Quantcast
Channel: Sroka o....
Viewing all 2340 articles
Browse latest View live

Analiza: Baby Dove

$
0
0

Baby Dove, Rich Moisture, hipoalergiczne chusteczki pielęgnacyjne




Jako rodzic wiesz, jak ważne jest, aby skóra dziecka była czysta, czy to po każdej zmianie pieluchy, czy codziennych aktywnościach. Dlatego stworzyliśmy pielęgnacyjne chusteczki Dove dla niemowląt, które delikatnie oczyszczają skórę dziecka, pozostawiając ją nawilżoną i miękką. Delikatne jak woda. Wzbogacone o składniki nawilżające. Testowane dermatologicznie Zaakceptowane przez pediatrów 0% alkoholu Hipoalergiczne Od pierwszych dni życia

Skład: Aqua, Glycerin, Citric Acid, Parfum, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Phenoxyethanol, Propylene Glycol, Sodium Benzoate, Zinc Sulfate.

SROCZE WNIOSKI:
Co mi nie pasuje na czerwono. Co jeszcze wypada wyjaśnić glikol jest bardzo daleko w składzie dlatego gdyby nie konserwant na czerwono mogłabym dać pół na pół.

Baby Dove, Sensitive Moisture, hipoalergiczne chusteczki pielęgnacyjne



Jako rodzic wiesz, jak ważne jest, aby skóra dziecka była czysta, czy to po każdej zmianie pieluchy, czy codziennych aktywnościach. Dlatego stworzyliśmy pielęgnacyjne, bezzapachowe chusteczki Baby Dove Sensitive Moisture dla niemowląt, które delikatnie oczyszczają skórę dziecka, pozostawiając ją nawilżoną i miękką. Delikatne jak woda. Zapewniają natychmiastowe nawilżenie. Bezzapachowe. Testowane dermatologicznie Zaakceptowane przez pediatrów 0% alkoholu Hipoalergiczne Od pierwszych dni życia

Skład: Aqua, Glycerin, Citric Acid, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Phenoxyethanol, Propylene Glycol, Sodium Benzoate, Zinc Sulfate.

SROCZE WNIOSKI:
I wszystko jak wyżej. Przez litość nie wspomnę o zbójeckiej cenie za 50sztuk chusteczek.

Baby Dove, Rich Moisture, krem przeciw odparzeniom




Jako rodzic wiesz, jak szybko powstaje pieluszkowe odparzenie skóry. Krem na odparzenia Baby Dove Rich Moisture przywraca neutralne pH w ciągu kilku sekund i zmniejsza zaczerwienienie, tworząc warstwę ochronną, która chroni delikatną skórę dziecka przed dalszymi podrażnieniami. Przywraca naturalne pH w ciągu kilku sekund i pomaga chronić przed pieluszkowym zapaleniem skóry Pomaga już od pierwszego użycia Hipoalergiczny Testowany dermatologicznie Zatwierdzony przez pediatrów Od pierwszych dni życia

Skład: Aqua, Paraffinum Liquidum, Zinc Oxide, Sorbitan Sesquioleate, Petrolatum, Dimethicone, Dicocoyl Pentaerythrityl Distearyl Citrate, Cera Alba, Aluminum Stearates, Glyceryl Isostearate, Hydrogenated Castor Oil, Ozokerite, Parfum, Phenoxyethanol, Polyglyceryl-3 Oleate, Tocopherol, Zinc Sulfate.

SROCZE WNIOSKI:
Podstawa tego kremu są oleje mineralne. Hmm... taniej wyjdzie kupić wazelinę i zmieszać ją z tlenkiem cynku.

Baby Dove, Sensitive Moisture, emulsja do mycia ciała i włosów



Czy wiesz, że po każdej kąpieli skóra dziecka może stracić nawilżenie aż do 5 razy szybciej niż Twoja skóra? Dlatego stworzyliśmy delikatną, bezzapachową emulsję do mycia ciała i włosów Baby Dove Sensitive Moisture. Emulsja ma neutralne pH i pomaga skórze zachować jej naturalne nawilżenie. Podczas mycia tworzy bogatą, kremową pianę, pozostawiając skórę dziecka czystą i miękką. Pomaga zachować naturalne nawilżenie skóry dziecka Bezzapachowa Hypoalergiczna Nie powoduje łzawienia Przetestowana dermatologicznie i okulistycznie Zatwierdzona przez pediatrów Od pierwszych dni życia

Skład: Aqua, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Cocoyl Glycinate, Polyacrylate-33, Caprylyl Glycol, Coconut Acid, Lauric Acid, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Sodium Chloride, Sodium Hydroxide, Sodium Isethionate, Sodium Lauroyl Isethionate, Sodium Lauryl Sulfate, Sodium Palm Kernelate, Sodium Palmitate, Sodium Stearate, Stearic Acid, Styrene/Acrylates Copolymer, Tetrasodium EDTA, Zinc Oxide, CI 77891

SROCZE WNIOSKI:
Patrzę na skład, patrzę na to co pisze producent, myślę o tym co ma konkurencja i do cholery zachodzę w głowę, jak to jest możliwe, żeby wypuszczając nową linię na rynek dowalić konserwant z którego coraz więcej firm się wycofuje. Rozumiem, też że za owe pomaganie w naturalnym nawilżeniu odpowiada gliceryna. Cóż konkurencja robi lepsze.

Baby Dove, Rich Moisture, emulsja do mycia ciała i włosów



Czy wiesz, że po każdej kąpieli skóra dziecka może stracić nawilżenie aż do 5 razy szybciej niż Twoja skóra? Dlatego stworzyliśmy delikatną emulsję do mycia ciała i włosów Baby Dove Rich Moisture. Emulsja ma neutralne pH i pomaga skórze zachować jej naturalne nawilżenie. Podczas mycia tworzy bogatą, kremową pianę, pozostawiając skórę dziecka czystą, miękką i delikatnie pachnącą. Pomaga zachować naturalne nawilżenie skóry dziecka Hipoalergiczna Nie powoduje łzawienia Przetestowana dermatologicznie i okulistycznie Zatwierdzona przez pediatrów Od pierwszych dni życia

Skład: Aqua, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Cocoyl Glycinate, Polyacrylate-33, Caprylyl Glycol, Coconut Acid, Lauric Acid, Parfum, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Sodium Chloride, Sodium Hydroxide, Sodium Isethionate, Sodium Lauroyl Isethionate, Sodium Lauryl Sulfate, Sodium Palm Kernelate, Sodium Palmitate, Sodium Stearate, Stearic Acid, Styrene/Acrylates Copolymer, Tetrasodium EDTA, Zinc Oxide, CI 77891.

SROCZE WNIOSKI:
Jak wyżej.

Baby Dove, Rich Moisture, szampon dla dzieci



Czy wiesz, że po każdej kąpieli skóra dziecka może stracić nawilżenie aż do 5 razy szybciej niż Twoja skóra? Dlatego nasz nawilżający szampon Baby Dove Rich Moisture delikatnie oczyszcza oraz pomaga uzupełnić nawilżenie i ważne składniki odżywcze skóry głowy dziecka. Szampon ma neutralne pH, dzięki czemu pozostawia włosy i skórę głowy miękką i delikatnie pachnącą. Pomaga zachować nawilżenie skóry głowy dziecka i nadaje miękkość włosom Hipoalergiczny Nie powoduje łzawienia Przetestowany dermatologicznie i okulistycznie Zatwierdzony przez pediatrów Od pierwszych dni życia

Skład: Aqua, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Cocoyl Glycinate, Polyacrylate-33, Caprylyl Glycol, Coconut Acid, Dimethiconol, Laureth-23, Lauric Acid, Parfum, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Sodium Chloride, Sodium Hydroxide, Sodium Isethionate, Sodium Lauroyl Isethionate, Sodium Lauryl Sulfate, Sodium Palm Kernelate, Sodium Palmitate, Sodium Stearate, Stearic Acid, Styrene/Acrylates Copolymer, TEA-Dodecylbenzenesulfonate, Tetrasodium EDTA, Zinc Oxide, CI 77891.

SROCZE WNIOSKI:
Jak by mi ktoś mógł wytłumaczyć po co mam kupować dziecku szampon od pierwszych dni życia z phenoxyethanloem, skoro mogę bez i to taniej?

Baby Dove, Rich Moisture, kostka myjąca dla dzieci



Czy wiesz, że po każdej kąpieli skóra dziecka może stracić nawilżenie aż do 5 razy szybciej niż Twoja skóra? Dlatego kostka myjąca dla dzieci Baby Dove z 1/4 kremu nawilżającego, jest wyjątkowo łagodna i pomaga uzupełnić ważne składniki odżywcze w skórze. Dzięki temu pomaga zachować naturalny poziom nawilżenia skóry. Stworzona dla skóry dziecka, aby była miękka, odżywiona i delikatnie pachnąca. Łagodna i odżywcza pH neutralne dla skóry Testowana dermatologicznie i okulistycznie Zatwierdzona przez pediatrów Hipoalergiczna Od pierwszych dni życia

Skład: Sodium Lauroyl Isethionate, Stearic Acid, Sodium Palmitate, Lauric Acid, Aqua, Sodium Isethionate, Sodium Stearate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Palm Kernelate, Glycerin, Parfum, Sodium chloride, Tetrasodium EDTA, Tetrasodium Etidronate, Zinc Oxide, Alumina, Benzyl alcohol, Citronellol, CI 77891.

SROCZE WNIOSKI:
Plus za nazwanie tego czegoś kostką myjącą - wszak mydłem to to nie jest. I może dałbym pół na pół gdyby "łagodna i pomaga uzupełnić ważne składniki odżywcze w skórze" pytanie gdzie ta łagodność, pytanie co uzupełnia i czym uzupełnia.

Baby Dove, Sensitive Moisture, balsam dla dzieci



Skóra dziecka jest delikatna, bywa sucha i potrzebuje specjalnej pielęgnacji. Dlatego stworzyliśmy wyjątkowy łagodny balsam Baby Dove Sensitive. Balsam łagodzi suchą skórę już od pierwszego użycia i zapewnia jej nawilżenie przez cały dzień, pozostawiając skórę wyraźnie gładszą. Delikatnie nawilża skórę dziecka przez cały dzień Bezzapachowy Hipoalergiczny Testowany dermatologicznie Zatwierdzony przez pediatrów Od pierwszych dni życia

Skład: Aqua, Glycerin, Petrolatum, Stearic Acid, Glycol Stearate, Dimethicone, Isopropyl Isostearate, Caprylyl Glycol, Carbomer, Ceteraryl Alcohol, Disodium EDTA, Glyceryl Stearate, Magnesium Aluminum Silicate, Phenoxyethanol, Stearamide AMP, Tapioca Starch, Triethanolamine, Cl 77891.

SROCZE WNIOSKI:
O balsamach z wazeliną dla dziecięcia bez AZS wypowiadałam się nie raz. Nie będę się powtarzać.

Baby Dove, Rich Moisture, balsam nawilżający dla dzieci



Skóra dziecka jest delikatna, bywa sucha i potrzebuje specjalnej pielęgnacji. Dlatego stworzyliśmy wyjątkowy balsam Baby Dove Rich Moisture. Balsam łagodzi suchą skórę już od pierwszego użycia i zapewnia jej nawilżenie przez cały dzień, pozostawiając ją wyraźnie gładszą i delikatnie pachnącą. Delikatnie nawilża skórę dziecka przez cały dzień Testowany dermatologicznie Zatwierdzony przez pediatrów Od pierwszych dni życia
Skład: Aqua, Glycerin, Petrolatum, Stearic Acid, Glycol Stearate, Dimethicone, Isopropyl Isostearate, Caprylyl Glycol, Carbomer, Ceteraryl Alcohol, Disodium EDTA, Glyceryl Stearate, Magnesium Aluminum Silicate, Parfum, Phenoxyethanol, Stearamide AMP, Tapioca Starch, Triethanolamine, Benzyl Alcohol, Citronellol, Limonene, Cl 77891.


SROCZE WNIOSKI:
I jak wyżej.


Antyoksydanty vol.1 - po co, na co i dlaczego

$
0
0
Antyoksydanty to substancja naturalne lub syntetyczne mające zdolność neutralizowanie/usuwania wolnych rodników z naszego organizmu/skóry.

Owe wolne rodniki to bardzo aktywne cząstki powstające w wyniku fizjologicznych procesów naszego organizmu takich jak na przykład oddychanie. Ich aktywność wynika z budowy. Posiadają nieparzystą liczbę elektronów, a że wszyscy lubią pary w związku z tym, owe wolne rodniki próbują sobie owe braki uzupełnić kosztem innych. Stąd ich niszczycielski wpływ między innymi na naszą skórę.
Warto sobie uzmysłowić, że działanie owych wolnych rodników nie jest tylko złe. Ponieważ utleniacze atakują wszystko co się da dążąc do uzyskania parzystej liczby elektronów niszczą też cząstki które nam szkodzą.

Nasz organizm dba o to, aby pozbywać się wolnych rodników i sam produkuje antyoksydanty. Są to antyoksydanty endogenne. Jednak zanieczyszczenie środowiska, zła dieta, niektóre leki jak również i wiek sprawiają, że ilość antyutleniaczy jakie produkuje organizm okazuje się być za mała. Można wówczas wspomóc nasz organizm i dostarczyć im antyoksydantów egzogennych* czyli takich z zewnątrz. Zewnętrzne antyoksydanty dzieli się na naturalne i syntetyczne.

Do syntetycznych zaliczamy na przykład sztuczną formę koenzymu Q10 czyli Idebenone, syntetyczną formę witaminy E, BHT i BHA.

Do naturalnych antyoksydantów zaliczamy między witaminę E, witaminę C, witaminę A i inne karotenoidy, polifenole, biopierwiastki, koenzym Q10.

Sporą części tych naturalnych antyoksydantów można znaleźć w roślinach. Stąd tak szerokie wykorzystywanie roślin, a raczej wyciągów roślinnych w kosmetyce. Biopierwiastków dostarczają między innymi wody termalne, błota/muły z Morza martwego, glony.

W kosmetyce antyoksydanty są wykorzystywane w dwojaki sposób.
  1. Chronią kosmetyki przed zepsuciem, pełniąc swoistą rolę konserwantów. Przy czy jeżeli mają być tylko konserwantami ich stężenie w kosmetyku jest niewielkie i w zasadzie nie mają dobroczynnego wpływu na skórę. 
  2. W odpowiednio wysokim, ale nie za wysokim stężeniu są substancjami aktywnymi. Zbyt wysokie stężenie może podrażniać skórę.
Co istotne nie wszystkie, a może powinnam raczej napisać większość antyoksydantów jest nietrwała. Pod wpływem ciepła czy promieniowania utleniają się i tyle ich widzieli. Producenci uzyskują stabilność antyutleniaczy poprzez odpowiednie opakowania (ciemne butelki, metalowe tubki itp...), czy też dodając substancji potrafiących je stabilizować. Dobrym przykładem takiego stabilizatora jest kwas ferulowy, który sam będąc antyoksydantem stabilizuje witaminę C i E.

Myślę, że jak na początek to informacji wstępnych wystarczy. W kolejnym poście pokażę Wam kilka ciekawych produktów z antyoksydantami, a w następnym postaram się napisać już o samych substancjach będących antyoksydantami.

Nie bez powodu zaczynam serię o antyoksydantach. Zaczynają się ciepłe dni, jeszcze chwila i będzie lato i trzeba będzie myśleć o skuteczniej ochronie przeciwsłonecznej, antyutleniacze zaś doskonałym i pożądanym jej uzupełnieniem. Chciałabym, żeby tego lata, wiosny czy nawet od tego momentu większość z Was zaczęła baczniej przyglądać się tym dobroczynnym substancją.

Na koniec łyżka dziegciu. Żeby być uczciwą muszę to napisać. Nie ma (ja do nich jak do tej pory nie dotarłam) twardych dowodów czy też raczej badań mówiących, że antyoksydanty chronią skórę przed starzeniem, ale nie ma też takich badań mówiących, że tego nie robią. Dopóki więc teoria nie zostanie jednoznacznie obalona warto stosować antyoksydanty, gdyż są to substancje działające nie tylko na wolne rodniki.

*jeżeli dobrze pamiętam w 2007 roku opublikowane zostały badania mówiące o tym, że przyjmowanie wewnętrzne syntetycznych antyoksydantów (tych w pigułkach;) ) nie tylko nie pomaga, ale szkodzi. Kto ciekawy niech sobie poszuka o tym informacji. Stąd moja niechęć do skomplementowania czymkolwiek siebie czy dzieci.  

Multi-Mam Balsam w zastępstwie lanoliny

$
0
0
Pisałam Wam o kompresach Multi-Mam o TUTAJ i pomyślałam, że może warto by i napisać o balsamie. Wiele osób piszących o tym, że stosowało kompresy, pisało również że potem stosowało ten oto balsam.
Moim zdaniem jest to niezłe zastępstwo lanoliny, która nie każdemu przypada do gustu.

Balsam ów ma raczej konsystencję maści, która pod wpływem ciepła naszej skóry zaczyna się "rozpływać". Jest bezzapachowy, bezbarwny i bez smaku. Bezbarwność ma taki plus, że nie ubrudzimy bielizny jedynie utłuścimy ;). Nie jest również lepki.

Test przebiegał trochę inaczej niż zazwyczaj. Balsam, a raczej jego cześć przekazałam koleżance drugą część zostawiłam sobie.

Składniki:olej słonecznikowy, masło shea, PEG-8 Beeswax, skwalen, policynooleinian poliglicerolu-3, galusan propylu

Użytkowanie
Podobnie jak w przypadku lanoliny, nabieramy niewielka ilość balsamu na palce, lekko go rozgrzewamy, a następnie wmasowujemy w sutki.
Skóra jest bardzo natłuszczona, mało co spływa i nie czuć lepkości. Na skórze pozostaje delikatna warstwa, która jeżeli balsam położymy grubą warstwą po karmieniu potrafi przetrwać do kolejnego.
Generalnie koleżanka jest bardzo zadowolona. Tym bardziej, że skończyły się jej problemy z dopieraniem bielizny z żółtych plam po lanolinie.

Napisałam Wam, że sobie zostawiłam połowę tego balsamu. Po co mi on skoro nie karmię? Cóż, dopadła mnie egzema. Nie na rękach jak to ma w zwyczaju, tym razem postanowiła zamieszkać na górnej powiece lewego oka. Jest pieczenie, opuchlizna i te sprawy. Przy oku, zwłaszcza na górnej powiece ciężko coś kombinować. Więc jak tylko zorientowałam się, że ten balsam nie spływ, zaczęłam go aplikować na powiekę. I faktycznie tłusta warstwa pozostaje mimo całej lekkości jaką ma ten balsam, a jednocześnie nic nie spływa mi do oka. Skóra jest dobrze natłuszczona i nawilżona zwłaszcza kiedy balsam nałoży się na wilgotną skórę. Skórę zwilżam oczywiście wodą termalną Uriage. Gojenie przebiega dość szybko, można pokazać się ludziom, bo nie widać łuszczących się kawałków skóry. Jeżeli wiec przypadkiem taki balsam został by Wam po karmieniu można go zawsze wykorzystać w inny sposób.

Balsam możecie kupić TUTAJ

Kto się kryje ...

$
0
0

Dwie książki pop-up dla najmłodszych. W końcu coś innego, nowego i świeżego dla najmłodszych. Nie karotnówka, nie kontrastówka, nie montessori, a pop-up. Coś, czego jeszcze nie było.
Krótki wierszyk okraszony "wystającymi" obrazkami. Zresztą zobaczcie sami.





Kto się kryje w lesie
Kto się kryje w wodzie
Autor: Eryl Norris , Andy Mansfield
Wydawnictwo: Mamania

Kto się kryje w lesie możecie kupić TUTAJ
Kto się kryje w wodzie możecie kupić TUTAJ

 Książkę do recenzji dostarczyło 
http://www.nieprzeczytane.pl/

Świetny, naturalny płyn micelarny i ...

$
0
0
Bardzo, bardzo i jeszcze raz bardzo długo szukałam naturalnego płynu micelarnego, który dorównywałby działaniem mojemu ulubionemu nienaturalnemu z Mixa. Sporo już przetestowałam takich zmywaków i albo nie radziły sobie z tuszem, albo nie radziły sobie z niczym, albo nie radziły sobie z minerałami, albo problemem było zmycie choć częściowe filtrów nawet tych bez silikonów w składzie. Aaaa no i jeszcze były takie co pozostawiały mega lepką i nieprzyjemną warstwę na twarzy, albo paliły w oczy.
W końcu trafiłam. Nie spodziewałam się wiele po wcześniejszych doświadczeniach.  Ba, pierwsze nasze spotkanie okazało się katastrofą, wszak nie doczytałam instrukcji obsługi.
Za drugim podejściem, już nieco wkurzona i zrezygnowana doczytałam co pisze producent i oto stał się cud. Mam micel jakiego potrzebowałam.

Nawilżający płyn micelarny Red berry 


Skład:

Aqua [Water], Centaurea cyanus flower water*, Sodium cottonseedamphoacetate, Sodium olivamphoacetate, Sodium sunflowerseedamphoacetate, Sodium sweetalmondamphoacetate, Cocamidopropyl hydroxysultaine, Morus nigra fruit extract*, Vaccinium myrtillus (Myrtle) fruit extract*, Ribes nigrum (Black currant) fruit extract*, Ribes uva-crispa fruit extract*, Mentha piperita (Peppermint) extract*, Betaine, Panthenol, Glycerin, Parfum [Fragrance], Sodium benzoate, Sodium dehydroacetate, Lactic acid, Sodium chloride.

Skład bardzo fajny.
Poza tym.
To w zasadzie jest koncentrat, a nie płyn do natychmiastowego użycia. Płatek kosmetyczny trzeba bardzo porządnie nawilżyć, a potem dodać ten płyn w ilości niewielkiej. Ja go jeszcze rozcieram na płatku, żeby lekko się spienił.
Zmywa wszystko, nawet cięższe filtry czy dość oporne tusze. Nie wiem czy z wodoodpornymi też daje radę, nie mam takich tuszy na stanie, żeby móc to sprawdzić. Nie trzeba go zmywać, więc jak mi się już nic nie chce więcej robić wieczorem to nakładam tylko krem i idę spać.

Płyn możecie kupić TUTAJ


Antyoksydacyjne serum do twarzy 


Skład:

Aqua [Water], Glycerin, Propanediol, Hydrolyzed grape fruit *, Hydrolyzed olive fruit *, Sodium hyaluronate, Ribes nigrum (Black currant) fruit extract *, Rubus idaeus (Raspberry) fruit extract *, Vaccinium myrtillus fruit/leaf extract *, Vitis vinifera (Grape) leaf extract *, Bisabolol, Tocopherol, Xanthan gum, Betaine, Coco-glucoside, Decyl glucoside, Benzyl alcohol, Glyceryl oleate, Benzoic acid, Dicaprylyl ether, Parfum [Fragrance], Dehydroacetic acid, Sodium hydroxide, Hexyl cinnamal, Hydroxyisohexyl 3-cyclohexene carboxaldehyde, Hydroxycitronellal, Citronellol.


Potrzebowałam "wodnego" serum do twarzy. Czegoś co mogłabym wymieszać z olejem i nałożyć sobie na noc, albo na dzień kiedy nie wychodzę z domu, albo nałożyć pod tłusty filtr. Tak oto trafiłam na to serum. Bardzo lekkie, prawie żelowe. Kiedy wchłonie się w całości czuć lekką powłoczkę na skórze, dlatego koniecznie jest nałożenie kremu. Świetnie miesza się z olejami. Nie daje ciężkiego "wykończenia" dlatego jest idealny pod każdy krem. Świetny skład i świetne działanie.

Serum możecie kupić TUTAJ

Sroka testuje: Pure Beginnings Organic Baby, Pasta do Zębów bez fluoru z Ksylitolem o smaku Dojrzałych Malin

$
0
0

Producent pisze:

Pasta do zębów bez fluoru, na bazie ksylitolu, o smaku malinowym. Dzięki zawartości ksylitolu, naturalnego cukru brzozowego produkt przeciwdziała próchnicy zębów u dzieci. Zwykły cukier, rozkładając się już w jamie ustnej tworzy kwaśne środowisko, które może uszkadzać delikatne szkliwo mlecznych ząbków, ksylitol ma odczyn zasadowy. Dzięki temu tworzy w jamie ustnej odpowiednie pH i szkliwo zębów jest chronione. Przeciwdziała również rozwojowi groźnych bakterii w jamie ustnej. Dodatkowo pasta nie zawiera fluoru, dzięki czemu jest bezpieczna dla dzieci. Jej połkniecie nie powoduje podrażnienia układu pokarmowego. Delikatna i pachnąca malina zachęci dziecko do codziennego szczotkowania ząbków.

Skład:

Glycerin, Water (Aqua), Calcium Carbonate, Xylitol, Titanium Dioxide, Kaolin, Hydroxyethylcellulose, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Adansonia Digitata (Baobab) Fruit Extract, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Distillate*, Eupatorium Rebaudianum Bertoni (Stevia) Leaf Extract, Pelargonium Graveolens (Rose Geranium) Distillate*, Potassium Sorbate, Maltodextrin, Guar Gum, Lavandula Angustifolia (Lavender) Distillate*, Natural Raspberry Flavour

Jest Ok :)

Użytkowanie:
Biała pasta w wyglądzie i strukturze przypominająca "dorosłe" pasty. Bardzo przyjemna w smaku choć w moim odczuciu cit za słodka. Całkiem nieźle się pieni.
Dzieci me, zwłaszcza młodsze wydają się być uzależnieni od tej pasty.  Młoda wieczorem domaga się sama mycia zębów. Staje przy kubeczku ze szczoteczkami i pomrukując pokazuje palcem na szczoteczki.Szczoteczka nie może być pusta, musi mieć właśnie ową pastę do zębów na sobie inaczej bunt na pokładzie. Rycerz zaś stwierdził, że to jest pasta o bardzo fajnym smaku, chyba jednym z lepszych - jak to określił.

Ocena:

5 na 5



Pastę możecie kupić TUTAJ

Ściera co wszytsko ściera

$
0
0
Rzadko pokazuję Wam rzeczy do sprzątania czy porządkowania. Środki czystości też goszczą od wielkiego dzwonu. Nie żeby to były rzeczy na które nie zwracam uwagi, po prostu rzadko coś mnie z nich zachwyca. Staram się używać łagodnych, ekologicznych rzeczy do sprzątania, ale nie ma co ukrywać, nic tak dobrze nie doczyszcza ubikacji jak płyn z chlorem.
Patent na mycie kabin prysznicowych z osadu z kamienia już Wam dawno sprzedałam o TUTAJ i jak widzicie też ekologiczny nie jest.
Dziś jednak o mega ekologiczny sposobie na lustra, szyby, meble lakierowane, blaty, monitory itp... W zasadzie na każdą powierzchnię, ale największy efekt łał odczujecie na szybach. Ale to będzie ŁAŁ, a nie zwykłe łał.

O ścierce napisała mi czytelniczka Anta, że ona, że jej mama, że w zasadzie wszystkie jej znajome jak tylko spróbują od razu się uzależniają. Co było robić trzeba było spróbować.

Przy używaniu tego cuda nie stosuje się żadnych detergentów. Sucha ścierka przypomina twardą irchę,   mięknie pod wpływem wody. Moczycie więc ją i ścieracie co macie zetrzeć. Nie wycieracie do sucha tylko pozwalacie wyschnąć samemu. Efekt. Podczas jednej drzemki młodej umyłam wszystkie okna - poza tymi z pokoju w którym młoda spała. Potrzebowałam tylko detergentu do wymycia ram, a szyby poleciałam wodą.
Po pierwszym oknie, kiedy okazało się, że niczego nie muszę pucować, bo samo wysycha i nie ma żadnych smug poleciałam po całości.
To samo robię z meblami w kuchni i zapominam, o tym, ze dzieciaki zaraz mi wyciapią mój wymarzony wysoki połysk.

Ściera jest świetna i nie dziwię się wcale, że uzależnia.  Cena ? Kto zgadnie? No cóż cena to szalone 3,50zł za ścierkę rozmiarów 40x40 do kupienia TUTAJ

Antyoksydanty vol.2 - moje antyoksydanty

$
0
0
Poszłam do łazienki obejrzeć co też mam na stanie za antyoksydanty, żeby móc Wam pokazać, że w zasadzie to jeden z podstawowych składników w moich kosmetykach. W zasadzie mogłabym napisać, że w każdym produkcie jakiego używam znalazłabym składnik będący antyoksydantem. Nie o to jednak mi chodzi. Chcę Wam pokazać coś co przede wszystkim pełni rolę antyoksydantów.
1.  Woda termalna Uriage - chyba już Wam się nią ulewa :) . Jednak prawda jest taka, że towarzyszy mi ona od kilku lat. Jedna z nielicznych o ile nie jedyna woda której nie trzeba ścierać po użyciu. Dostarcza biopierwiastków. Służy za tonik, nawilżacz do masek, odświeżającą mgiełkę itp ... Jest to ten kosmetyk, którego nie zmieniam od lat.

2. Łagodzący tonik antyoksydacyjny Clochee. Jestem w trakcie testów na razie jest bardzo dobrze i obiecująco. Pokazuję go Wam głównie dlatego, żeby pokazać, że są toniki z antyoksydantami. Jeszcze nie polecam, ani nie odradzam.
3. Maski algowe. Maski możecie kupić gotowe jak te z Nacomi, poza algami zawierają i inne podkręcające ich właściwości składniki. Są o tyle przyjemne w użytkowaniu, że zastygają i ściągacie cały płat z twarzy. No można się poczuć jak w gabinecie kosmetycznym. Świetnie działają, zwłaszcza z użyciem aktywatora do takich masek. Jeżeli nie macie pomysłu jak samodzielnie zrobić maskę algową to jest to świetne rozwiązanie dla Was.
Możecie też kupić algi w proszku jak widzicie ja mam na stanie spirulinę. Zrobić z nich zieloną, śmierdzącą paciaję dodając na przykład jogurtu naturalnego, którą nakładacie na twarz i możecie straszyć dzieci :).
Maski algowe zawsze dobrze działają. Nie są jednak wskazane w ciąży!!
4. Mincer Pharma Vita C Infusion, serum olejowe. Witamina C jest silnym antyoksydantem i generalnie robi dobrze skórze. To serum kupiłam już jakiś czas temu, na promocji w Rossmannie. Z myślą o lecie. Długo nie mogłam zacząć go stosować, bo cięgle wykańczałam inne kosmetyki. Jak dla mnie to serum jest trochę dziwne. Od pierwszego użycia deje efekt mega gładkiej skóry i to mnie trochę niepokoi, bo czuję się jak po użyciu silikonów. Zazwyczaj przy takim efekcie czy to kosmetyk naturalny czy nie, moja cera zaczyna się buntować i pojawiają się wypryski. Tym razem nie. Kupiłam w promocji, w regularnej cenie bym nie kupiła.

5. Biofficyna Toscania Serum Antyoksydacyjne - pisałam Wam o nim TUTAJ pod kremy na dzień, do mieszania z olejami itp...

6. Lush Botanicals  Serum Antyoksydacyjne, Cream in the City - mój obecnie ukochany krem na dzień, choć pisze serum. Fantastyczny skład jak to w Lush Botanicals. Z użytkowaniem miałam pewien problem były dni kiedy krem wchłaniał się ok, a były dni kiedy zostawiał na skórze taką "mączną" warstwę. Warstwa niewidoczna dla oka, jedynie odczuwalna. Długo nie mogłam dojść o co chodzi. Już wiem! Jeżeli spotkał by Was podobny problem, przed nałożeniem kremu wyciągnijcie go przynajmniej na 15 minut przed nałożeniem z lodówki, albo porządnie rozgrzejcie między palcami. Poza ty, krem jest absolutnie świetny. Bardzo dobrze współpracuje z serum z biofficyny, z mineralnym makijażem, ba z filtrem przeciwsłonecznym. Krem bardzo dobrze nawilża, skóra staje się gładka, miękka i taka jakby świetlista. W zasadzie to najlepiej na przykładzie tego kremu widać przewagę kosmetyków robionych ręcznie nad tymi drogeryjnymi czy po prostu produkowanymi seryjnie. Na efekty działania tego kremu nie trzeba było długo czekać.
Serum możecie kupić na stronie producenta czyli TUTAJ

Latopic doustny - jak to u nas wyglądało

$
0
0
Po poście o tym jak radzę sobie z suchymi plackami na nogach Rycerza o TUTAJ.  Wiele z Was pytało o co chodzi z Latiopic itp...

Mam nadzieje, że w miarę logicznie wyjaśnię dlaczego sięgnęłam po Latopic i jak to wygląda u nas.

Po środki doustne sięgnęłam głównie dlatego, że nie jestem w stanie zapanować nad dietą Rycerza w stu procentach kiedy chodzi do przedszkola. Na przykład, o czym już kiedyś pisałam, nie podawałam i nie podaję Rycerzowi żadnych grzybów. Kiedy poszedł do przedszkola zaserwowano mu w zasadzie pierwszego dnia zupę pieczarkową. Efekt? Wymioty przez pół nocy. I za każdym razem kiedy Rycerz był pasiony w przedszkolu pieczarkami spędzaliśmy noce nad miską. Uprzedzając, tak prosiłam o niepodawanie mojemu dziecku takich dań. Tak, kiwano głową potakująco, tak Rycerz wciąż jest namawiamy do jedzenia dań z pieczarkami.

Na szczęście od kiedy weszła ustawa o zdrowym jedzeniu mamy dużo mniejszy kłopot - nie serwują na przykład chleba z nutellą na podwieczorek itp... Po drugie poza truskawkami, które raz dają odczyn alergiczny, a innym razem nie, nie mam kolejnego silnego pewniaka na bycie alergenem.

Kiedy, mimo usilnych prób złagodzenia objawów naszymi kosmetykami po tygodniu nie było poprawy, postanowiłam włączyć probiotyk. Ponieważ używaliśmy już parokrotnie kosmetyków Latopic  i działały, siłą rzeczy sięgnęłam po ich probiotyk.

Skład: maltodektryna, składnik kapsułki – żelatynę, 1 miliard liofilizowanych bakterii kwasu mlekowego w następujących proporcjach: 50% Lactobacillus casei ŁOCK 0919, 25% Lactobacillus rhamnosus ŁOCK 0908, 25% Lactobacillus rhamnosus ŁOCK 0900, barwnik kapsułki – dwutlenek tytanu, kwas askorbinowy - przeciwutleniacz.

O tym co pisze producent przeczytacie TUTAJ nie ma potrzeby tego kopiować

Jak to wyglądało u nas.

Po raz pierwszy. Było to późną wiosną zeszłego roku. Dziadkowie zaserwowali młodemu jego ukochane truskawki.

Na Rycerskich nogach, przy silniejszej reakcji i na pupie i częściowo na brzuchu pojawiały się suche placki, które drapał jak szalony. Po tygodniu prób złagodzenia efektu alergii nie było efektu - podałam mu pierwszy raz Latopic. Wiadomo, że nie spodziewałam się poprawy od razu. Pierwsze efekty pojawiły się po tygodniu. Młody nie drapał się już całą dobę. Po dwóch tygodniach świąd ustał. W trzecim tygodniu suche miejsca zaczęły znikać. Oczywiście poza stosowanie Latopicu doustnie stosowałam całą pielęgnację opisaną w poście podlinkowanym wyżej. Kiedy skończyło mi się opakowanie nie kupiłam kolejnego.

Po około miesiącu ponownie pojawiły się suche placki na szczęście bez swędzenia. Tym razem udało mi się poradzić sobie z uczuleniem szybko i bezboleśnie. Przyszło lato i co jakiś czas alergia się pojawiała i znikała. Na szczęście nie była bardzo zaostrzona i radziliśmy sobie tylko kosmetykami.

Niestety zaczęło się przedszkole. I we wrześniu zaczęła się jazda.

Pojawiły się placki na nogach, pośladkach i brzuchu. Młody drapał się do krwi. Poleciałam po Latopic. Tym razem poprawa nie nastąpiła tak szybko jak za pierwszym razem. Na szczęście po miesiącu było już w miarę ok. Pociągnęłam kurację jak Pan Bóg przykazał czyli minimum trzy miesiące. Zmiany całkowicie wyleczyliśmy, od grudnia do dzisiaj (odpukać w niemalowane) nie pojawiły się najmniejsze zmiany  i mam nadzieje, że tak zostanie na długo. Gdyby nie no to ponowimy kurację.


Tak to w w skrócie i praktyce wyglądało u nas.

Dzieci Korzeni

$
0
0
Nie wiedzieć czemu ta książka kojarzy mi się z wiosną, a tak już za nią tęsknię. Już chciałabym, żeby przyszła, żeby była, żeby można się było nacieszyć.
Tymczasem to podróż przez kolejne pory roku. Podróż piękna, klasyczna, secesyjna. Wierszowanka z dawnych lat, już tak się nie pisze. Szkoda czasami.
Nie wiem co bardziej urzeka ilustracje, czy tekst. Hm... chyba jedno i drugie, gdyby nie tekst nie było by ilustracji, gdyby nie ilustracje nie było by czaru, a jest.
Klasyka. Klasyka, którą powinno znać karze dziecko

Autor: Olfers Sibylle
Wydawnictwo: Przygotowalnia


Książkę możecie kupić TUTAJ


 Książkę do recenzji dostarczyło 
http://www.nieprzeczytane.pl/

Creamy czyli kosmetyki, które sama zaprojektujesz

$
0
0
Ile razy zdarzyło się Wam, że chciałyście coś zmienić w kremie, że jedne składnik Wam nie pasował, że gdyby nie on byłoby super? Ba, koleżanka poleciłam Wam krem, ma super konsystencję, użytkowanie itp... ale nie spełnia wszystkich Waszych oczekiwań, bo nie jest do końca stworzony pod Wasze potrzeby.  Ile razy chciałyście same zrobić sobie krem, ale ... no właśnie to kupowanie składników, do dobieranie składników, to mieszanie różnych faz itp... najzwyczajniej w świecie Was przerażało.
Teraz możecie zaprojektować własny kosmetyk z świetnych naturalnych surowców. Same zdecydować co znajdzie się kremie, co będzie jego bazą, a co składnikami aktywnymi, ba macie możliwość wyboru zapachu Waszego kremu. Takie coś oferuje marka Creamy.

Kiedy do mnie napisali nie miałam specjalnych wymagań. Chciałam w zasadzie tylko olej moringa bo nigdy wcześniej nie miałam z nim do czynienia. Mieszam go z maseczkami do włosów, z maskami do twarzy, dodaję kroplami do kremów itp... ale przede wszystkim bawię się w tworzenie własnych perfum olejowych.  Jest świetny.  Bardzo podbija nawilżanie kremów, wspomaga gojenie i powiedziałabym, że lekko rozświetla cerę.
Ten olej to moja najnowsza wielka miłość.

Po drugie tonik nawilżający z białych kwiatów. Delikatny tonik, dobrze nawilżający, świetnie się u mnie sprawdził. Robił dokładnie to co tonik ma robić.

Po trzecie lekki balsam do ciała kokos-sezam. Balsam którego się trochę obawiałam. Nie przepadam za zapachem kokosu, nie lubię się specjalnie z olejem kokosowy, ale ten balsam jest świetny. Nie czuć praktycznie kokosu - co dla mnie istotne jest wielce. Poza tym balsam bardzo wygładza skórę, sprawia że jest bardzo miękka i elastyczna i bardzo przyjemna w dotyku. Tym właśnie działaniem bardzo przypomina mi silikony w bazach do makijażu. Do tego wszystkiego bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy na skórze.

Na koniec balsam do ust moringa. Bardzo natłuszczający, a przy tym lekki kosmetyk do ust. Po posmarowaniu wieczorem, rano nadal czuć tą przyjemną miękkość i natłuszczenie. Ten balsam bardzo pomógł mi kiedy przez katar miałam spierzchniętą górną wargę.

Nie podlinkuję Wam tych "moich" kosmetyków, ponieważ nie widzę ich w ofercie sklepu. Przypuszczam jednak, że kiedy napiszecie do nich maila zaradzą temu :).

Może też sami skusicie się na skomponowanie własnego kosmetyku. Strona Creamy jest TUTAJ.

Kosmetyki naturalne DIY

$
0
0
Czasami pytacie jak zacząć robić swoje kosmetyki. Nie wiecie co kupić na początek, jak widzicie jakieś przepisy w internecie to w zasadzie nie umiecie się odnaleźć. Oto idealna książka na sam początek.
Proste i nieskomplikowane przepisy z niewielkiej ilości składników. Czasami wszystko co potrzebne do zrobienia kosmetyku macie w dom.
Spora ilość przepisów opiera się na proporcjach więc nie będziecie potrzebować nawet wagi.
Nie ma w niej co prawda większego zagłębiania się w składniki. Pokrótce opisane zostały podstawowe i najczęściej używane oleje, olejki, masła czy zioła. Na początek moim zdaniem wystarczy. Jeżeli wciągniecie się w robienie własnych kosmetyków sami będziecie poszukiwać informacji o składnikach.
No i na koniec samo opracowanie graficzne. Piękna szata graficzna i piękne zdjęcia, aż chce się robić samemu.

Autor: Lena Sokolovska, Jovita Vyšniauskienė, Miglė Tylaitė
Wydawnictwo: Vivante

Książkę możecie nabyć TUTAJ

 Książkę do recenzji dostarczyło 
http://www.nieprzeczytane.pl/

Analiza: Oilatum Baby

$
0
0

Oilatum Baby, krem od 1 dnia życia


Emolient zawarty w kremie Oilatum Baby tworzy cienką warstwę na skórze dziecka, która chroni ją przed wysuszeniem i zapobiega podrażnieniom z zewnątrz. Krem szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Prosta oparta na niewielkiej liczbie składników formuła minimalizuje ryzyko uczuleń i umożliwia stosowanie kremu już od 1. dnia życia dziecka.

Skład: Aqua, Petrolatum, Cetearyl Alcohol, Paraffinum Liquidum, Glycerin, PEG-20 Stearate, PVP, Benzyl Alcohol, Potassium Sorbate, Citric Acid.

SROCZE WNIOSKI:
To co mi się nie podoba zaznaczyłam tradycyjnie na czerwono. Jeszcze jednak słowo wyjaśnienia.  Jeżeli potrzebujecie produktu działającego na zasadzie okluzji nie odżywania  możecie zastanowić się nad zakupem.

Oilatum Baby, Łagodna Ochrona, balsam do ciała


Zawiera olej mineralny, który chroni delikatną skórę dziecka. Pomaga uniknąć przesuszenia młodej skóry wzmacniając jej naturalna barierę ochronna.


Skład: Aqua, Petrolatum, Glycerin, Butyrospermum Parkii Butter, Cetearyl Alcohol, Paraffinum Liquidum, PEG 20 Stearate, PVP, Benzyl Alcohol, Potassium Sorbate, Citric Acid, Parfum.



SROCZE WNIOSKI:
Jeżeli, jeżeli potrzebowalibyście użyć olejów mineralnych można rozważyć ten balsam. Jeżeli jednak AZS nie jest szaleńczo nasilone lepiej poszukać czego bez olejów mineralnych, a z olejami naturalnymi w składzie.

Oilatum Baby, Łagodna Ochrona, płyn do kąpieli


OILATUM BABY Łagodna Ochrona, płyn do kąpieli dla dzieci i niemowląt do codziennej pielęgnacji delikatnej skóry skłonnej do atopii i podrażnień.

Skład: Aqua, Cocamidopropyl Hydroxysultaine, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Glycereth-2 Cocoate, Decyl Glucoside, PEG-90 Glyceryl Isostearate, Coco-Glucoside, Glycerin, Laureth-2, GlycerylOleate, Citric Acid, PEG-200 Hydrogenated Glyceryl Palmate, Sodium Benzoate, Phenoxyethanol, Carbomer, Parfum, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Styrene/Acrylates Copolymer, Trisodium Ethylenediamine Disuccinate, Sodium Hydroxide.

SROCZE WNIOSKI:
Stanowczo za dużo PEG w tym składzie i Phenoxyethanol jeszcze dołożony

Oilatum Baby, Łagodna Ochrona, żel do mycia głowy i ciała


OILATUM BABY Łagodna Ochrona Żel do mycia głowy i ciała dla dzieci i niemowląt, do codziennej pielęgnacji delikatnej skóry skłonnej do atopii i podrażnień.

Skład: Aqua, Cocamidopropyl Hydroxysultaine, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Glycereth-2 Cocoate, Decyl Glucoside, PEG-90 Glyceryl Isostearate, Coco-Glucoside, Glycerin, Glyceryl Oleate, Laureth-2, PEG-200 Hydrogenated Glyceryl Palmate, Sodium Benzoate, Citric Acid, Phenoxyethanol, Carbomer, Parfum, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Styrene / Acrylates Sopolymer, Trisodium Ethylenediamine Disuccinate, Polyquaternium 10, Sodium Hydroxide.
SROCZE WNIOSKI:
Jak wyżej

Oilatum Baby, Łagodna Ochrona, szampon


Oilatum Baby Łagodna Ochrona, szampon dla dzieci i niemowląt do codziennej pielęgnacji delikatnej skóry skłonnej do atopii i podrażnień.

Skład: Aqua, Cocamidopropyl Hydroxysultaine, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Glycereth-2 Cocoate, Decyl Glucoside, Coco-Glucoside, PEG-90 Glyceryl Isostearate, Glycerin, Glyceryl Oleate, PEG-200 Hydrogenated Glyceryl Palmate, Sodium Benzoate, Phenoxyethanol, Laureth-2, Citric Acid, Parfum, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Polyquaternium 10, Trisodium Ethylenediamine Disuccinate.
SROCZE WNIOSKI:
I ponownie jak wyżej

Oilatum Bab, Emulsja do kąpieli




Emulsja do kąpieli to 2 w 1 jednocześnie myje i chroni skórę pozostawiając ją nawilżoną oraz gładką w dotyku, bez potrzeby dodatkowego stosowania balsamów.


Skład: Paraffinum Liquidum, Isopropyl Palmitate, PEG-8 Dilaurate, Cetyl Acetae, PEG-40 Sorbitan PEtrolate, Stearyl Acetate, Oleyl Acetate, Acetylated Lanolin Alcohol.


SROCZE WNIOSKI:
O tym, że nie widzę potrzeby wlewania do kąpieli olejów mineralnych pisałam nie raz i nie dwa.

Oilatum Baby, mydło


OILATUM BABY mydło dla dzieci od 1 dnia życia.


Skład: Sodium Palmate, Sodium Palm Kernelate, Aqua, Paraffinum Liquidum, Parfum, Sodium Chloride, Glycerin, Tetrasodium EDTA, Trisodium HEDTA, Geraniol, Sól tetrasodowa kwasu etidronowego, CI 15985, CI 14720.




SROCZE WNIOSKI:
Mydło z olejem mineralnym :(

DIY: Maść nagietkowa

$
0
0
Po poście o tym jak radzę sobie z suchymi plackami na nogach Rycerza wiele z Was pytało czy mogę polecić jakąś maść nagietkową, czego ja używam.
Maść nagietkową robię sama. I uważam, że to banalnie proste.

Przepis podstawowy wygląda tak

Potrzebujemy
1 szklankę oleju. U mnie jest to najczęściej olej słonecznikowy, lub z pestek winogron. Ale może to być dowolny olej nadający się do podgrzewania. Najtaniej wyjdzie rafinowany.
1/4 szklanki wosku pszczelego.  Możecie zastąpić go woskiem roślinnym.
Kwiaty nagietka i tu problem z ilością. Suszonych dodaje tyle, żeby olej całkowicie je przykrywał i wystawał ponad nie może jakiś centymetr. Ze świeżych nigdy nie robiłam.

W kąpieli wodnej podgrzewam olej.
Dodaję wosk pszczeli.
Mieszając czekam aż wosk się roztopi i połączy z olejem.
Dodaje kwiaty nagietka.
Na najmniejszym ogniu grzeję to około 6-8 godzin. Trzeba sprawdzić poziom wody w drugim garnku i regularnie ją dolewać. Niedawno wpadłam na pomysł robienia tego w podgrzewaczu do butelek.
Po 6-8 godzinach jak całość ostygnie przelewam do słoika przez gęstą gazę.
Po stężeniu maść jest gotowa do użycia.

Przepis ten możecie modyfikować, zastępując część oleju masłem,  dodając olejków eterycznych, czy też dodają substancji aktywnych rozpuszczalnych w olejach.

Peeling kamieniem?

$
0
0
Myślę o tym jak wiele dziwnych rzeczy, czy raczej nieoczekiwanych odkryłam przez tych kilka lat blogowania. Tak jest i z tymi kamieniami.

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam kamienie Pierre de Plaisir pomyślałam sobie, że to jakieś kolejne dziwactwo do wyciągnięcia kasy.  Każdy kto lubi bajery w pielęgnacji będzie chciał je sobie zakupić. Tylko, że potem okazało się, że w zasadzie taki kamień wystarcza na baaaardzo, baaaardzo długo i poniekąd to producent robi sobie kuku przez tą ich trwałość.

Kamień jest wyrabiany ręcznie, z czystej gliny. Jest praktycznie niezniszczalny. Jeżeli straci swoje właściwości peelingujące, sami sobie możemy go odświeżyć podgrzewając go w piekarniku w 250st przez ok.30 minut. Idealnie wpisuje się kosmetyczny minimalizm. Nie musicie kupować kolejnych peelingów. Wystarcza ów kamień i  środek myjący w płynie o dobrym składzie.

Są dwie możliwości użycia kamienia z naszym płynem do mycia. Pierwsza taka, że zalewamy kamień  naszym płynem w jakimś naczyniu i zostawiam go na około 8 godzin. Po tym czasie kamień powinien wchłonąć płyn. Wtedy pozostaje nam tylko każdorazowo zwilżyć kamień i rozpocząć peeling. Ponownie nasączyć kamień należy wówczas kiedy przestaje się on pienić podczas peelingu. Jeżeli użyjemy płynu, który słabo, albo wcale się nie pieni  wówczas kamień należy nasączyć kiedy nie wyczuwamy już płynu podczas peelingu.
Druga opcja jest taka, że zwilżamy kamie polewamy go płynem do mycia i peelingujemy ciało.

Peeling kamieniami wygląda jak każdy inny czyli okrężnymi ruchami pocieramy skórę. Efekt, dokładnie taki sam jak po każdym innym peelingu.  Czyli gładka skóra. Choć w przeciwieństwie do peelingów na bazie olejów czy maseł skóra nie jest pokryta tłustą warstwą i bardziej wchłania składniki z balsamu jakiego użyjemy po zabiegu.Świetna rzecz.

Jak na zdjęciu widzicie kamie są w dwóch rozmiarach. Jeden do ciała drugi do twarzy. O tym do ciała mogę powiedzieć, że jest świetny. Kiedy mam ochotę na użycie maski na całe ciało taki kamień jest w sam raz. Jak pisałam nie pozostawia na skórze żadnej warstwy, więc wykonanie peelingu tym kamienieniem przed maską jest rozwiązaniem idealnym. Kamienia do twarzy nie używałam. Od dawna stosuję głównie peelingi enzymatyczne na skórę twarzy więc tym razem nie robiłam żadnych prób, bo i nawet nie bardzo mogłabym porównać działanie.

Idealna rzecz dla kosmetycznych minimalistów, wystarczy wszak tylko ten kamień i to na wiele lat!

Kamienie możecie kupić na stronie producenta czyli TUTAJ
 

Teraz zaś niespodzianka dla Was. Możecie stać się posiadaczem takiego kamienia do peelingu ciała. Pierre de Plaisir obdaruje trzy osoby. Co trzeba zrobić, żeby dostać taki kamień?

1. W komentarzu pod tym postem napisać jaki jest Wasz ulubiony peeling

2. Polubić na Fb stronę  Pierre de Plaisir.

Zabawa trwa od dziś do 5.04. 2017r. Wyniki zostaną ogłoszone w tym poście 6.04.2017.


Entliczkowy Jaś i Magłosia i Czerwony Kapturek czyli niezwykłe książki mojego dzieciństwa

$
0
0
Kiedy w 2012 roku pisałam TEN post nie przypuszczałam, że 5 lat później będę mogła kupić brakujące książki do kolekcji, ba że będę mogła odkupić uszkodzone me książki.
Stało się tak, że mogę dzięki wydawnictwu Entliczek i kurcze cieszę się jak kto głupi. Serio, serio.

Czerwonego Kapturka w wydaniu słynnego Kubasty nie maiłam.
Szukałam na allegro, ale ceny są tam zawrotne. Książki zaś mimo tych cen i tak w nie najlepszym stanie.
Pamiętam mój zachwyt nad tymi książkami w dzieciństwie, a teraz i moje dzieciki mogą się nimi zachwycać.
Jasia i Małgosię mam w innym wydaniu. Z tego co się zdążyłam zorientować większość z tych  książek była wydawana w dwóch wersjach.
Różniły się nieznacznie, zazwyczaj jedną stroną i ruchomą pierwszą stroną.
Mam nadzieję na ciąg dalszy tych książek. Bo są po prostu fantastyczne. Począwszy od grafiki, po pomysł. Kubasta rules ;)

Autor: Vojtěch Kubašta
Wydawnictwo: Entliczek 

Ulubione dodatki do sypkich masek

$
0
0
Z maseczek najbardziej lubię te sypkie, sproszkowane, miałkie jak kto chce to nazwać. Pozwalają na dodanie własnych składników no i można je przechowywać bardzo długo.

Maseczki gotowe, też mają wiele plusów, ale nie o tym dzisiejszy post.
Kiedy napisałam Wam o antyoksydantach w których wymieniłam między innymi maseczki algowe i jak to zwykle bywa zaczęliście pytać co można dodawać do takich masek. Oto wiec i mała podpowiedź, a raczej info co też ja dodaje.

  • Toniki. Toniki o dobrym składzie oczywiście  idealnie nadają się do maseczek, ba same w sobie mogą być maseczkami. Bardzo często zawierają świetne substancje aktywne, które nie bardzo mają szansę pokazać co potrafią. 
  • Hydrolaty. Wodę różaną jak widzicie kupuję w sklepie. Inne hydrolaty choćby TUTAJ. Takie hydrolaty w spraju przydatne są zwłaszcza przy maseczkach z glinek kiedy nie można dopuścić do wysuszenia maski na twarzy.
  • Kefir, śmietana, jogurt, serek, mleko, mleka roślinne. Mowa oczywiście o tych produktach o dobrych składach. To chyba najlepiej dostępny składnik z tych tu wymienionych.
  • Gotowe aktywatory do glinek, alg itp. Super rozwiązanie dla tych którzy nie chcą kombinować z mieszaniem kilku rożnych produktów.  Mój jak widać pochodzi z Nacomi zawiera kwas hialuronowy, ekstrakt z aloesu i d-panthenol. Możecie go kupić TUTAJ. Aktywator polecam zwłaszcza na początku przygody z sypkimi maskami, kidy już wiemy, ze woda to za mało ;).
 Jak widać możliwości tego co dodać ma masek sypkich jest całe mnóstwo.  To co Was ogranicza to chyba tylko wasza inwencja ;)

    Szczęśliwa skóra - książka, która zmieni Twoje myślenie nie tylko o pielęgnacji ciała

    $
    0
    0
    Za każdym razem kiedy mam do czynienia z książkami "poradnikami" czy książkami obalającymi jakieś mity itp... staram się wyzbyć jakichkolwiek uprzedzeń i zapomnieć o własnych poglądach.
    Jest to tym trudniejszej im bardziej dana książka dotyka  tematów, którymi sama żywo się interesuję.

    Przede wszystkim nie czytałam żadnych recenzji tej książki, nie czytałam również przed przeczytaniem opinii znajdujących się z tyłu.

    Utknęłam na samym początku, na wstępie. Wydaje mi się, że nie powinno go być, lub powinien inaczej być napisany. W pewnym momencie czytelnikowi wydaje się, że ma do czynienia z nawiedzoną ekokobietą i to nie jest dobre. Jednak kiedy w końcu wróciłam do lektury i przebrnęłam przez wstęp ... nareszcie mogłam w pełni docenić to co jest w niej zawarte.

    To co najważniejsze, książka traktuje pielęgnację skóry całościowo.  Co z tego, że zmienisz kosmetyki na dobre i naturalne skoro nadal wcinasz kiepskie żarcie. Po drugie nie wystarczy przejść na zdrowe jedzenie, trzeba wiedzieć co nam służy, a co nam szkodzi. Może się okazać, że jedzenie jabłek nawet tych ekologicznych najzwyczajniej w świecie nie służy twojemu organizmowi. Co więc jest koniecznie ?

    Dzienniki obserwacji. To chyba najważniejsza informacja, najcenniejsza wiedza jak pochodzi z tej książki.  Fakt, że trzeba skupić się na sobie, notować co się je czym się smaruje i jakie ma się objawy sprawia, że zaczynamy bardziej zastanawiać się nad tym co jemy i czym się smarujemy.
    Sama pracuję nad postem dla Was o takich dzienniczkach od jakiegoś czasu. To sprawia, że bardzo skupiłam się na tym temacie w książce.
    Autorka wprowadza pojęcie dzienniczków, tylko moim zdaniem przewiduje zbyt krótki okres obserwacji. To chyba jedyny zarzut jaki mam do tej książki.

    Poza tym.
    Informacje o jedzeniu. Co jeść, co jedzenie zawiera, na co będzie dobre ... I wielki wielki plus za informacje o soi.
    "Soja ma kilka zalet - obniża poziom cholesterolu, jest świetnym źródłem wegańskiego białka, a w niektórych badaniach wykazano, że pomaga regulować poziom hormonów. Są z nią jednak dwa podstawowe problemy. Po pierwsze soja zawiera fitoestrogeny (...).
    Drugi zarzut dotyczący soi (...) - jest to wysoce przetworzony produkt. Prawie cała soja rosnąca w Stanach Zjednoczonych jest genetycznie modyfikowana, opryskiwany pestycydami i syntetyczne zmieniana do używania w produktach spożywczych. Dodatkowo, ta przemysłowo przetwarzana soja jest ekstremalnie nadużywanym składnikiem we współczesnym systemie żywieniowym" 
    Oczyszczanie skóry.
    Czyli jak sama autorka pisze - serce książki. Pojawia się określenie kosmetyczny detoks. Trochę na wyrost określenia detoks, ale zaraz też uzmysłowiłam sobie, że ta książka napisana "na rynek Amerykański". Krok po kroku jak przestawić się z kosmetyków o kiepskich składach, na te o dobrych składnikach.

    Przepisy.
    Jeszcze jedna dobra strona książki. Przepisy kulinarne i te kosmetyczne. Proste, z prostych składników, dla mnie bez zaskoczeń, ale dla tych co zaczynają będą idealne.

    Jeżeli masz kłopoty ze skórą, może twoi bliscy mają taki problem warto przeczytać tę książkę. Kilka prostych kroków i zbliżysz się do rozwiązania problemu.
    Jak do tej pory nie spotkałam się z książką tyczącą się pielęgnacji, która w tak całościowy sposób podchodziłaby do pielęgnacji.

    Autor: Grigore Adina
    Wydawnictwo: GALAKTYKA

    Książkę możecie kupić TUTAJ 


     Książkę do recenzji dostarczyło 
    http://www.nieprzeczytane.pl/

    Analiza: Dermedic Emolient Linum Baby

    $
    0
    0

    Dermedic Emolient Linum Baby, olejek do kąpieli


    Olejek do kąpieli od 1 dnia życia.


    Skład: Paraffinum Liquidum, Caprylc/Capric Triglyceride, C12-13 Pareth-3, Laureth -9, PEG 40 Sorbitan Peroleate, Linum Usitatissimum Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol




    SROCZE WNIOSKI:
    Parafina na pierwszym miejscu i jeszcze Peg w składzie

    Dermedic Emolient Linum Baby, żel kremowy do mycia


    Kremowy żel do mycia dla dzieci od 1 dnia życia.

    Skład:
    Aqua,
    Decyl Glucoside– substancja pochodzenia naturalnego, łagodny detergent,
    Ammonium Lauryl Sulfate -detergent,
    Cocamidopropyl Hydroxysultaine - substancja pochodzenia naturalnego, detergent,
    Cocamidopropyl Betaine - substancja pochodzenia roślinnego (przeważnie), detergent,
    Polyquaternium-7 – substancja pochodzenia naturalnego, zmniejszająca elektryzowanie się włosów, poprawiająca rozczesywalność,
    Betaine - substancja pochodzenia naturalnego, betaina, substancja silnie nawilżająca,
    Linum Usitatissimum Seed Oil - olej z siemienia lnianego, ma działanie regenerujące, hamuje zapalenia skóry. Zawiera witaminę F ,która nadaje skórze nawilżenie, natłuszcza, odżywia i chroni,
    Laureth-9 - emulgator,
    Citric Acid– kwas cytrynowy, konserwant, regulator pH,
    Parfum,
    Potassium Sorbate - konserwant,
    Sodium Benzoate– konserwant,
    SROCZE WNIOSKI:
    I to dla mnie jest produkt Ok. Mogłabym się przyczepić do detergentu, ale jest on nieźle zrównoważony olejem lnianym i betainą.

    Dermedic Emolient Linum Baby, emulsja do kąpieli



    Emulsja do kąpieli od 1 dnia życia- skóra sucha, bardzo sucha i atopowa

    Skład
    Paraffinum Liquidum, C12-13 Pareth-3, Aqua, Caprylic /Capric Triglyceride, Laureth-9, PEG-40 Sorbitan Peroleate, Linum Usitatissimum Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Betaine, Glycerin, Urea, Hialuronian Sodu, Allantoin, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol.


    SROCZE WNIOSKI:
    I ponownie olej mineralny na pierwszy miejscu w produkcie do mycia - no to nie moja bajka.

    Dermedic Emolient Linum Baby, lekki balsam do ciała



    Lekki balsam do ciała od 1 dnia życia.

    Skład: Aqua, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Dimethicone, Cetyl Alcohol, Butyrospermum Parkii Butter, Linum Usitatissumum Seed Oil, Hordeum Vulgare Cera, Butyrospermum Parkii Butter Extract, Argania Spinosa Kernel Oil, Allantoin, Tocopheryl Acetate, Xanthan Gum, Polyacrylamide, C13-14 Isoparaffin, Laureth-7, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Parfum.


    SROCZE WNIOSKI:
    Poliakrylamid całkowicie dyskwalifikuje ten produkt

    Dermedic Emolient Linum Baby, masło intensywnie natłuszczające do twarzy i ciała


    Masło intensywnie natłuszczające do twarzy i ciała.

    Skład
    Aqua,
    Cocos Nucifera Oil - olej kokosowy, emolient, 
    Glycerin - substancja pochodzenia naturalnego, gliceryna, substancja nawilżająca, łagodząca podrażnienia, wygładzająca, 
    Glyceryl Stearate - emulgator o właściwościach natłuszczających,
    Theobroma Cacao Seed Butter - masło kakaowe, emolient, 
    Butyrospermum Parkii (Shea) Butter- masło Karite, natłuszcza i nawilża, przyspiesza gojenie, 
    PEG-100 Stearate - emulgator,
    Isocetyl Stearate - emolient, może zapychać,  
    Cyclohexasiloxane - silikon, emolient, 
    Lanolin Alcohol -emolient,  Magnesium Carboxymethyl Beta-Glucan - polisacharyd uzyskiwany z drożdży piekarskich, łagodzi świąd i podrażnienia, Linum Usitatissimum Seed Oil - olej z siemienia lnianego, ma działanie regenerujące, hamuje zapalenia skóry. Zawiera witaminę F ,która nadaje skórze nawilżenie, natłuszcza, odżywia i chroni,
    Tocopheryl Acetate- pochodna witaminy E , posiada właściwości wolnorodnikowe, nawilża, uelastycznia,
    Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer - polimer, substancja konsystencjotwórcza,
    Triethanolamine - substancja buforująca, czyli utrzymująca pH na odpowiednim poziomie,  
    Phenoxyethanol - substancja mogąca być pochodzenia zarówno naturalnego jak i chemicznego, fenoksyetanol (2-fenoksyetanol), konserwant, jego maksymalnie dopuszczalne stężenie wynosi 1%. Jeżeli występuję choć w jednym z waszych kosmetyków w innych należałoby go unikać,
    Ethylhexylglycerin - substancja pochodzenia naturalnego, konserwant, a w zasadzie substancja wzmacniająca działanie konserwantów dzięki czemu można ograniczyć ich ilość w kosmetyku,
    Parfum.

    SROCZE WNIOSKI:
    Tylko tak sobie jest konsekwencją zawartości Peg'u, silikonu i phenoksyetanolu, szkoda ba cała reszta jest baaardzo fajna.

    Dermedic Emolient Linum Baby, krem nawilżająco-kojący


    Nawilżająco-kojący krem uzupełniający lipidy skóry od 1 dnia życia.

    Skład:
    Aqua,
    C12-15 Alkyl Benzoate - emolient,
    Glycerin - substancja pochodzenia naturalnego, gliceryna, substancja nawilżająca, łagodząca podrażnienia, wygładzająca,
    Caprylic/Capric Triglyceride - emolient,
    Cetearyl Alcohol - emulgator, emolient o właściwościach natłuszczających,
    Olea Europaea Fruit Oil - substancja pochodzenia naturalnego, oliwa z oliwek, substancja natłuszczająca, nawilżająca, regenerująca, pozostawiająca na skórze film ochronny,
    Prunus Amygdalus Dulcis Oil - substancja pochodzenia naturalnego,olej ze słodkich migdałów, substancja natłuszczająca, nawilżająca,
    Linum Usitatissimum Seed Oil - olej z siemienia lnianego, ma działanie regenerujące, hamuje zapalenia skóry. Zawiera witaminę F ,która nadaje skórze nawilżenie, natłuszcza, odżywia i chroni,
    Tocopheryl Acetate- pochodna witaminy E , posiada właściwości wolnorodnikowe, nawilża, uelastycznia, zapobiega powstawaniu zmarszczek,
    Panthenol- prowitamina B5, działa łagodząco na podrażnioną i zaczerwienioną skórę, utrzymuje odpowiednie nawilżenie włosa, zapobiegając jego wysuszaniu,
    Glyceryl Stearate - emulgator o właściwościach natłuszczających,
    Stearic Acid - emulgator,
    Cetearyl Glucoside - emulgator, regulator konsystencji,
    Allantoin - alantoina, działa regenerująco, ułatwi gojenie, zmniejsza zaczerwienienie. Nawilża, wygładza, zmiękcza skórę,
    Dehydroacetic Acid - konserwant,
    Benzyl Alcohol - substancja zapachowa, konserwant,
    Parfum.

    SROCZE WNIOSKI:
    Bardzo ciekawy krem i to z moim ukochanym olejem lnianym

    Dermedic Emolient Linum Baby, ochronny krem specjalny SPF 15, od 1. dnia życia


    Ochronny krem specjalny do twarzy od 1. dnia życia.

    Skład
    Aqua,
    Titanium Dioxide (nano) - dwutlenku tutanu (filtr fizyczny, chroni przed UVB jak i w bardzo małym zakresie przed UVA,
    Alumina - syntetyczna forma tlenku glinu, jest to "osłonka" dwutlenku tytanu,
    Stearic Acid - emulgator,
    Cyclomethicone - mieszanka silikonów,
    Glycerin - substancja pochodzenia naturalnego, gliceryna, substancja nawilżająca, łagodząca podrażnienia, wygładzająca,
    Sorbitan Oleate - emulgator,
    Polyglyceryl-3 Polyricinoleate - emulgator,
    Zinc Oxide - tlenek cynku, ma działanie przeciwbakteryjne, łagodzi podrażnienia skóry i pomaga wyleczyć jej stany zapalne, filtr przeciwsłoneczny,
    Caprylic/Capric Triglyceride - emolient,
    Glyceryl Isostearate - emulgator,
    Polyhydroxystearic Acid - emolient,
    Isopropyl palmitate - emolient,
    Olea Europaea Fruit Oil - substancja pochodzenia naturalnego, oliwa z oliwek, substancja natłuszczająca, nawilżająca, regenerująca, pozostawiająca na skórze film ochronny,
    Paraffinum Liquidum - olej mineralny, emolient,
    C12-15 Alkyl Benzoate - emolient,
    Lanolin - lanolina, naturalny emulgator, zatrzymuje wodę w naskórku, zmniejsza szorstkość skóry,
    Butyrospermum Parkii Butter- masło Karite, natłuszcza i nawilża, przyspiesza gojenie,,
    Cera Microcristallina -wosk parafinowy, stabilizator emulsji,
    Panthenol- prowitamina B5, działa łagodząco na podrażnioną i zaczerwienioną skórę, utrzymuje odpowiednie nawilżenie włosa, zapobiegając jego wysuszaniu,
    Sodium Chloride - sól, stabilizator,
    Linum Usitatissimum Seed Oil - olej z siemienia lnianego, ma działanie regenerujące, hamuje zapalenia skóry. Zawiera witaminę F ,która nadaje skórze nawilżenie, natłuszcza, odżywia i chroni,
    Tocopheryl Acetate- pochodna witaminy E , posiada właściwości wolnorodnikowe, nawilża, uelastycznia, zapobiega powstawaniu zmarszczek,
    Betaine - substancja pochodzenia naturalnego, betaina, substancja silnie nawilżająca,
    Allantoin - alantoina, działa regenerująco, ułatwi gojenie, zmniejsza zaczerwienienie. Nawilża, wygładza, zmiękcza skórę,
    Hydrogenated Castor Oil - olej rycynowy, emolient,
    Parfum,
    Dehydroacetic Acid - konserwant,
    Benzyl Alcohol - substancja zapachowa, konserwant.
    SROCZE WNIOSKI:
    Jak dla mnie SPF 15 to żadna ochrona, na lato się nie nadaję bo za słaby, na zimę też nie bardzo bo woda na pierwszym miejscu- no takie dokładnie pół na pół.

    DIY: Oczyszczający , hardkorowy, czarny krem czyszczący

    $
    0
    0
    Po pierwsze to krem nie dla każdego. Wrażliwce i naczynkowcy powinni trzymać się od niego z daleka. Pozostali nie powinny stosować go częściej niż dwa - trzy razy w tygodniu. Wierzcie mi to wystarczy, żeby zobaczyć efekty.

    Jak wykonać taki krem

    Składniki:
    4 łyżki masła shea
    5 łyżek oleju do wyboru macie, olej z czarnuszki, z orzecha włoskiego, z ostropestu, słonecznikowy, lub dowolny wasz ulubiony olej, mieszanka olejów,
    1,5 g węgla aktywnego,
    10-15 kropli olejku cynamonowego,

    Wykonanie:
     Masło shea rozpuszczamy w kąpieli wodnej, jak zaczyna przestygać dodajemy olej i mieszamy. Po połączeniu się olejów dodajemy węgiel aktywny. Ponownie mieszamy. Jak całość ma temperaturę pokojową dodajemy olejek cynamonowy. Jeżeli chcemy uzyskać "przyjemniejszą" konsystencję - krem możemy ubić*.

    Użytkowanie:
    Krem stosujemy jak krem do demakijażu - tylko daleko od oczu!!!. Nabieramy niewielką ilość, masujemy, zmywamy ciepłą wodą - najlepiej szmatką lub gazą, samymi rękami będzie ciężko.
    Po zmyciu domywam twarz łagodny środkiem myjący.

    UWAGA! Po użyciu kremu, skóra może lekko szczypać, mrowić, być zaczerwieniona. Wszystkie te efekty powinny zniknąć w przeciągu 15-20 minut.

    * Jak ubić krem.
    Żeby uzyskać puszyste masło należy pięć/ sześć razy ubijać je mikserem z końcówką do ubijania piany przez około pół minuty co jakieś dwie trzy minuty. Proces ubijania zaczynamy kiedy masło zacznie przypominać gęstą śmietanę.


    Viewing all 2340 articles
    Browse latest View live