Quantcast
Channel: Sroka o....
Viewing all articles
Browse latest Browse all 2346

Czemu tak mało azjatyckiej pielegnacji u mnie?

$
0
0
Pytanie dość często pojawiające się w komentarzach pod postami czy też w mailach. Ponieważ odpowiedź jest dość złożona postanowiłam napisać o tym post.

Moja przygoda z azjatyckimi kosmetykami zaczęła się od BB kremów.  Owe kremy wydawały się być ideałem, bo miały być podkładem, pielęgnować i do tego jeszcze chronić przed UV. Były okrutnie drogie jak na mój studencki budżet, fatalnie dostępne, kolorystycznie nie bardzo przystosowane do europejskiej/słowiańskiej urody i najczęściej o składach trudnych dla mnie do zaakceptowania.
Do tego wszystkiego sprzedawcy nie kwapili się i co tu ukrywać nadal się nie kwapią do podawania składów co dodatkowo utrudniało mi życie, ale też wiązało się z pewną zagadką.

No wiec podsumowując.
1. Składy nie do zaakceptowania.
Ciężko jest mi znaleźć kosmetyki azjatyckie o składach, do których nie miałabym żadnego ale. Ponieważ z wiekiem stałam się leniwa nie chce mi się już przeszukiwać całych internetów w poszukiwaniu kosmetyku, którego odpowiednik mogę sobie zrobić sama lub kupić od rodzimego producenta.

2. Zagadka świetnych składów.

Przeszukując internet, często trafiałam na ten sam produkt, który miał inny skład na stronie azjatyckiej i inny na stronie legalnego europejskiego dystrybutora. Różnice były znaczne bo na rynku azjatyckim składniki aktywne, cenne wyciągi itp... znajdowały się przed konserwantami, praktycznie na jednym z pierwszych miejsc, a na rynku europejskim te same substancje znajdowałam na szarym końcu składu po większości konserwantów.
Kiedy zaczęłam szukać informacji na ten temat, czemu rynek europejski jest traktowany per noga i jak to możliwe, że Azjatki dostają super aktywne kosmetyki teoria mówiła, że to wina prawa europejskiego. Ta zła unia europejska ogranicza dostęp do świetnych składników i tnie ich stężenia. Pomyślałam wówczas, że w takim razie trzeb kupować kosmetyki azjatyckie po zbójeckich cenach od kogoś kto sprowadza je bezpośrednio z tamtejszych sklepów. Jednak cała ta sprawa nie dawała mi spokoju. Czemu jakieś składniki zostały uznane za niebezpieczne w wyższych stężeniach?
Odpowiedź okazała banalnie prosta, choć wymagała długiego grzebania w informacjach.
Otóż, nikt nie zmienia składów kosmetyków na rynek europejski, są one dokładnie takie same jak na rynku azjatyckim. Tylko u nas producenci mają mniejsze pole manewru w "nadinterpretacji" zapisu składu.
Unijne prawo mówi, że producent na opakowaniu ma podawać składniki w kolejności malejącej względem masy. Tyczy się to wszystkich składników które występują w stężeniu powyżej 1%.
To do czego dotarłam to prawo Koreańskie, które podobniej jak w unii mówi, że składniki mają być podawane w kolejności malejącej względem masy, ale możliwa jest pewna manipulacja. Otóż, jeżeli w składzie kosmetyku znajduje się składnik "złożony z kilku innych" na przykład  kilku wodnych wyciągów roślinnych nazwany dajmy na to "kompleks cudowności" to mimo tego, że ma on być rozpisany na poszczególne składowe może on być potraktowany jako jeden osobny składnik.
Czyli.
Jeżeli producent w Korei wprowadza do kosmetyku "Kompleks cudowności" w skład którego wchodzi woda, wyciąg z pomidora, wyciąg z ogórka, wyciąg papryki, rozpuszczalnik i jakiś konserwant i cały ten kompleks stanowi 65% całej masy kosmetyku to może go on sobie w składzie zapisać jako
wciąg z pomidora, wyciąg z ogórka, wyciąg z papryki, WODA, cała reszta innych składników typu pegi, silikony, wypełniacze, KONSERWANT, zapach.
Co ciekawe każdego z tych składników aktywnych może być mniej niż 1% w takim kompleksie, a mimo to są one na pierwszym miejscu.
W Unii zaś zapis takiego kosmetyku ma wyglądać tak
Woda, cała reszta innych składników typu pegi, silikony, wypełniacze, KONSERWANT, wciąg z pomidora, wyciąg z ogórka, wyciąg z papryki, zapach.

To wszystko sprawiło, że doszłam do wniosku iż gdyż ponieważ azjatyckie kosmetyki nie są wcale lepsze od Polskich. Owszem podobnie jak i na naszym rynku mają swoje perełki, ale żeby te perły kupić muszę porządnie się naszukać i często zapłacić więcej niż za rodzime marki.

Owszem lubię niektóre maski w płachcie (być może zrobię o nich wpis), owszem lubię niektóre maski pod oczy (kiedyś pokazywałam płatki),  mam też pewne lubiane płatki peelingujące i tak przyglądam się niektórym produktom z azjatyckiej pielęgnacji i jeżeli jakimś cudem trafię na kosmetyk który będzie mi odpowiadał pod względem składu to zdecyduję się go spróbować, ale jakoś po tych wszystkich śledztwach czuję się nieco zniechęcona, żeby szukać czegoś specjalnie.   

Viewing all articles
Browse latest Browse all 2346

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra