Macie tak, że wchodzicie do sklepu po coś. To coś oczywiście jest wam potrzebne, ale przy okazji w koszyku ląduje inne coś co jest zbędne, głupie i idiotyczne?
No ja tak mam. Najczęściej tak mam z lakierami, a raczej "oprzyrządowaniem" do nich.
I właśnie wczoraj wpakowałam sobie do koszyka coś o nazwie "Wild thing" - tak zamarzyło mi się obudzić w sobie bestię :)
Widziałam już takie bajery na zagramanicznych blogach o lakierach i w zasadzie mnie to śmieszyło, ale jak to zwykle ze mną bywa była ciekawa jak to "działa".
Otóż jest to "posypka" na lakier mająca zrobić efekt o taki. Tak ps. to podoba mi się ten pierścionek na środkowym palcu :P
No więc dziś zasiadłam i wykonałam próby. Jako że kupiłam cieliste "futerko" dobrałam sobie pod nie bazy brązową i zieloną i na bezbarwny też wykonałam próbę, a co.
A efekt :)
Jak widać do "futra" z reklamy bardzo mu daleko :D .
ps.
Dla dociekliwych skąd prześwity płytek pod lakierami - paznokcie lakierami pomalowane jedną warstwą.
A wy co głupiego kopiłyście ostatnio :D ?