Dla Rycerza poszukuję różnych mas plastycznych. Podczas tego poszukiwania trafiam na różna różności. Takie które od razu przypadają nam na gustu i takie, które w zasadzie od razu skreślamy,
Piankolina czy też pucholina (jeśli dobrze kojarzę to jest jeszcze jedna nazwa tej masy, niestety nie pamiętam jaka) w zasadzie od razu przypadła nam do gustu. Sęk w tym, że masy mimo tych samych nazw w zależności od producenta różnią się między sobą - czego dowodem jest choćby ciastolina.
Do czego zmierzam gdybym jako pierwszą miała piankolinę z firmy Cobi chyba nie zachwalałabym, aż tak bardzo tej masy. Na szczęście pierwsza była pucholina firmy Wabafun nazwana przez nich Bubber.
Teoretycznie te obie masy nie różnią się miedzy sobą tak bardzo. Są bardzo lekkie, w dotyku gładkie, aksamitne trochę jak mąka ziemniaczana. To łączy obie te masy. Rożnica zaczyna się w plastyczności. Masa firmy Cobi jest bardziej krucha, łamliwa i dużo mniej plastyczna od masy firmy Wabafun. Z powodu mniejszej plastyczności masy Cobi z tworami z niej wykonanymi trzeba się dość delikatnie obchodzić, co dla trzylatka jest dużym wyzwaniem i jednak stanowi pewną przeszkodę w dobrej zabawie. Masa Bubber jest bardziej odporna na "dotyk" dziecka i dlatego bardziej nam przypadła do gustu.
Po drugie masa Cobi farbuje ręce i przedmioty z którymi się styka. Ręce po zabawie są w kolorach tęczy. Pucholina Bubber tego nie robi i to jej kolejny plus.
Cobi jednak ma pewna przewagę nad masą Wabafun, a mianowicie jest to cena. Za pudełko Bubbera 200g trzeba zapłacić około 40zł w tej cenie można nabyć cały zestaw Cobi na przykład taki jak na naszym zdjęciu.
Pucholina ma jeszcze jedną zaletę - nie wysycha jak ciastolina wiec teoretycznie może służyć dożywotnio - no ale tak naprawdę to tylko w teorii :)