leje, leje i leje bo nie wie czy to już czy jeszcze.  Ten płyn widać, że zostaje na muszli. Po drugie moje kolejne zaskoczenie to to, że radzi sobie z zaciekami po wodzie. Mamy felerną spłuczkę i kiedy dzieciaki nie zgłoszą, że woda ciekanie to zanim się obejrzę mam już żółtawe paski. Jak do tej pory żaden płyn eko sobie z nimi nie radzi, no chyba, że szorowałam szczotką jak szalona.
Bardzo dobry, wydajny płyn do toalet. Jedyny hmmm mały minusik jak dla mnie to lekko jedzie octem, a to zapach za którym nie przepadam. Choć w sumie lepszy ocet niż duszący chlor ;).

Bio-D, Skoncentrowany spray czyszczący do łazienek 

Idealny patent na szybkie czyszczenie łazienek i kuchni. Lecę z nim po całości. Na trudniejsze zabrudzenia trzeba go na nich na trochę zostawić. Daje radę osadom z mydła, plamom po kosmetykach, olejom, kredkom świecowym i pastelowym, spagetti. No nie wiem czemu jeszcze.
Całkiem wydajny, nie trzeba go wiele do oczyszczenia powierzchni.
I ponownie muszę to napisać, nawet kiedy nie założę rękawic ochronnych przy sprzątaniu nie cierpię na żadne podrażnienia.

Te rzeczy polecam z czystym sumieniem bo mam je wypróbowane i przetestowane chyba w każdym możliwy sposób. Innych produktów nie znam, ale mogę założyć po działaniu tych, że raczej do beznadziejnych nie należą ;).

Zniżka na tą markę jest na przykład TU i jest to - 20%

Matematyka jest wszędzie czyli książka za darmo!

$
0
0
Zawsze boję się przy tego typu książkach, że rozczarowanie przyjdzie zbyt szybko. Ile razy już słyszeliście matematyka jest wszędzie, chemia jest wszędzie, fizyka jest wszędzie. Ucz się dziecko bo Ci się to przyda jak pójdziesz do sklepu. Po tych frazesach nie następuje nic co mogłoby przekonać słuchacza, że jest tak w istocie.
Do tego stwierdzenia te zazwyczaj odnoszą się do nauk ścisłych, które niezbyt często uznawane są za ciekawe czy interesujące.
Wracając jednak do książki. Tytuł z tych właśnie ucz się ucz ... na szczęście zawartość innego typu.
Gdybyście mieli problem z tym żeby pokazać dziecku jak bardzo matematyka wpływa na wasze życie to ma cie całą masę gotowych odpowiedzi. Gdybyście mieli problem z rozbudzeniem ciekawości matematycznej w Was samych czy w Waszych dzieciach to to też będzie pomocna lektura.
Żadnych wzorów, równań, suchych regułek za to cała masa ciekawych inspiracji matematycznych. Przyjemnie napisana, zrozumiany językiem i bez tonu umoralniającego.
Czy wiecie co to jest złoty kąt i czemu na reklamach zegarki prawie zawsze pokazują godzinę 10:10?
Takie oto właśnie ciekawostki czkają na Was w tej książce. Śmiem twierdzić, że wielu czytelników właśnie dzięki tej książce zrozumie niektóre rzeczy. Nagle poczuje się jak ktoś kto odkrył niesamowitą tajemnicę, którą widział na co dzień.  Ba nawet wielbiciele matematyki, znawcy matematyki znajdą dla siebie coś ciekawego i interesującego.

Gdyby ktoś chciał to książkę może zamówić TUTAJ oczywiście za darmo

Iossi, Aksamitna Róża czyli krem któremu trudno jest się oprzeć

$
0
0
Po świetnych maseczkach glinkowych o których pisałam już TUTAJ, po fantastycznym rozświetlającym serum KLIK i po witaminowym koktajlu pod oczy KLIK czas najwyższy było wypróbować krem.
Po przyjrzeniu się składowi
SKŁADAqua, Rosa Damascena Flower Water*, Acerola Cherry Ferment, Simmondsia Chinensis Seed Oil*, Arundinaria Gigantea Ferment Filtrate, Glycerine*, Salvia Hispanica Seed Oil, Butyrospermum Parkii Butter*, Squalane, Cetearyl Olivate, Triticum vulgare Germ Oil, Caprylic/capric trygliceryde, Betain, Cetyl alcohol, C13-15 alkane (emolient z trzciny cukrowej), Lanolin, Leuconostoc/Radish Root ferment Filtrate, Sorbitan Olivate, Avena Sativa Kernel Oil, Natural Mixed Tocopherols & Helianthus Annuus Seed Oil, Cocos Nucifera Fruit Extract, Benzyl Alcohol, Xanthan Gum, Pelargonium Graveolens Flower Oil, Salvia Officinalis Oil, Copaifera Officinalis Resin, Undaria pinnatifida extract, Lactobacillus, Rosa Damascena Flower Extract, Lavandula Angustifolia Oil, Boswellia Carterii Oil, Dehydroacetic Acid, Geraniol**, Citral**, Citronellol**, Limonene**, Linalool**
poprzeczkę dla tego kremu ustawiłam bardzo wysoko. Cała masa cennych składników z jednej strony może gwarantować dobre działanie, ale może też nie zrobić nic bo składników jest dużo, ale stężenia ich mogą być nie wystarczające.
Otwieramy słoiczek i widzimy krem, który swą konsystencją przypomina gęstą śmietanę. Bardzo lekki i lejący, trzeba uważać, żeby nie nabrać go za dużo. Świetnie rozprowadza się na skórze i wchłania w ekspresowym tempie.
Jak on nawilża, jako on nawilża to aż trudno uwierzyć kiedy konsystencję ma taką jaką ma. Skóra po użyciu jest bardzo gładka, miękka i taka jakby aksamitna w dotyku.
Krem świetnie koi skórę i uspokaja ją i to jest to za co przede wszystkim go cenię. To łagodzenie. Nawet wtedy kiedy pojawiały się jakieś podrażnienia krem nałożony na noc wyciszał wszystko do rana.
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. To kolejny kosmetyk z tej marki który jest bardzo dobry i który mimo postawionej wysoko poprzeczce podołał.

Jeszcze mam małe info dla wielbicielek koktajlu witaminowego ma zmieniony dozownik. Ponieważ już praktycznie jesień właśnie do niego wróciłam. Kulowy dozownik jest bardzo fajny i praktyczny. Faktycznie lepszy od poprzednika i mamy jeszcze możliwość wykonania sobie masażu. Nowy koktajl wygląda tak.
Te cuda możecie kupić na stronie producenta KLIK

GoCranberry czyli demakijaż żurawiną

$
0
0
Kolejna porcja kosmetyków  CoCranberry i kolejne bardzo dobre wrażenie. Te trzy produkty były w ostatnim miesiącu chyba najczęściej używaniami prze zemnie produktami do mycia i demakijażu.

GoCranberry Micelarny Żel do Mycia Twarzy i Demakijażu 

Do porannego oczyszczania twarzy używałam właśnie tego żelu. 
SKŁADAqua, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Polyglyceryl-4 Laurate/Sebacate*, Polyglyceryl-6 Caprylate/Caprate*, Glycerin, Vaccinium Macrocarpon Fruit Extract, Xanthan Gum, Panthenol, Allantoin, Phenethyl Alcohol, Caprylyl Glycol, Citric Acid, Parfum
Jest bardzo delikatny i łagodny. Nie ściąga skóry, nie podrażnia jej, nie wysusza. Łagodnie zmywa zanieczyszczenia i daje przyjemnie uczucie czystości.Skóra jest miękka, nawilżona.
Na pewno trzeba się do tego żelu przyzwyczaić. Ma konsystencję takiej lekko ściętej galaretki i lekko ślizga się na skórze, jakby z niej uciekał. Po kilku ruchach zaczyna się spieniać dość kremową, ale nie obfitą pianą. Nie podrażnia oczu i ewentualnych stanów zapalanych.
Radzi sobie dobrze makijażem mineralnym, z filtrami już nie bardzo dlatego żeby go zbędnie nie marnować włączyłam go do porannej, a nie wieczornej pielęgnacji.

Ten żel mam STĄD

GoCranberry, Żurawinowy Płyn Micelarny 

Płyny do demakijażu, micele, mleczka itp... od zawsze służą mi do usunięcia, "rozluźnienia" pierwszej warstwy zanieczyszczeń na skórze. Zwłaszcza latem płyny takie mają trudne zadanie, kiedy to filtrów nakładam naprawdę dużo.
SKŁADAqua, Glycerin, Polyglyceryl-4 Laurate/Sebacate*, Polyglyceryl-6 Caprylate/Caprate*, Vaccinium Macrocarpon Fruit Extract, Phenethyl Alcohol, Caprylyl Glycol, Potassium Hydroxide, Parfum
Z takim rozluźnianiem ten płyn radzi sobie zaskakująco dobrze, z samym makijażem mineralny radzi sobie znakomicie. Mimo to płyn ten jest dość łagodny. Co najważniejsze nie szczypał mnie w oczy, a to wbrew pozorom zdarza się bardzo rzadko w moim przypadku. Kiedy pojawiły się podrażnienia na powiekach nie potęgował i dodatkowo. Dobrze zmywa tusz do rzęst - taki tradycyjny z drogerii.
Nie mam temu płynowi nic do zarzucenia. No może tylko jedno, jest dla mnie ciut za mocno perfumowany. Nie wiem czemu, ale mimo, że cała linia ma ten sam zapach to w tym płynie mi on trochę przeszkadza. Poza tym to świetny kosmetyk.

Ten micela można kupić TUTAJ

GoCranberry, Żurawinowa Pianka do Mycia Twarzy
Na koniec pianka do mycia, której używam w wieczornej pielęgnacji, a w zasadzie w demakijażu.
SKŁADAqua, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Pentylene Glycol*, Glycerin, Polyglyceryl-4 Laurate/Sebacate*, Polyglyceryl-6 Caprylate/Caprate*, Cocamidopropyl Betaine, Vitis Vinifera Seed Oil, Sodium Hyaluronate, Vaccinium Macrocarpon Fruit Extract, Lactic Acid, Parfum, Xanthan Gum
Pierwszy idzie micel, potem albo olejek, albo pasta z Fresh&Naturals, a na koniec jeszcze ta pianka. Tak wiem sporo tego, ale tylko taka metoda nie powoduje u mnie zaskórników, wyprysków i podrażnień po filtrach.
Panka bardzo dobrze radzi sobie w tym ostatnim etapie oczyszczania, a do tego jest bardzo łagodna. Nie mam tłustej warstwy na skórze, ale też nie notuję na niej żadnego ściągnięcia czy wysuszenia. Skóra jest dobrze nawilżona, miękka i niepodrażniona.  Tak jak żel micelarny szkoda mi używać wieczorem bo musiałbym go zużywać dużo, tak tej pianki szkoda by mi było używać rano, bo mimo że taka łagodna świetnie radzi sobie z grubszymi zanieczyszczeniami.
Ba kiedy parę razy pominęłam fazę olejowego oczyszczania, też nie zauważyłam żeby moja skóra nagle postanowiła spłatać mi figla w postaci wyprysków. Przyznaję jednak, że na dłuższą metę, kiedy mam w końcu na tyle oczyszczoną skórę, że mnie to nie wkurza nie bardzo jestem skłonna do eksperymentowania z innym sposobem jej czyszczenia.
Pianka jest bardzo przyjemna w użytkowaniu. Nie szczypie, nie podrażnia podrażnień. Jest dobrze zbita i po zetknięciu ze skórą nie zmienia się w wodę.
Kolejny bardzo dobry produkt z tej firmy.
Pianka do nabycia TUTAJ
Viewing all 2340 articles
Browse latest View live