Dziś i jutro, to ostatnie filtrowe nowości i szczerze mówiąc ostatnie dwie cudowności. Ten rok pod względem filtrowym jest dla mnie objawieniem. W tym roku nowości filtrowe pasują mi jak nigdy. Okazuje się również, że oto da się zrobić filtry mineralne nadające się pod makijaż. Dziś o pierwszym gagatku, który sprawdza się u mnie pod makijażem mineralny, ale też jest cudowny w stosowaniu od tak. Zachowuje się prawie jak krem pielęgnacyjny.
To filtr mineralny dla dzieci od trzeciego roku życia. Za ochronę przeciwsłoneczną odpowiada dwutlenek tytanu. W składzie sporą ilość emolientów i faktycznie balsam jest tłustawy. Ma co prawda bardzo lejącą konsystencję, praktycznie jest wodnisty, ale jego tłustość czuć. Zaraz po nałożeniu daje białą maskę na twarzy. I przy pierwszym nałożeniu trochę się tym zmartwiłam bo liczyłam na krem do twarzy. Jakie było moje zdziwienie kiedy poszłam dołożyć drugą warstwę filtra po około 10 minutach i okazało się, że na skórze nie ma śladu białej warstwy, ba nie ma nawet białej poświaty. I tak okazało się, że filtr ten musi się ułożyć na skórze. Nakładany daje białą, trupią maskę na skórze, ale po wchłonięciu białość znika bez śladu. Ba w ciągu dnia nie pojawia się biała poświata, dlatego stosowałam go również pod makijaż mineralny.
Filtr nie jest lepki, jest tłustawy, ale ta tłustość nie jest uciążliwa, nie obciąża skóry - no przynajmniej mojej skóry. Nie czuć po całym dniu ściągnięcia czy przesuszenia. Filtr znakomicie matuje się pudrami, pod makijażem mineralny sprawuje się także bardzo dobrze. Nie wyłazi spod podkładu, ale nie ma co kryć trwałość makijażu jest mniejsza.
To co ciekawe, to to jak ten balsam zachowuje się na mojej skórze. Nałożony niby daje tłustawe wykończenie, ale nie wygląda to ciężko, nie świeci się latarnianym błyskiem, daje takie przyjemny blask. Dlatego najbardziej lubię nosić ten filtr solo, a w zasadzie stosować go prawie jak krem pielęgnacyjny, bo daje też przyjemne uczucie nawilżenia.
Filtr jak i wszystkie inne produkty tej marki pachnie owocowo. Jest to zapach brzoskwiniowy. Czuć go przy nakładaniu i wydaje się być wówczas dość intensywny, ale po chwili wietrzeje i w zasadzie zapachu nie czuć wcale.
Ponieważ ten balsam tak świetnie sprawdził się na mojej paszczy to szkoda mi go było paprać na odwłok. Jest co prawda dwóch pojemnościach, ja mam go w opakowaniu 30 ml. Pewnie jak lato będzie łaskawe dokupię i dużą wersję, zwłaszcza że moje dzieciaki też bardzo lubię ten filtr.
Myślę, że cery tłuste i mieszane nie będą zadowolone z tego filtra na twarzy, skóra normalna i sucha będą się cieszyć :).
Toofruit, Organiczny balsam przeciwsłoneczny dla dzieci, SPF50
Bardzo lubię markę Toofruit. Kilka razy już o niej pisałam. Niby jest to linia dziecięca/nastolatkowa, ale nie widzę powodu żebym sama z tych kosmetyków nie korzystała. Tym bardziej, że ja bardzo lubię owocowe zapachy, a takimi owa marka raczy nas w swoich produktach. Jednak do brzegu, do brzegu ...To filtr mineralny dla dzieci od trzeciego roku życia. Za ochronę przeciwsłoneczną odpowiada dwutlenek tytanu. W składzie sporą ilość emolientów i faktycznie balsam jest tłustawy. Ma co prawda bardzo lejącą konsystencję, praktycznie jest wodnisty, ale jego tłustość czuć. Zaraz po nałożeniu daje białą maskę na twarzy. I przy pierwszym nałożeniu trochę się tym zmartwiłam bo liczyłam na krem do twarzy. Jakie było moje zdziwienie kiedy poszłam dołożyć drugą warstwę filtra po około 10 minutach i okazało się, że na skórze nie ma śladu białej warstwy, ba nie ma nawet białej poświaty. I tak okazało się, że filtr ten musi się ułożyć na skórze. Nakładany daje białą, trupią maskę na skórze, ale po wchłonięciu białość znika bez śladu. Ba w ciągu dnia nie pojawia się biała poświata, dlatego stosowałam go również pod makijaż mineralny.
Filtr nie jest lepki, jest tłustawy, ale ta tłustość nie jest uciążliwa, nie obciąża skóry - no przynajmniej mojej skóry. Nie czuć po całym dniu ściągnięcia czy przesuszenia. Filtr znakomicie matuje się pudrami, pod makijażem mineralny sprawuje się także bardzo dobrze. Nie wyłazi spod podkładu, ale nie ma co kryć trwałość makijażu jest mniejsza.
To co ciekawe, to to jak ten balsam zachowuje się na mojej skórze. Nałożony niby daje tłustawe wykończenie, ale nie wygląda to ciężko, nie świeci się latarnianym błyskiem, daje takie przyjemny blask. Dlatego najbardziej lubię nosić ten filtr solo, a w zasadzie stosować go prawie jak krem pielęgnacyjny, bo daje też przyjemne uczucie nawilżenia.
Filtr jak i wszystkie inne produkty tej marki pachnie owocowo. Jest to zapach brzoskwiniowy. Czuć go przy nakładaniu i wydaje się być wówczas dość intensywny, ale po chwili wietrzeje i w zasadzie zapachu nie czuć wcale.
Ponieważ ten balsam tak świetnie sprawdził się na mojej paszczy to szkoda mi go było paprać na odwłok. Jest co prawda dwóch pojemnościach, ja mam go w opakowaniu 30 ml. Pewnie jak lato będzie łaskawe dokupię i dużą wersję, zwłaszcza że moje dzieciaki też bardzo lubię ten filtr.
Myślę, że cery tłuste i mieszane nie będą zadowolone z tego filtra na twarzy, skóra normalna i sucha będą się cieszyć :).