Nic tak źle na mnie nie działa jak głupota ludzka. Niestety im więcej czasu spędzam w tzw. sieci tym gorzej ma się moje ciśnienie. Coraz gorzej sobie radzę z tolerowaniem idiotyzmów na temat kosmetyków jakie publikują (na szczęście nieliczne, ale jednak zawsze) blogerki/blogerzy, portale, fora itp...
Kiedy przedwczoraj po raz kolejny usłyszałam na pewnym kanale makijażowym "dermokosmetyki, to samo dobro czemu kupujecie w drogeriach?" szlak mnie o mało nie trafił. Ja pierdziu - nie nie udzielajcie rad jeżeli się na czymś nie znacie.
Co to są te dermokosmetyki? To jest jeden wielki marketing. To zwykły wymysł producentów na wyciągnięcie kasy z kieszeń konsumentów. To podobnie jak kosmetyki "naturalne" bujda na resorach, którą chętnie (przypuszczam, że za odpowiednią opłatą bo innego wytłumaczenia zrozumieć nie mogę) szerzą różne popularne portale o niczym.
Każdemu przeciętnemu konsumentowi coś co może kupić w aptece wydaje się być lepsze, czystsze, mniej podrażniające, lepiej działające, BEZPIECZNIEJSZE! Wszak apteka kojarzy się z lekami, czyli czymś co leczy, pomaga powrócić do zdrowia. Łatwiej nam wychodzi wydawanie większej gotówki na "leczenie". Niestety muszę was mocno rozczarować.
Dermokosmetyki to zwykłe KOSMETYKI.
Nie są bezpieczniejsze, nie uczulają mnie, nie mają lepszych składów.
W ogólnoświatowym rynku kosmetycznym (chyba poza krajami Azjatyckimi) rozróżnia się tylko kosmetyki i leki. Nie istniej nic na pograniczu pielęgnacji i leczenia. Leczą leki, kosmetyki pielęgnują.
Owszem są substancje aktywne, które występują tylko w kosmetykach dostępnych tylko w aptece - ale jest ty TYLKO wymysł producenta. Równie dobrze mógłby go sprzedawać w drogerii i nikt nie miałby prawa mu tego zabronić. No, ale w aptece kosmetyk wygląda lepiej i można więcej za niego wziąć.
Można znaleźć w sieci całą masę badań z których wynika, że substancje aktywne zawarte z "dermokosmetykach" ale też w "kosmetykach" mogą wykazywać działanie graniczące z leczeniem. I również badania wykazują, że "dermokosmetyki" mimo zapewnień producenta, że zawierają większą liczbę substancji aktywnych nie dają lepszych rezultatów pielęgnacyjnych i nie są bezpieczniejsze od zwykłych "kosmetyków". Można również znaleźć badania z których wyraźnie wynika, że niektóre"dermokosmetyki" nie zawierają żadnych substancji aktywnych! (no, ale wystarczy czytać składy).
"Dermokosmetyki" podlegają takim samym zasadom rejestracji jak "zwykłe kosmetyki" .
Więc jeszcze raz dermokosmetyki to bujda!