Jak to zwykle bywa internety staje się wilce inspirującym miejscem. W najmniej oczekiwanym momencie wyskakują na człowieka informacje jakich się nie spodziewał i jakie nagle zmieniają jego sposób myślenia o sobie. Okazało się zupełnie niedawno, że żyję w świecie który dzieli się na dwa fronty. Na cześć eko i na część nieeko. Te dwa światy nie mają szans się spotkać (tak wynikało ze słów autorki tej teorii - wybaczcie nie umiem znaleźć tego wywiadu) bo albo jesteś eko, albo nie i koniec. No nie ma formy pośredniej.
Wtedy sobie pomyślałam hola, hola nie ma formy pośredniej? Czas wypełnić ową lukę i postanowiłam zostać kobietą fusion. Postanowiłam zostać najdoskonalszą formą kobiety, czyli taką która łączy w sobie wszystkie możliwe cechy "gatunków" ludzi.
Kidy zaczęłam realizację bycia fusion. Oczywiście zupełnie nieświadomie już dawno dawno temu, ale jakoś kryłam się z tym nawet przed samą sobą.
Jak wygląda moje fusion?
No nie będę ukrywała najprościej zacząć od porodu. Przez osiemnaście godzin rodziłam naturalne, a następnie przez chyba pół godziny rodziłam przez cesarkę. Karmiłam dziecko piersią przez dwa miesiące, przeszłam następnie w stadium pośrednie czyli karmiłam własnym mlekiem, ale z butelki i skończyłam na karmieniu "sztucznym" - tu wykazałam się najdoskonalszą formą fusion matki.
Straszny los chciała, że urodziłam kiedy akuratnie nastała moda na "rodzicielstwo w bliskości", postanowiłam więc że załaduję dzieciaka w chustę. No dobra, myśl o chuście pojawiała się zanim poznałam teorię o bliskości, nie mniej jednak ładowałam dziecię w chustę, a ten drab mały w niej siedzieć nie chciał. No cóż postanowiłam, "odpowiedzieć" na potrzeby własnego dziecka i nie pakować go więcej w chustowe nieszczeście i tak oto stałam się matką zimnego chowu i jednocześnie rodzicem bliskim własnemu dziecku.
Uwielbiam kosmetyki eko. Jeżeli mam tylko możliwość, a cena nie jest szalona to kupuję takie pozycje do swojej łazienki. Mogę sobie wtedy zawsze pomyśleć smarując paszczę kremem eko, że dbam tak cudownie o siebie, że zmarszczek mieć nie będę za tych parę lat. Cóż poradzić, że to na przykład tylko jeden krem na pięć w mojej łazienkowej szafce.
Zeżre kurczaka z marketu za to posypanego przyprawą eko i czuję się z tym bardzo dobrze. Brzuch pełny, a do tego świadomość, że i eko było :)
Środki chemiczne do domu staram się kupować eko, a mimo to, mimo wielkiego wstydu i rozczarowania swoją osoba zdarzyło mi się niestety wylać olej do zlewu. Ilość nie była duża i to ratuje mnie przed codziennym posypywaniem sobie popiołem głowy, mnie mniej jednak zdarzyło mi się popełnić ten ohydny czyn.
Cały dzień się odchudzam ;) , a wieczorem rzucam dietę na rzecz na przykład krówek.
I tak oto codziennie czuję, jak bardzo swoją osobą łącze dwa obce sobie światy. Jestem fusion! A wy jesteście fusion?
źródło zdjęcia: internet