To co lubię w marce Iossi to to, że jak coś obiecują to to robią. Dlatego zawsze z wielką ciekawością przyglądam się temu co też nowego wypuścili i co też ta nowość ma robić.
Zaczynając od opakowania które uwielbiam, mamy metalową tubkę. I tak, takie opakowania jeżeli chodzi o tuby lubię najbardziej. Idealne do wyciskania kosmetyku do cna. Co jeszcze lepsze w miarę zużywania kosmetyku zmniejsza się i objętość opakowania. No bardzo lubię.
Druga rzecz czyli konsystencja kremu, która jest dość lekka, przyjemnie rozprowadza się na skórze. Krem potrzebuje chwili, żeby się wchłonąć, a po wchłonięciu zostawia na skórze delikatna warstwę. Warstwa ta jednak nie lepka czy śliska, ot taka delikatna rękawiczka.
Po zastosowaniu tego kremu skóra jest miękka i mega gładka.
Producent obiecuje, że ten produkt nawilża, wygładza i robi to rzeczywiście, ale ale ... w opisie mamy jeszcze dwie obietnice, redukuje zaczerwienienia i wyrównuje koloryt. O zaczerwienieniach nie umiem się wypowiedzieć, nie mam. Wyrównanie kolorytu, hmm.... robi to na bank! Jeżeli macie na dłoniach przebarwienia od słońca to przy regularnym, codziennym stosowaniu tego kremu tej najciemniejsze staną się mniej widoczne, a te jasne, drobne znikną bez śladu.
Krem jest świetny. Nie mam się do czego w nim przyczepić. Robi co obiecuje i za to go kocham. Przyznaję, że najbardziej podoba mi się to jego działanie rozjaśniające.
Jestem nim zachwycona i na pewno będę do niego regularnie wracać.
Druga rzecz o które chcę Wam napisać, a w zasadzie zachwalić to nie nowość, choć dla mnie tak.
W składzie mamy takie oleje jak jojoba, z pestek winogron, z wiesiołka, z baobabu, z ogórecznika czy z kiełków pszenicy.
Serum ma postać olejku, pachnie faktycznie orientalnie, ale jest to przyjemny zapach, nie duszący czy męczący.
Kiedy moja skóra była w w bardzo dobrym stanie, to znaczy dobrze nawilżona czy niepodrażniona serum utrzymywało taki stan rzeczy. Po wieczornym zastosowaniu tego serum skóra rano była miękka, gładka i wypoczęta. I w pierwszym odruchu pomyślałam sobie, no OK, to fajny i dobry produkt, ale fajerwerków nie robi.
Jednak, jednak kiedy moja skóra się zbuntowała, zaczęły się na niej pojawiać zmiany AZS, suche swędzące placki i to nie tylko na powiekach, ale też na czole i brodzie to wtedy to serum pokazało co potrafi. Po pierwsze regeneracja. Zmiany goiły się szybko, placki znikały i nie zostawiały po sobie przebarwień. Kto ma AZS to wie, że jak skóra przestaje swędzieć to pojawiają się czerwone plamy, takie jakby poparzenia. To właśnie te plamy znikały dzięki temu serum szybciej.
Skóra zdecydowanie szybciej się regenerowała, wszelka suchość czy szorstkość znikała, koloryt był wyrównany.
Świetne serum dla cery wymagającej regeneracji, no dla wymagające cery ;).
Chciałabym jeszcze wspomnieć o jednym serum z Iossi, a pisałam o nim TUTAJ
Iossi, Morela. Aksamitna kuracja do rąk z witaminą C, niacynamidem i granatem
Ciekawy skład, który faktycznie może gwarantować, że to co obiecuje producent na opakowaniu będzie mieć potwierdzenie w działaniu.Zaczynając od opakowania które uwielbiam, mamy metalową tubkę. I tak, takie opakowania jeżeli chodzi o tuby lubię najbardziej. Idealne do wyciskania kosmetyku do cna. Co jeszcze lepsze w miarę zużywania kosmetyku zmniejsza się i objętość opakowania. No bardzo lubię.
Druga rzecz czyli konsystencja kremu, która jest dość lekka, przyjemnie rozprowadza się na skórze. Krem potrzebuje chwili, żeby się wchłonąć, a po wchłonięciu zostawia na skórze delikatna warstwę. Warstwa ta jednak nie lepka czy śliska, ot taka delikatna rękawiczka.
Po zastosowaniu tego kremu skóra jest miękka i mega gładka.
Producent obiecuje, że ten produkt nawilża, wygładza i robi to rzeczywiście, ale ale ... w opisie mamy jeszcze dwie obietnice, redukuje zaczerwienienia i wyrównuje koloryt. O zaczerwienieniach nie umiem się wypowiedzieć, nie mam. Wyrównanie kolorytu, hmm.... robi to na bank! Jeżeli macie na dłoniach przebarwienia od słońca to przy regularnym, codziennym stosowaniu tego kremu tej najciemniejsze staną się mniej widoczne, a te jasne, drobne znikną bez śladu.
Krem jest świetny. Nie mam się do czego w nim przyczepić. Robi co obiecuje i za to go kocham. Przyznaję, że najbardziej podoba mi się to jego działanie rozjaśniające.
Jestem nim zachwycona i na pewno będę do niego regularnie wracać.
Krem jak widzę aktualnie jest w promocji i jest dostępny TUTAJ
Druga rzecz o które chcę Wam napisać, a w zasadzie zachwalić to nie nowość, choć dla mnie tak.
Iossi, Wiesiołek Baobab. Serum intensywna nocna regeneracja
Przed wypróbowaniem tego serum trochę powstrzymywała mnie informacja o zapachu, ja nie do końca lubię takie trochę"oreintalne" zapachy. Dziś wiem, że zupełnie niepotrzebnie się wstrzymywałam.W składzie mamy takie oleje jak jojoba, z pestek winogron, z wiesiołka, z baobabu, z ogórecznika czy z kiełków pszenicy.
Serum ma postać olejku, pachnie faktycznie orientalnie, ale jest to przyjemny zapach, nie duszący czy męczący.
Kiedy moja skóra była w w bardzo dobrym stanie, to znaczy dobrze nawilżona czy niepodrażniona serum utrzymywało taki stan rzeczy. Po wieczornym zastosowaniu tego serum skóra rano była miękka, gładka i wypoczęta. I w pierwszym odruchu pomyślałam sobie, no OK, to fajny i dobry produkt, ale fajerwerków nie robi.
Jednak, jednak kiedy moja skóra się zbuntowała, zaczęły się na niej pojawiać zmiany AZS, suche swędzące placki i to nie tylko na powiekach, ale też na czole i brodzie to wtedy to serum pokazało co potrafi. Po pierwsze regeneracja. Zmiany goiły się szybko, placki znikały i nie zostawiały po sobie przebarwień. Kto ma AZS to wie, że jak skóra przestaje swędzieć to pojawiają się czerwone plamy, takie jakby poparzenia. To właśnie te plamy znikały dzięki temu serum szybciej.
Skóra zdecydowanie szybciej się regenerowała, wszelka suchość czy szorstkość znikała, koloryt był wyrównany.
Świetne serum dla cery wymagającej regeneracji, no dla wymagające cery ;).
Serum dostępne TUTAJ
Chciałabym jeszcze wspomnieć o jednym serum z Iossi, a pisałam o nim TUTAJ