Ostatnimi czasy cierpię na przesusz pod oczami. Niewątpliwe to wina mojego jednak dziwnego trybu życia. Gardząc ciężkimi formułami pod oczami ciężko mi było znaleźć coś co jest lekkie i dobrze nawilża. Na szczęście udało się i jest to właśnie ten krem/serum.
Co mnie w nim zachwyca? Po pierwsze niby najmniej ważne, ale efekt robi to opakowanie. Wysoka tubka z dozownikiem. Na początku przyznaję się nie umiałam opanować tego dozownika i strzelałam kremem po całej twarzy, dłoni czy palcach w zależności jaką metodę zastosować chciałam. Teraz kiedy się przyzwyczaiłam uważam ją za bardzo fajny pomysł.
Rzecz druga. Brak zapachu. To znaczy zapach krem mam, ale taki swój własny, "właściwy".
Rzecz trzecia najważniejsza to działanie. Lekki krem o konsystencji mleczka kosmetycznego świetnie nawilża! W sumie dziwne to być dla mnie nie powinno patrząc na skład, a jednak dziwi, bo nie z takim składami miałam do czynienia.
Skład:
AQUA, GLYCERIN, CENTAUREA CYANUS FLOWER WATER*, COCOCAPRYLATE/CAPRATE, C10-18 TRIGLYCERIDES, GLYCERYL STEARATE, DICAPRYLYL CARBONATE, CETEARYL ALCOHOL, SAMBUCUS NIGRA FLOWER EXTRACT*, SIMMONDSIA CHINENSIS SEED OIL*, ALOE BARBADENSIS LEAF EXTRACT*, SODIUM HYALURONATE, HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL, TOCOPHEROL, BETA-SITOSTEROL, SQUALENE, XANTHAN GUM, POTASSIUM PALMITOYL HYDROLYZED WHEAT PROTEIN, GLYCERYL UNDECYLENATE, SODIUM LEVULINATE, SODIUM ANISATE, SODIUM BENZOATE, POTASSIUM SORBATE, CITRIC ACID.
Krem dostałam do testów, a już wiem, że kupię jak mi się skończy.