Quantcast
Channel: Sroka o....
Viewing all 2355 articles
Browse latest View live

Tylko 5 zabawek, ale za to fajnych ;)

$
0
0
Tak, tak znowu klocki, pewnie już Wam się nimi odbija, ale co ja poradzę, że moje dzieciaki tak je lubią. Djeco, Deco Tress Klocki, chodziłam wokół nich od dobrego roku i jakoś nie mogła się z nimi spotkać. W końcu mam! Co ważne są świetne i nie zawiodłam się na nich. Dzieciaki bawią się oboje, choć to Rycerz układa, a młoda użytkuje.
Skip Hop, Puzzle Domek. Nasza Masza w przeciwieństwie do Rycerza nie przepada za typowymi puzzlami. Owszem czasami poukłada, ale nie jest to jej ulubiona zabawa. Co innego takie grube drewniane puzzle.
 Jak na Skip Hop przystało, świetnie wykonane i pomysłowe.
Bioserie, Układanka 2w1 czyli niby dla rocznego dziecka, a nasza Masza bardzo ją lubi.
Na niej uczymy się kolorów i rozróżniania wielkości. Co ciekawe wykonana z roślin i całkowicie bezpieczna dla dziecka.
Djeco, Zestaw 4 Gier Ludo Park. Czas najwyższy wprowadzać młodą w świat gier, a to jest idealny set na taką okazję. Mamy do wyboru memory, lotto, prostą grę planszową i  coś o co zabijają się moje dzieciaki czyli łowienie rybek.
Oczywiście wszystko pięknie wykonane i z świetną grafiką.
Egmont, Drewniany Domek dla Lalek z Figurkami i Wyposażeniem.
Pierwszy domek naszej Maszy.  Bałam się, że nie przypadnie jej do gustu, ale jakże się myliłam.
Domek złożony z czterech pomieszczeń, każde z nich można dowolnie układać. Ba, domek można rozłożyć na półki i powiesić na ścianie.
Do tego mamy cztery figurki i wyposażenie.

Djeco, Deco Tress Klocki - KLIK
Bioserie, Układanka 2w1 - KLIK
Egmont, Drewniany Domek dla Lalek z Figurkami i Wyposażeniem - KLIK
Djeco, Zestaw 4 Gier Ludo Park - KLIK

Petit & Jolie nowa marka kosmetyków dla dzieci

$
0
0
To co fajne jest w globalizacji to to, że na naszym rynku pojawiają się kolejne nowe i dobre produkty. Konkurencja jest coraz większa, marki starają się robić coraz lepsze rzeczy. Rynek kosmetyków o naturalnych składach rośnie w siłę. Znalezienie czego dla siebie jest coraz prostsze.
Z każdym kolejny nowym producentem na naszym rynku uświadamiam sobie, że między tym co w drogeriach, a tym co oferują producenci kosmetyków naturalnych czy ekologicznych zaczyna tworzyć się przepaść. Myślę jednak, że te rozważania to temat na zupełnie osobny post.
Dziś chciałam przedstawić Wam nową markę na naszym rynku - Petit&Joile.
Oferta tej marki to siedem produktów dla dzieci i uprzedzając pytania, każdy z tych kosmetyków ma fajny skład :).
Mnie z całej gamy ich produktów najbardziej spodobały się trzy i to o nich chcę napisać.  

Petit & Jolie, Baby Bath Oil, Olejek do kąpieli dla niemowląt i dzieci

SKŁADGlycerin, Helianthus Annuus Hybrid Oil*, Polyglyceryl-5 Oleate, Parfum**, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract*, Helianthus Annuus Seed Oil.
Bardzo fajny, krótki skład oparty w zasadzie na dwóch składnikach czyli glicerynie i oleju słonecznikom. To produkt którego często mi brakuje w liniach kosmetycznych dla dzieci czyli olejku do kąpieli. Mówię oczywiście o olejku który tworzy emulsje, a nie pływa wielkimi "okami" na powierzchni wody ;). Takie olejki to jedna z lepszych propozycji dla atopków.
Olejek oczywiście jest bardzo delikatny i łagodny dla skóry. Nie wysusza, nie ściąga jej, pachnie ładnie i dość delikatnie.
Jak pisałam wlany do wody tworzy emulsję, czy jak to nazywa mój syn mleko.
Gdyby nie gliceryna na pierwszym miejscu myłabym nim twarz własną, obawiam się jednak zapychania.

Petit & Jolie, Baby Nourishing Cream, Krem Odżywczy

SKŁADAqua, Glycerin, Helianthus Annuus Hybrid Oil*, Simmondsia Chinensis Seed Oil*, Pentylene Glycol, Cetearyl Alcohol, Prunus Amygdalus Dulcis Oil*, Squalane, Butyrospermum Parkii Butter*, Cetyl Palmitate, Glyceryl Stearate Citrate, Polyglyceryl-3 Stearate, Acacia Decurrens/Jojoba/Sunflower Seed Wax/Polyglyceryl-3 Esters, Palmitic Acid, Stearic Acid, Limnanthes Alba Seed Oil, Sodium Polyphosphat, Dipotassium Glycyrrhizate, Helianthus Annuus Seed Oil, Sodium Hyaluronate, Tocopherol, Sodium Levulinate, Xanthan Gum, Sodium Anisate, Parfum **, Oryzanol.
Oto świetny krem pod pieluchę jeżeli jak jak nie używacie kremów z cynkiem na co dzień.
Z jednej strony ma dość lekką konsystencję, taką śmietankową, a z drugiej strony tworzy na skórze wyczuwalną warstewkę ochronną.  Będzie również świetny dla dzieciaków z suchą skórą, właśnie dzięki tej warstewce. Dobrze chroni skórę i ją pielęgnuje.
Krem pachnie bardzo delikatnie, prawie nie wyczuwalnie landrynkami :).
Co można o nim więcej napisać?  To po prostu bardzo fajny krem pielęgnacyjny.

Petit & Jolie, Baby Hair & Body Shampoo, Szampon do włosów i ciała dla niemowląt i dzieci

SKŁADAqua, Glycerin, Sodium Cocoyl Glutamate, Coco-Glucoside, Decyl Glucoside, Xanthan Gum, Glyceryl, Oleate, Parfum*, Dicaprylyl Ether, Sodium Anisate, Sodium Levulinate
I jeszcze jedna rzecz do mycia. Jeżeli olejki nie dla Was to oto szampon i płyn do mycia w jednym. Ponownie krótki skład jak w olejku. Łagodny i delikatny, o żelowej konsystencji. Pieni się raczej delikatnie co akurat mi się podoba bo nie ma problemu z szybkim zmyciem go z głowy.  Zapach jak całej linii landrynkowy i bardzo delikatny.
Kolejna świetna rzecz.

Strona dystrybutora KLIK

Helixium czyli ślimak, ślimak pokaż rogi

$
0
0
Kosmetyki z filtratem ze śluzu ślimaka robią w ostatnim czasie wielką karierę. W zasadzie nie jest to nic dziwnego, każdy nowo odkryty składnik robi furorę. Nie powiem, żebym nie była ciekawa tego śluzu. Naczytałam się o nim wiele dobrego, wszelkie badania, analizy czy doświadczenia wyglądają bardzo obiecująco. To co jednak powstrzymywało mnie przed znajomością z tym składnikiem to składy kosmetyków w jakich występował.  Jednak jak mówi stare przysłowie co się odwlecze to nie uciecze oto mam kosmetyki z filtratem ze śluzu i do tego piękne składy.

Helixium, Komfortowy Krem z Mikro Srebrem

SKŁADAQUA (WATER), CITRUS PARADISI FRUIT WATER*, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, SEZAMUM INDICUM SEED OIL*, GLYCERIN, ALOE BARBADENSIS LEAF EXTRACT* (ALOE BARBADENSIS LEAF JUICE), SNAIL SECRETION FILTRATE* ,GLYCERYL STEARATE CITRATE, OCTYLDODECANOL, POLYGLYCERYL- 3 STEARATE, ARGANIA SPINOSA KERNEL OIL*, BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA) BUTTER*, HYDROGENATED LECITHIN, SILVER, SECHIUM EDULE EXTRACT*,TOCOPHEROL, SOYBEAN OIL, XANTHAN GUM, GALACTOARABINAN, CYAMOPSIS TETRAGONOLOBA (GUAR) GUM, POTASSIUM HYDROXIDE, SODIUM BENZOATE, CITRIC ACID, POTASSIU.
W składzie woda z kwiatów grapefruita,  trochę olejów, moje ulubione mikrosrebro i oczywiście filtrat. Krem nie jest "perfumowany" więc pachnie neutralnie.
Krem ma dość lekką konsystencję, rozprowadza się po skórze gładko i lekko. Wchłania się błyskawicznie i nie pozostawia na skórze żadnej wyczuwalnej warstwy.
Testowałam go i na skórze bez zmian atopowych i suchymi plackami i obu przypadkach byłam tak samo zadowolona choć przy suchości czasami musiałam krem "dokładać" w ciągu dnia. To dokładania nie jest niczym nietypowym mam tak przy większości kremów zwłaszcza kiedy zmiany są świeże i dosłownie "spijają" nakładane produkty.
Skóra przy regularnym użytkowaniu jest miękka i delikatna, nie ma uczucia ściągnięcia czy przesuszenia i jest bardzo dobrze nawodniona. Krem bardzo dobrze spisuje się pod podkładami mineralnymi i płynnymi naturalnymi. Dodatek srebra sprzyja gojeniu i faktycznie skóra goi się szybciej.
Bardzo fajny krem.

Helixilum, Kontur Oka

SKŁADAQUA (WATER), CITRUS PARADISI FRUIT WATER*, SNAIL SECRETION FILTRATE*, AVENA SATIVA (OAT) KERNEL EXTRACT*, SECHIUM EDULE EXTRACT*, ROYAL JELLY*, RHIZOBIAN GUM, XANTHAN GUM, GLYCERIN, CYAMOPSIS TETRAGONOLOBA (GUAR) GUM, CAPRYLYL/CAPRYL GLUCOSIDE, SODIUM LEVULINATE, LEVULINIC ACID, POTASSIUM HYDROXIDE, POTASSIUM CITRATE, SODIUM BENZOATE, POTASSIUM SORBATE, DEHYDROACETIC ACID, CITRIC ACID, BENZYL ALCOHOL
O ile krem komfortowy jest bardzo fajny o tyle to hmmm... serum skradło moje serce. Bożenno jakie to małe coś przynosi ukojenie dla suchej, ściągniętej i opuchniętej skóry wokół oka to jest coś niebywałego. Wodnista substancja zamknięta w opakowaniu rolleball czy roll-on jak zwał tak zwał działa jak marzenie. Stosuje tylko rano, bo ... metalowa kulka jest chłodna i podczas nakładania/masażu fantastycznie likwiduje worki pod oczami. Poza tym serum napina skórę - taki mały lifting i świetnie nawilża. Samo serum już sprawia, że skóra robi się gładka i znikają zmarszczki. Dogaduje się z każdym kremem i każdym korektorem, czy to mineralnym czy płynnym. Powiedziałabym, że lekko, ale bardzo lekko rozjaśnia cienie pod oczami, to nie jest spektakularny efekt.
Jestem zakochana.

Krem możecie kupić TUTAJ
Serum/Kontur Oka TUTAJ

Robak Lolek

$
0
0
Oto seria czterech książek dla dzieci od 6m+ do 2 lata+. Jest trochę inna niż książki które znamy, lekko nietypowa i to jest jej atut.
Każda książka jest przeznaczona do innego przedziału wiekowego 6, 12,18, 24 msc+. W każdej bohaterem jest robak Lolek i to jest właśnie to nietypowe coś.

6msc+

Książka kontrastowa. Żadne tam kółka, kropki i inne takie ot prawdziwa. Lolek zwiedza i poznaje świat. Do każdej strony można ułożyć historię, opowiedzieć ją i oglądać książkę razem z dzieckiem. Są wymagane kontrasty i proste kształty i jest opowieść.

12 msc+

Lolek poznaje zwierzęta. Wędrujemy razem z naszym robakiem przez las czy łąkę i poznajemy mieszkańców. Proste ilustracje i nasz bohater. W sam raz na początek przygody z książki.

18 msc+

Robak Lolek w podróży. Zaczyna robić się poważnie. Pojawiają się litery, słowa i zdania. Prosta historia z prostymi słowami i prostym przekazem przeprowadza nas przez kolejne "środki transportu" .

2 lata+

Robak Lolek i przyjaciele. Robi się poważnie. Dwulatek to już poważny czytelnik i historia musi być. Historia zaś o dzieciach, dzieciach jak nasz dwulatek. Codzienność nie jest dla nich nudna, zawsze mają coś ciekawego do zrobienia.
Lubimy Lolka. Jest inny i jest fajny.

Autor: Anna Litwinek
Wydawnictwo: Marruda

Nacomi, Massage oil-gel, czy na ratunek dłoniom

$
0
0
W tym roku wyjeżdżamy na święta do rodziców męża, więc teoretycznie nie pali mi się koło kupra i mogłabym sobie to i owo odpuścić. Hmmm i w zasadzie tak jest. Młodzież domowa od kilku dni wróciła z chorobowego więc starszy poszedł już do roboty, a młoda odwala robotę chałupniczą. Ja próbuję otrząsnąć się po dwutygodniowym domowy spa z dziećmi.
Okien nie myję, przetarłam je przed chorobą dzieciaków i dwa dni po tym chwalebnym wyczynie pochorowali się oboje - przypadek? Nie sądzę, wiec postanowiłam drugi raz nie ryzykować. No i co tu kryć po umyciu okiem tylko smog stał się wyraźniejszy w odbiorze, krajobraz za oknem nie uległ zmianie, nadal jest buro i ponuro.
Niby nic wielkiego do roboty nie mam, ot codzienne sprzątanie, pranie, odkurzanie, zakupy itp... a dłonie ostatnio w takim stanie, że młoda próbowała mi skórki skubać. Wina to moja, bo zapominam założyć rękawiczek czy to do sprzątania czy to wychodząc na dwór. I tak oto zbliżam się do punku w którym, albo zacznę coś z tym robić, albo będę miała ręce jak staruszka.
Podjęłam walkę.
Po pierwsze porozkładałam ulubione kremy do rąk w każdym możliwym miejscu. Jak mi tak tuba wpadnie w oko to po nią sięgam.
Przy umywalkach i komputerze leżą olejki do skórek.
A na koniec dnia tuż przed snem peeling ze zdjęcia powyżej. W zasadzie peelingu nie powinno się się stosować codziennie, ale ten produkt w zasadzie pillingiem nie jest.
SKŁADVitis Vinifera Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Glycerin, Fragaria Vesca Seeds, Cocos Nucifera Fruit, Sucrose Laurate, Tocopheryl Acetate, Aqua, Citrus Paradisi Peel Oil, Sucrose Stearate, Sucrose Palmitate, Citral, Linalool, Limonene.
Bazą tego peelingu nie peelingu są oleje. Za peelingujące właściwości mają odpowiadać nasiona malin i wiórki kokosowe oba te składniki są jednak bardzooo bardzo delikatne i w zasadzie nie wyczuwalne. Ta delikatność sprawia, że fundujemy dłoniom bardziej masaż niż peeling dlatego ja używam go codziennie. Niewielką ilość nakładam na dłonie i masuję dwie trzy minuty. Fajnie jest to, że peeling zmywamy wodą i nie mam na dłoniach tłustej warstwy. Skóra jest za to w świetnym stanie. Miękka, gładka i lekko rozjaśniona.
Na to nakładam krem i idę spać.
Dłonie wyglądają o niebo lepiej. Przez chwilę chciałam używać tego peelingu do całego ciała, ale jak pisałam on w zasadzie nie peelinguje więc to by było bez sensu. Do ratowania dłoń zaś jest świetny.

Peeling na pewno dostępny jest na stronie producenta KLIK 

Dziennik obserwacji, czyli jak ogarnąć AZS i inne niespodzianki skórne

$
0
0
Po półrocznej walce, w czasie kiedy u chorych na AZS zazwyczaj objawy się  nasilają u mnie jest spokój (tfu, tfu i odpukać w niemalowane). Sam proces zdiagnozowania co mi szkodzi nie był ani prosty, ani krótki. Ogarnięcie tego co nie jest dla mnie wymagało iście detektywistycznego podejścia do problemu, ale dziennik obserwacji był mi w tym ogromnie pomocny.

Założę się, że większość z Was spotkała się z tym określeniem - dziennik obserwacji. Jestem też pewna, że niewiele z Was zdecydowało się przyjrzeć temu pojęciu bliżej, nie mówiąc o wprowadzeniu w życie.  Głównym problemem jest systematyczność i rzetelność prowadzenia notatek. Efekty jakie przynosi taki dziennik rekompensują wszelkie trudy.

W zależności od tego z jakim problemem się zmagacie będziecie potrzebować od dwóch tygodni do miesiąca. Może się okazać oczywiście, że jesteście ekstremalnym przypadkiem i miesiąc nie wystarczy, ale o tym zaraz.

O co w ogóle chodzi? 
Przez okres przynajmniej dwóch tygodni zapisujecie co jecie, jakich kosmetyków używacie i opisujecie reakcję skóry, organizmu. Robicie to systematycznie - nie na koniec dnia, tylko po każdym posiłku, po każdym użyciu kosmetyku. Mówię tu o przekąskach, gumach do żucia, mydle do rąk, płynie do naczyń, tuszu do rzęs itp... po prostu wszystko.
Jeżeli tylko pojawi się jakakolwiek reakcja skórna to zapisujecie ją od razu, a wieczorem robicie podsumowanie, czyli opisujecie stan skóry.
Po dwóch tygodniach analizujecie notatki. Jeżeli nie jesteście w stanie wyciągnąć wniosków  co Wam szkodzi obserwację prowadzicie dalej.

Po co to robić?
Ważne jest aby w końcu całościowo przyjrzeć się organizmowi, skórze. Po tygodniu zobaczycie, że bardziej zwracacie uwagę na reakcje skóry.

Co to daje?
Po pierwsze pozwala uświadomić sobie co tak na prawdę używacie z kosmetyków i co jecie.
Po drugie pozwala wychwycić momenty w których skóra daje znać, że coś się dzieje, coś jej nie odpowiada.
Po trzecie o ile nie zawsze daje odpowiedź jaki składnik kosmetyczny Wam nie odpowiada to określa jaki kosmetyk powinniście odstawić.

U mnie cała "zabawa" trwała prawie dwa miesiące, bo jak się okazuje jestem przypadkiem egzotycznym ;) .

Nie wchodząc w szczegóły w moim przypadku okazało się, że nie mogę używać produktów jednej firmy, a konkretnie EcLab. Dokładniej rzecz ujmując nie mogę używać ich długotrwale i więcej niż jednego.
Od co najmniej roku czasu używałam mojego ukochanego EcLab, Termoochronny Spray do Składania Włosów o Działaniu Regeneracyjny, polecałam go wszystkim krewnym i znajomym królika w tym Wam KLIK. Nadal uważa, że to świetny kosmetyk, tyle tylko, że ja nie mogę go używać. Zachęcona działaniem tego spraju kupowałam kolejne kosmetyki tej firm. Świetne szampony, odżywki, polecane przez wszystkich toniki,  sera itp... AZS szalało, a ja nie mogłam dość o co chodzi. Odstawiałam wszystkie kosmetyk do pielęgnacji, nie wliczając zupełnie w tą kategorię  tego psikacza.
Koniec końców założyłam dziennik obserwacji.
Po dwóch tygodniach zaczęłam podejrzewać, że mam uczulenie na witaminę C. Wyeliminowanie jej z pielęgnacji niczego nie wniosło. Po miesiącu zaczęłam podejrzewać ów  spray,  jego odstawienie przyniosło lekką poprawę. Po kolejnych dwóch tygodniach okazało się, że użycie dwóch produktów firmy EcLab jednego dnia nasila AZS. Regularne, dzień po dniu stosowanie jakiegokolwiek produktu tej firmy obojętnie czy to szampon, serum itp... nasila AZS. Po całkowitym ostawieniu jakichkolwiek produktowy tej firmy mam spokój.

Dla kogo taki dziennik?
Moim zdaniem dla każdego.
1. Trądzik. Obserwacja po jakich kosmetykach następuje nasilenie czy złagodzenie trądziku.
2. Zanieczyszczona cera. Obserwacja po jakich kosmetyka nasila się zapychanie.
3. AZS. Obserwacja co uczula.
4. Zaczerwienia. Obserwacja jakie kosmetyki działają, a jakie to strata czasu.
itp...

Może się okazać, że jak w moim przypadku połączenie kilku kosmetyków powoduje niefajne rekcje, a każdy z nich z osobna jest Ok. Wyłapiecie to dzięki takiem dziennikowi. 
Polecam go też u dzieciaków. Wtedy konieczne będzie również zapisanie nie tylko w czym pierzecie ubrania, lecz również z czego ubrania miało na sobie dziecię - może się okazać, że na przykład dziecko jest uczulone na przykład na wełnę.

Wiecie jest to zadanie pracochłonne i czasochłonne, ale czasami to jedyna droga.

Rzecz o podróbkach

$
0
0
Na początek napisze, żeby była jasność nikogo nie potępiam, nie osądzam, nie nazywam złodziejem itp... Dla mnie jest to po prostu dość hm.... ciekawe zjawisko i przyznam szczerze, że często zupełnie nie zrozumiałe jeżeli rozpatrywać je w kwestiach kosmetycznych.

Sama nie kupuję świadomie podróbek. Oznacza to jedynie, że jeżeli mam coś co jest czegoś podróbką nie mam tego świadomości. Ba obserwując niektóre fora zakupowe okazuje się, że tych modnych i podrabianych marek to ja w większości po prostu nie znam. Nigdy też nie przyszło mi do głowy, żeby kupić coś bo ma metkę z danym logo. Kupuję bo mi się podoba. Prawda też jest taka, że mnie te metki krępują, wydają mi się niepotrzebną ostentacją. Nie twierdzę jednak, że gdyby coś bardzo mi się spodobało, to nie odkładałbym pieniędzy, żeby sobie to kupić.

Mogę zrozumieć, że komuś podoba się torebka, szalik, pierścionek itp... danej marki. Mogę zrozumieć, że ktoś chce uchodzić za zamożniejszego niż jest choć ... jakoś zamożność nie kojarzy mi się z połączeniem torebki LV i adidasów z bazarku. Nie mnie jednak to oceniać ikoną stylu nie jestem i nigdy nie byłam. Zastanawiają mnie jednak podróbki kosmetyków.

Uprzedzając wszelkie okrzyki "brawo, brawo" muszę szczerze napisać, że nie chodzi mi o skład czy warunki w jakich są owe podróbki robione. Zastanawia mnie sama istota kupowania podrabianych kosmetyków z logo. O ile torebkę widzą wszyscy to pomadkę, tusz do rzęs, cienie do powiek, pędzle itp... widzi tylko osoba zainteresowana. Jak już się pomalujesz czy wypielęgnujesz to przecież nikt na skórze tego logo nie widzi. Po co więc na takich rzeczach jest owe logo? Komu ma się ciśnienie podnieść na widok tych cudowności? Czy to nie jest czasem tak, że firmy produkujące oryginały tak bardzo zaszczepiły w jakiejś części ludzi chęć posiadania rzeczy z ich logo, że nie liczy się jakość, nie liczy się użytkowanie lecz po prostu logo. Jeżeli ktoś kupuje te rzeczy tylko po to, aby leżały na toaletce i podnosiły ciśnienie zwiedzającym to Ok i w sumie można to jakoś zrozumieć.Tylko ja znowu czuję tu pewien zgryz, jeżeli kupuję coś dla "wyglądania", a potem kupuję coś co rzeczywiście użytkuję, to czy jak sumuję te kasę jaką na te operację wydałam nie okaże się, że stać mnie na oryginał który będę używać i będzie wyglądać?

Do tego dochodzi jeszcze jedna ciekawostka czyli dostępność dobrych jakościowo i niskich cenowo kosmetyków, które nie dość, że legalne do bywają praktycznie "odpowiednikiem" niektórych logowanych produktów. Więc jak dla mnie argument, że jakoś podróbek ma znaczenie nie bardzo przekonuje.

Macie jakąś rozsądną teorię w tym temacie? Chętnie poczytam, może mi się coś w głowie rozjaśni, bo nadal nie rozumiem.

Z muchą świat zwiedzamy i opowiadamy

$
0
0
Książka z muchą jest chyba większości Wam znana, pierwszą książkę z tej serii kupiłam w biedronce za śmieszną kasę. Pisałam Wam o niej TUTAJ.
Tym razem uczymy się opowiadać, skupiać na historii i jej zrozumieniu.
To idealna książka dla tych którzy jeszcze nie potrafią wciągnąć dziecię do rozmowy. Krótka historia i świetne ilustracje jak zwykle nie zawodzą.
Historia z wakacyjnymi przygodami i zwiedzaniem świata jest bardzo wciągająca i zabawna. 
Autor: Galewska-Kustra Marta
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Książkę możecie kupić TUTAJ

DLA, Ziołowy krem wybielający

$
0
0
Oto pierwsze moje spotkanie z marką DLA na blogu. Marce tej przyglądam się od początku istnienia. Miałam ich pierwszą wersję słynnego już kremu Niszcz Pryszcz który nie był najfajniej zakonserwowany, wtedy z tym kerem mocno się nie polubiliśmy i od tego czasu jakoś tak omijałam kosmetyki tej firmy. Ponieważ jednak od zawsze, serio od zawsze dostaję od Was pytania co na przebarwienia zawsze w poszukiwaniach nowych kosmetyków mam to na uwadze. Tak oto trafiłam na ten krem.
SKŁADKrem Składniki INCI: Infusion of herbs, Cannabis Sativa (Hemp) Seed Oil, Glycerin, Papaver Somniferum (Poppy) Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Linolenic Acid/Oleic Acid/Linoleic Acid/Palmitic Acid/Stearic Acid/BHT, Tocopheryl Acetate, Ceteareth-18, Cetyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Allantoin, Panthenol, Retinyl Palmitate, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Mandelic Acid, 
Aktywator Składniki INCI: Salt

W opakowaniu mamy krem i aktywator. W pierwszym kroku oczyszczoną skórę twarzy spryskujemy aktywatorem, a potem nakładamy krem na wilgotną skórę.
Krem ma dość specyficzny kolor i takiż zapach, który jest ziołowy. Nałożony na skórę na szczęście dość szybko traci woń i kolor.

Krem faktycznie działa i wybiela. Wymagana jest jednak regularność i cierpliwość. Z lekkimi przebarwieniami kosmetyk uporał się w kilka tygodniu, z tymi głębszymi nie uporał się wcale, ale je rozjaśnił i to całkiem nieźle rozjaśnił. Krem może lekko szczypać - u mnie nie wystąpiła taka rekcja, ale u znajomej już tak. Jeżeli pojawi się podrażnienie warto stosować go co drugi dzień.

Co ważne podczas kuracji obowiązkowo unikamy opalania i  promieniowania UV. Chronimy się filtrami !!!

Moim zdaniem to świetna opcja dla chcących pozbyć się przebarwień, raczej tych płytszych i świeższych. Zamiast kupować wątpliwej skuteczności preparaty apteczne lepiej nabyć tą kurację.

W ciąży nie polecam.
Podczas karmienia piersią raczej już w "końcowym" etapie i po wykonaniu testu uczuleniowego.

Krem w fajnej cenie możecie kupić TUTAJ

Idealny prezent na dzień Babci i Dziadka

$
0
0
Jak do tej pory co roku główkowaliśmy co kupić babciom i dziadkom z okazji ich święta. Głównie celowaliśmy w kalendarze z podobizną Rycerza. I oczywiście co roku dziadkowie okazywali radość, wszak codziennie przez calutki rok mogli obcować z wizerunkiem wnuka. Jadnak kiedy zobaczyłam, że kalendarze te są składowane, w końcu ukochanego wnuka jakoś, nawet tylko na papierze, nie wypada na śmietnik wyrzucić postanowiłam wymyślić coś innego.

Nie ukrywam, ze kiedy przemiła pani Kasia z Printu napisała do mnie z zapytanie czy nie chciałabym sobie ich książki zrobić w głowie zaświeciła mi się lampka. I w tym roku babcie i dziadkowe zostaną obdarowani książkami ze zdjęciami ich wnucząt.

Tworzenie takiej fotoksiążki jest banalnie proste, a na dokładkę mamy gotowe szablony na różne okazje.

Nawet jak nie jest się mistrzem fotografii (patrz ja :) ) i zdjęcia no cóż pozostawiają wiele do życzenia całość wygląda bardzo fajnie i co tu mówić profesjonalnie.
W tym roku dziadkowie dostaną księgę z wnukami Myślę, że taka fotoksiążka to idealnyprezent na dzień Babci i Dziadka.

Analiza: Fisher Price Kid Care

$
0
0

FISHER-PRICE KIDS CARE, Krem pośladkowy przeciw odparzeniom

Skład:
Aqua, Paraffinum Liquidum, Ethylhexyl Sterate, Octyldodecanol, Glycerin, Isopropyl Myristate, Polyclyceryl-3 Diisostearate, Zinc Oxide, Glyceryl Oleate, Synthetic Beeswax, Cera Alba, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Zinc Stearate, Magnesium Sulfate, Stearozy Dimethicone, Propylene Glycol, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben.
SROCZE WNIOSKI:
Fatalne konserwanty.

FISHER-PRICE KIDS CARE, Oliwka do masażu i aromatoterapii

Skład:
Isopropyl palmitate– emolient,
Caprylic/Capric Triglyceride– emolient,
Prunus Amygdalus Dulcis Oil – emolient, substancja pochodzenia naturalnego,olej ze słodkich migdałów, substancja natłuszczająca, nawilżająca,
Prunus Armeniaca Kernel Oil – olej z pestek moreli, emolient,
Olus Oil – mieszanina olejów natrualnych, emolient,
Parfum,
Tocopheryl Acetate- pochodna witaminy E , posiada właściwości wolnorodnikowe, nawilża, uelastycznia, zapobiega powstawaniu zmarszczek,
SROCZE WNIOSKI:
Jest nieźle.

FISHER-PRICE KIDS CARE, Prebiotyczna emulsja do mycia ciała i głowy

Skład:
Aqua,
Sodium Myreth Sulfate-detergent
Glycerin - gliceryna, substancja nawilżająca, łagodząca podrażnienia, wygładzająca,
Lauryl Glucoside - detergent pochodzenia naturalnego, zwiększa lepkość produktów,
Cocamidopropyl Betaine– detergent,
PEG-120 Methyl Glucose Dioleate - emulgator, roślinny zagęstnik, składni konsystencjotówrczy,
Coco-Glucoside - substancja pochodzenia naturalnego, detergent,
Glyceryl Oleate – emulgator, emolient, substancja konsystencjotwórcza, ma właściwości nawilżające, natłuszczające, zmiękczające,
Shea Butter Ethyl Esters– emolient,
Panthenol - prowitamina B5, działa łagodząco na podrażnioną i zaczerwienioną skórę, utrzymuje odpowiednie nawilżenie włosa, zapobiegając jego wysuszaniu,
Polyquaternium-10 - substancja zmniejsza elektryzowanie się włosów, poprawia rozczesywalność,
Inulin– inulina, polisacharyd, substancja pochodzenia naturalnego, ma właściwości probiotyczne, działa łagodząco i nawilżająco na skórę, wzmacnia florę bakteryjną skóry. Ma działanie przeciwłupieżowe, oraz stymulujące wzrost włosów,
Alpha-Glucan Oligosaccharide–  alfa glukan, substancja pochodzenia naturalnego, wielocukier,  ma właściwości nawilżające, ochronne, poza tym w kosmetyku pełni rolę zagęstnika,
Citric Acid– kwas cytrynowy, konserwant, regulator pH,
Sodium Lactate– mleczan sodu, substancja nawilżająca,
Sodium Benzoate– konserwant,
Potassium Sorbate– konserwant,
Lactic Acid - kwas mlekowy, działanie złuszczające, nawilżające, zwiększa skuteczność działania innych składników aktywnych,
Parfum,
Polysorbate 20 - substancja powierzchniowo czynna, emulgator,
Sodium Chloride - sól, stabilizator,
SROCZE WNIOSKI:
Jest bardzo fajnie. Ciekawy produkt.

FISHER-PRICE KIDS CARE, Prebiotyczne chusteczki dla dzieci

Skład:
Aqua (water),
Panthenol- prowitamina B5, działa łagodząco na podrażnioną i zaczerwienioną skórę, utrzymuje odpowiednie nawilżenie włosa, zapobiegając jego wysuszaniu,
Allantoin - alantoina, działa regenerująco, ułatwi gojenie, zmniejsza zaczerwienienie. Nawilża, wygładza, zmiękcza skórę,
Alpha-Glucan Oligosaccharide–  alfa glukan, substancja pochodzenia naturalnego, wielocukier,  ma właściwości nawilżające, ochronne, poza tym w kosmetyku pełni rolę zagęstnika,
Inulin– inulina, polisacharyd, substancja pochodzenia naturalnego, ma właściwości probiotyczne, działa łagodząco i nawilżająco na skórę, wzmacnia florę bakteryjną skóry. Ma działanie przeciwłupieżowe, oraz stymulujące wzrost włosów,
Aloe Barbadensis Leaf Juice - sok z liści aloesu , ma działanie nawilżające i kojące,
Chamomilla Recutita Extract - wyciąg z rumianku, ma działanie działanie przeciwzapalne i przeciw obrzękowe, przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze,
Propylene Glycol– konserwant,
Cocamidopropyl Betaine– detergent,
Polysorbate 20 - substancja powierzchniowo czynna, emulgator,
Citric Acid– kwas cytrynowy, konserwant, regulator pH,
Sodium Benzoate– konserwant,
Potassium Sorbate– konserwant,
Parfum.
SROCZE WNIOSKI:
I ponownie ciekawy produkt. Bardzo fajny skład.

FISHER-PRICE KIDS CARE, Prebiotyczno-odżywczy krem na każdą pogodę



Skład:
Aqua, Isopropyl Myristate, ethylhexyl Stearate, Polyglyceryl-4 Isostearate, Cetyl PEG/PPG-10/1 DImethicone, Hexyl Laurate, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Sodium Chloride, Lanolin, Hydrogenated Castor Oil, Inulin, Alpha-Glucan Oligosaccharide, Urea, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Cera Microcristallina, Paraffin, Phenoxyethanol, Parfum, Decylene Glycol, Ethylhexylglycerin.


SROCZE WNIOSKI:
Gdyby nie prebiotyki byłoby kiepskie, a tak aż pół na pół, szkoda zmarnowanego potencjału. 

FISHER-PRICE KIDS CARE, Prebiotyczny balsam do ciała



Skład:
Aqua, Isopropyl Myristate, Ethylhexyl Stearate, Polyglyceryl-4 Isostearate, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Hexyl Laurate, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Lanolin, Sodium Chloride, Hydrogenated Castor Oil, Inulin, Alpha-Glucan Oligosaccharide, Butyrospermum Parkii Butter, Urea, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Cera Microcristallina, Paraffin, Phenoxyethanol, Decylene Glycol, Parfum, Ethyhexylglycerin.



SROCZE WNIOSKI:
Sytuacja dokładanie jak powyżej.

FISHER-PRICE KIDS CARE, Prebiotyczny krem odżywczo-nawilżający



Skład:
Aqua, Di-C12-13 Alkyla Malate, Glycerin, Ethylhexyla Palmitate, Butyrospermum Parkii Butter, Sodium Acrylate/Sodium-Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Cetearyl Alcohol, Panthenol, Urea, Aloe Barbadensis Cetearyl Alcohol, Panthenlo, Urea, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Luffa Cylindrice Seed Oil, Dimethicone, Tocopheryl Acetate, Inulin, Alpha-Glucan Oligosaccharide, Allantoin, Retinyl Palmitate, Parfum, Isohexadecane, Polysorbate 80, Phenoxyethanol, PEG -8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Disodium EDTA, Ethylhexylglycerin.


SROCZE WNIOSKI:
I ponownie jak wyżej.

Majtki treningowe

$
0
0
Walka z pieluchami trwa w najlepsze i przeplata się jak w bollywoodzkiej produkcji czyli czasem słońce czasem deszcz. Młodsze dziecko jakoś nie może przekonać się porzucenia pieluch. Postanowiłam więc spróbować jeszcze jednej metody, czyli majtek treningowych.
To trochę inny rodzaj pieluchy - pisząc w dużym uproszczeniu. Zakładane jak normalne majtki tyle, że z grubym wkładem w kroku sprawiają, że siku nie cieknie po nogach. No chyba, że rozmiar majtek jest źle dobrany. Jednocześnie wkład nie jest tak chłonny jak w pieluchach więc dziecko czuje wilgoci tzw. dyskomfort.
Mam okazję testować majtki z trzech firm.
Bambino Mio, Zoocchini i Nanolo. Przy czym te ostatnie nadają się również na basen, a moim skromnym zdaniem nadają się tylko na basen.
Majtki wybierałam z myślą o poleniuchowaniu, ale co wyszło podczas testów każde z nich nadaje się na trochę inny etap tego.

Najmniej przydatne na chwilę obecną, no chyba że chodzicie na basen są matki Nanlol. W moim odczuciu to po prostu strój kąpielowy. Nie posiadają wkładu chłonnego, można kombinować i umieścić taki wkład, ale jakby nie o to chodzi. Gdyby człowiek się uparł to oczywiście posłużą za majtki treningowe.
Na basenie sprawdzają się świetnie.
Świetnie wykonane, z nieprzemakalnego materiału, ładnie uszyte. Zapinane na z boku na napy.

Na miejscu drugim pod względem użyteczności w odpieluchowywaniu są majtki Zoocchini.
Bardzo ładnie wykonane. Fajne i kolorowe. Co mi się podoba to brak szalonych wzorów, które ostatecznie zastępuje jedna aplikacja, w naszym przypadku jednorożec.
Znalazły się na miejscu drugi bo... moim zdaniem najdą się dla dzieci które są już na ostatniej prostej w etapie pozbywania się pieluch. Mają grubszy wkład chłonny w kroku, ale nie jest on niczym zabezpieczony i po prostu przecieka. Tak jak pisałam to będą idealne majtki dla dzieci, którym zdarzają się drobne wypadki od czasu do czasu.

Najlepsze na chwilę obecną okazały się Bambino Mio. Bawełniane majtki, ładnie wykonane, trochę za wzorzyste jak na mój gust, ale kto to widzi ;). Wkład chłonny obecny i dodatkowo zabezpieczony nieprzemakalną warstwą. To wszystko sprawia, że jeżeli rozmiar mamy dobry to są to bardzo dobre majtki treningowe. Dziecię nie sika sobie po nogach, ale czuje wilgoć. Oczywiście majtki to nie pielucha, więc bokami przemakają, nie jest to jednak ulewa i przy szybkiej reakcji możemy zdążyć uratować spodnie ;).

Jeżeli macie jakieś swoje typy takich majtek to ja chętnie poczytam.

Nasze majtki treningowe są z TEGO sklepu.

Mój pierwsz słownik obrazkowy

$
0
0
Oto kolejna świetna propozycja dla młodych odkrywców świata i nazewnictwa. Z każdą taką książką stwierdzam, że różnica wieków między moim dziećmi jest idealna bo takie książki wykorzystujemy podwójnie i całkowicie.

Nasza Masza uczy się słów, Rycerz uczy się czytać i nazw angielskich. Każdy jest zadowolony.
Cała ta edukacyjna zabaw zaś podana jest w zabawny i po prostu ładny sposób. Ilustracje są świetne, radosne i z przymrużeniem oka.
Cudny słownik dla najmniejszych i tych większych. 

tekst: Ole Könnecke
ilustracje: Ole Könnecke
Wydawnictwo: Entliczek

Rytułał hammam, kobieto rozpieść się!!!

$
0
0
Jestem przekonana, że wiele z Was ma w domu większość o ile nie wszystkie składniki potrzebne do  rytuału hammam. Jest to fantastyczny, cudowny i maksymalnie relaksujący zabieg idealny na zimowe wieczory, idealny dla zabieganej i umęczonej jednostki ludzkiej ;). Raz w tygodniu zamykam się w łazience i nie ma mnie przez godzinę. Głuchnę, ślepnę i tracę kontakt z rzeczywistością. Nic mnie nie obchodzą dzikie okrzyki, płacze i nawoływania o sprawiedliwość. Robię sobie spa w  łazience i delektuję się rytuałem hammam!!!

Przygotowanie ciała

Tradycyjnie to sauna. Kto ma w domu temu zazdroszczę, kto nie ma spokojnie może użyć wanny lub prysznica. Bierzemy ciepłą kąpiel, ciepły prysznic. Para zmiękcza skórę, otwiera pory.
Ja oczywiście leżakuję w wannie, słucham muzyki, czytam książkę.

Oczyszczanie czarnym mydłem

Na drugim etapie rytuału oczyszczamy skórę za pomocą czarnego mydła  Savon Noir i rękawicy Kessa. Czyli koniec leżakowania, czas zabrać się do roboty. Nabieramy mydło, spieniamy je, nakładamy na skórę i szorujmy rękawicą. Masujemy okrężnymi ruchami, dość mocno zaczynając od nóg i kierujemy się w kierunku serca. Po wymasowaniu, ja jeszcze trzymam takie mydło na skórze jakieś 5-10 minut.
Następnie wszystko dokładnie zmywamy.

Oczyszczanie glinką

Czas na koleiny etap oczyszczenia. Do tego zabiegu w zasadzie wybieramy taką glinkę jaką lubimy. Ja najbardziej lubię Rhassoul, ale może być zielona czerwona, biała itp.... Mam wersję w płatkach. Mieszam ją z wodą, dodaję odrobinę ulubionego oleju. Nakładam na osuszone ciało cienką warstwę i pozostawiam do wyschnięcia. Wszystko zmywam.

Nawilżenie

Oto i nagroda po tych szorowaniach i oczyszczaniach ;). W wilgotna skórę wmasowuję olej. No dobra ja mam mieszaninę olejów. Olej arganowy mieszam z olejem z opuncji figowej. Po takim oczyszczaniu skóra dosłownie w mgnieniu oka "wypija" olej.

Taka wyparowana, wyszorowana, wyczyszczona i nawilżona opatulam się w szlafrok, kładę się na kanapie i wypijam dobrą herbatę. 
Skóra po takim zabiegu jest po prostu fantastycznie miękka, elastyczna, jedwabista. Suche, szorstkie łokcie czy kolana odchodzą w niepamięć. Człowiek czyje się lekki i wypoczęty. Uwielbiam!!!

Gdyby ktoś chciał kupić taki zestaw to jest on w promocji dostępny TUTAJ

Analiza: Fisher - Price Atopic

$
0
0

FISHER-PRICE ATOPIC Emulsja do mycia i kąpieli


INCI:
Isopropyl palmitate– emolient,
Helianthus Annuus Seed Oil - olej słonecznikowy , emolient, wzmacnia barierę naskórkową, zmiękcza i wygładza skórę, działa przeciwzapalnie,
Mipa-Laureth Sulfate– detergent, emulgator,
Laureth-3– emulgator,
Prunus Armeniaca Kernel Oil– olej z pestek moreli, emolient,
Laureth-7 Citrate– emulgator,
Isopropyl Myristate - emolient,
Rosmarinus Officinalis Leaf Extract - ekstrakt z rozmarynu o działaniu przeciwzapalnym, antybakteryjnym, dezynfekującym,
Caprylyl Glycol - humektant,
Parfum
SROCZE WNIOSKI:
Jest poprawnie. Nie ma się czego czepiać, ani nad czym zachwycać.

FISHER-PRICE ATOPIC Krem łagodząco-ochronny



INCI:
Aqua, Isopropyl Myristate, Glycerin, Polyglyceryl – 4 Isostearate, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Hexyl Laurathe, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Ethylhexyl Palmitate, Prunus Armeniaca Krenel Oil, Lanolin, Stearoxy Dimethicone, Luffa Cylindrica Seed Oil, Sodium Chloride, Cera Microcristallina, Paraffin, Hydrogenated Castor Oil, Sodium Lactate, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Retinyl Palmitate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin.

SROCZE WNIOSKI:
Sporo czerwoności więc jestem na nie.

FISHER-PRICE ATOPIC Prebiotyczne chusteczki dla dzieci

INCI:
Aqua (water),
Panthenol- prowitamina B5, działa łagodząco na podrażnioną i zaczerwienioną skórę, utrzymuje odpowiednie nawilżenie włosa, zapobiegając jego wysuszaniu,
Allantoin - alantoina, działa regenerująco, ułatwi gojenie, zmniejsza zaczerwienienie. Nawilża, wygładza, zmiękcza skórę,
Alpha-Glucan Oligosaccharide–  alfa glukan, substancja pochodzenia naturalnego, wielocukier,  ma właściwości nawilżające, ochronne, poza tym w kosmetyku pełni rolę zagęstnika,
Inulin– inulina, polisacharyd, substancja pochodzenia naturalnego, ma właściwości probiotyczne, działa łagodząco i nawilżająco na skórę, wzmacnia florę bakteryjną skóry,
Aloe Barbadensis Leaf Juice - sok z liści aloesu , ma działanie nawilżające i kojące,
Chamomilla Recutita Extract - wyciąg z rumianku, ma działanie działanie przeciwzapalne i przeciw obrzękowe, przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze,
Propylene Glycol– konserwant,
Cocamidopropyl Betaine– detergent,
Polysorbate 20 - substancja powierzchniowo czynna, emulgator,
Citric Acid – kwas cytrynowy, konserwant, regulator pH,
Sodium Benzoate – konserwant,
Potassium Sorbate – konserwant,
Parfum.
SROCZE WNIOSKI:
Fajne ciekawe chusteczki. Jak trafię na nie w na pewno kupię z ciekawości. Probiotyki są bardzo zachęcające ni tylko do pupy, ale i do rączek itp...

FISHER-PRICE ATOPIC Prebiotyczny balsam do ciała




INCI:
Aqua, Isopropyl Myristate, Ethylhexyl Stearate, Polyglyceryl-4 Isostearate, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Hexyl Laurate, Inulin, Urea, Lanolin, Hydrogenated Castor Oil, Sodium Chloride, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Allantoin, Alpha-Glucan Oligosaccharide, Cera Microcristallina, Phenoxethanol, Decylene Glycol, Paraffin, Ethylhexylglycerin.



SROCZE WNIOSKI:
Przede wszystkim to kiepski konserwant mamy, daję pół na pół bo mamy i mocznik, i prebiotyki i lanolinę i sacharydy. Szkoda, że potencjał zmarnowany.

Zaczarowania i rozczarowania 2017 roku

$
0
0
Rok 2017 był chyba jednym z najbardziej owocnych jak do tej pory pod względem kosmetycznym. Zaczarowań było tak dużo, że bardzo trudno było mi wybrać te które Wam dziś pokazuję.
Alkemie, Wonderful glow czyli Neurokosmetyczne Serum Rozjaśniające - powinnam chyba pokazać Wam tu całą tę serię bo ją bardzo lubię. Tegoroczna premiera, całkiem nowe kosmetyki na rynku, a tak bardzo przemyślane i zrobione, że nie dziwią mnie kolejne zachwyty nad nimi. Z całej serii to serum najbardziej mnie zaskoczyło. Nieczęsto zdarza się, że jeden kosmetyk z serii już wystarczył, żeby obietnice producenta były spełniane.

Lush Botanicals, Serum Anti-Ageing Youth Code - nie powinno mnie to dziwić, że świeże kosmetyki działają, że działają szybciej niż powinniśmy się spodziewać ja jednak mnie to zaskakuje. Serum które dla mnie było kremem, świetnie odżywiało i przynosiło ukojenie skórze ze zmianami AZS.

Clochee, Intensywnie Regenerujący Krem-Maska Pod Oczy - kremy pod oczy będą dwa, nie umiałam zdecydować, który z nich bardziej mnie zaczarował. Ten krem przynosił mi tak ogromną ulgę przy AZS, że nie wyobrażam sobie żebym nie miałam choć jednego słoiczka w zapasie w razie W. Jest po prostu cudowny!

Fridge 4.1 - to co robi ten krem ze strefą pod oczami to mistrzostwo świata. Mogę być mega niewyspana, mega zmęczona, a mimo to on potrafi uratować moją skórę pod oczami. Nie ma się co rozpisywać, Ci co piją kawę wiedzą  jaka to przyjemność pierwszy łyk ulubionej kawy po ciężkiej nocy. Tym łykiem jest dla moich oczu ten krem.

Beaute Marrakech, Bioaktywne Serum Regenerujące - w zestawieniu nie może zabraknąć olejów. To nieodłączna część mojej pielęgnacji obecnie. Zdecydowanym zaczarowaniem okazało się serum z olejem z opuncji figowej. I nawet nie tyle chodzi o działanie, bo je znam i kocham od dłuższego czasu. Chodzi o zapach. W końcu nie męczę się z zapachem spalin ;), pięknie pachnie geranium i do tego działa jak marzenie.
Avril, Płyn Micelarny - to wydawało mi się byt piękne, a może raczej zbyt tanie, aby było możliwe czyli ekologiczny micel w cenie drogeryjnego barachła. Jednak cuda się zdarzają i to proszę ja Was taki właśnie cud. Fantastyczny micel z świetnym składem, świetnie działający i w świetnej cenie.

Derma Woman, Żel do Mycia Twarzy - myślałam o tym co  mycia twarzy najbardziej mi się podobało i  okazuje się, że to jest derma woman. Czemu? Bo jak mi się skończyła żel poszła i kupiłam kolejny. Chyba jeden z lepszych żeli do mycia jakie miałam. Uzależniłam się od jego kremowej piany. Fantastyczny przy AZS i przy codziennej pielęgnacji.

Herb & Hydro,  Mydło w Kostce Dziegciowe - o tym, że kocham mydła nie muszę przypominać, o tym że dziegci jest moim cudownym śmierdzącym odkryciem też już pisałam. Zapach tak kontrowersyjny, że albo się go kocha, albo nienawidzi, działania nie można mu odmówić. Lovam miłością wielką.

Hagi, Naturalny Balsam z Hydrolatem Pomarańczowym i Olejem z Passiflory - cudowny balsam, który doprowadził do tego, że używam balsamu codziennie i mam już kolejną butelkę na stanie. Absolutnie fantastyczny zapach i fenomenalne działanie. Skóra gładka, nawilżona i miękka.

Zielone Laboratorium, Naturalna Pasta do Włosów - cudowny kosmetyka, do układania włosów. Świetny skład, a do tego trwałość fryzury!  Żadnych zniszczonych, przesuszonych włosów. Już trzecie opakowani użytkuję, to chyba powinno wystarczyć za rekomendację.
Nacomi, Maski Algowe - absolutnie uzależniające maseczki, kto raz spróbował wraca do nich regularnie. Świetnie działanie !!! Domowe spa w domu!

Iossi, Czekolada Pomarańcza, Maska do Twarzy z Czerwoną Glinką - zużywam kolejne opakowanie, najlepsza z glinkowych masek jakie miała do tej pory.

Rapan Beauty, Maska do Twarzy Niebieskie Glinka Syberyjska "Smocza Krew" - to zaś jest najlepsza gotowa maska z glinką z jaką miała do czynienia. Działanie, oczyszczanie, nawilżanie, pielęgnowanie, no ma wszystko co potrzeba.

Resibo, Multifunkcyjny Peeling Do Twarzy - multifunkcyjność to słowo klucz w tym wypadku, może to być peeling enzymatyczny jak i mechaniczny, co kto woli i w obu przypadkach jest taka samo dobry. Boski jest !
Felicea, Błyszczyki - jedyne błyszczyki jakie jestem w stanie używać i to z zachwytem. Błyszczy i pielęgnuję i nie klei się w szaleńczy sposób.

Pixie, My Secret Mineral Rouge Powder- róż w którym wyglądam jak lepsza wersja siebie, jakbym całymi dniami leżała i pachniała i nie potrzebowała ani grama makijażu, żeby wyglądać jak człowiek.

Felicea, Naturalny Cień do Powiek - te cienie najczęściej gościły na moich powiekach w tym roku. Bardzo delikatnie, idealne na dzienne wyglądanie.

Ecolore, Nightlight Rozświetlacz - kurcze, podchodziłam do tego rozświetlacza jak do jeża, a okazał się być fantastyczny i to on o kilku miesięcy rozświetla moją twarz. W zależności od ilości nałożonego produktu, mamy albo delikatny glow, albo taflę.

Uoga Uoga, Tint - to nie pomadki królowały w tym roku na moich ustach lecz tint. Choć nie do końca jest on tintem. Nie "wżera" się w usta, ale jest długotrwały, nie wysusza, ale też nie nawilża. Można stosować go na dwa sposoby jako produktu do ust oraz jako róż do policzków. Świetna rzecz!
Ten rok opanowały szczotki, zakochałam się i chyba odkocham się nie prędko. Ale, ale zaczynając od początku

Rossmann Masażer do Twarzy - na chwilę obecną zdetronizował wszystkie inne masażery jakie mam na stanie. Wibracje, grzanie i chłodzenie co kto chce.

Szczotka do Włosów ze Szczeciny Dzika - najlepsza szczotka jaką miałam. Jestem od niej uzależniona do tego stopnia, że cierpię katusze na wyjazdach kiedy nie mam jej ze sobą.

Szczoteczka do Twarzy - dostałam ją od znajomej, można taką kupić również na aliexpress. Używam na dwa sposoby, do mycia twarzy i do masażu twarzy. Miękka i przyjemna w użyciu. Te wszystkie szczoteczki do mycia twarzy dostępne w drogeriach mogą się schować.

Szczotka do Masażu Ciała na Sucho - używam falami, są tygodnie kiedy mi się nie chce masować, ale zawsze kiedy do niej wracam jestem zachwycona efektami.
O tych rzeczach nie pisałam na blogu jak o tych powyżej wiec pozwolę sobie umieścić do nich linki co to absolutnie hity tego roku.

Aplikacja na telefon Odebrać Telefon - koniec z telemarketingiem, reklamą, zaproszeniami na prezentacje garów itp. Zanim odbiorę telefon sprawdzam opinie w aplikacji jak są negatywne dodaję do telefonów których nie odbieram. Telefon przestaje dzwonić po jednym sygnale. Polecam zainstalować ją babciom i dziadkom.Kocham ją!!! LINK

Torba PotPot - czyli torba z papieru washpapy – papieru, który można prać. Papier zwie się washpapy, wygląda trochę jak skóra, choć nie do końca. Jedna z fajniejszych torebek jakie miała. Pojemna, dość sztywna, świetnie wykonana i przede wszystkim oryginalna. W tym roku na pewno nabędę kolejne modele, jeszcze nie wiem jakie. Link do sklepu z torebkami KLIK.

Tunika Kosmos, Pan Tu nie Stał - nie ma roku żebym czegoś nie kupiła w sklepie Pan Tu nie Stał. Choć do tej pory były to głównie koszulki. Tym razem skusiłam się na dresową tunikę i była to rzecz w której najczęściej chodziłam. Starannie wykonana, z dobrej deskówki, wyprodukowana w Polsce, no i oryginalna. LINK.
No i po tych wszystkich zachwytach przyszedł czas na rozczarowania.

Lorigine, Korektor Rozświetlający - lorgine to firma rzekomo oferująca kosmetyki mineralne. Kupiłam ten korektor na promocji w Rossmann i całe moje szczęście, bo gdybym wydała na niego 40zł mogłoby mnie coś trafić. Nie mogłam rozczytać składu w sklepie - nie miałam ze sobą lupy. Przyszłam do domu i jak zobaczyłam co ma w składzie to myślałam, że się popłacze. Skład obrzydliwy, silikony, filtr przenikający, glikol, phenoxyethanol czyli co tylko sobie możecie wymarzyć. Do tego nie kryje, nie rozświetla, włazi w zmarszczki, wysusza, ciemniej, roluje się i ciastkuje. Jest obrzydliwy!!!

Wibo, Volume Drama, Tusz do Rzęs - oto przykład produkty, przy którym zawsze zastanawiam się co jest ze mną nie tak i gdzie posiałam rozum w momencie zakupu.  Żaden z tuszy tej firmy nie sprawdził się u mnie, żaden. Mimo to zapamiętałam, że ten był dość polecany przez blogerki i vlogerki i jak była promocja trafił do mojego koszyka. Jest paskudny. Oblepia niemiłosiernie rzęsy, kruszy się, odbija, obciąża. Porażka!!!

Yope, Balsam do Rąk - w tym przypadku rozczarowanie związane jest ze składem produktu. Firma kreująca się na naturalną pakuje niefajny konserwant do swojego produktu. Rozczarowało mnie to bardzo. Zmęczona zapachem wywaliłam około połowę opakowania.

Zielone Laboratorium, Balsam do Ciała Poprawiający Koloryt Skóry z Pomidorem i Marchewką  - w tym wypadku rozczarowanie moje bierze się z zapachu który uniemożliwił mi używanie tego balsamu. Napaliłam się na ten produkt jak szczerbaty na suchary, dlatego długo próbowałam w sobie przemóc niechęć do zapachu w końcu się poddałam. Dla mnie to zapach stęchlizny, który niestety pozostaje na ubraniu, stosowany na noc przenika piżamę i pościel. Niestety po tygodniu używania musiałam się poddać. Bardzo dobrze nawilżał, ładnie wygładzał, poprawy kolorytu nie zauważyła, nie zdążyłam po prostu. Ehhhh gdyby nie ten zapach :( .

Ciekawa jestem co Was zaczarowało i rozczarowało w ubiegłym roku?

Nie odkurzaj znowu użyj Allergoff ;)

$
0
0
Mamy alergików, mamy dzieciaków chorych na astmę wiedzę i ja też wiem bo po trochę siedzę w każdej z tych dwóch grup, jak ważny jest dom wolny od kurzu. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że choćbyś nie wiem jak sprzątała i tak pod koniec dnia wylezie jakiś kot spod szafki i rozgości się na środku pokoju. I nawet te podłogi, meble i pościel nie jest najgorsza najgorsze są meble tapicerowane, materace i te wszystkie inne rzeczy, których nie da wsadzić się do pralki. To to diabelstwo kryje w sobie ten uczulający mikrokosmos. Możesz sobie mieć i nakładkę antyalergiczną na materac i co z tego skoro w materacu i tak zamieszkają roztocza.

Po poście o  środkach do pielęgnacji z serii Allergoff KLIK,KLIK posypały się pytania o ich środki do prania i spray. Początkowo zastanawiałam się nad tym na kim mogłabym przetestować takie rzeczy. No cóż wytypowałam dwie osoby. Mojego osobistego syna, który od jakiegoś czasu miewa poranne napady kaszlu, a z tego co wiem nie pali. Drugim królikiem została moja mama, alergiczka i kolekcjonerka chorób nietypowych.

Mamy dwa produkty w linii.
1. Allergoff® spray - zalecany do materacy, kanap, dywanów, tapicerki, zasłon, zabawek pluszowych.
2.  Allergoff®płyn do tkanin. Ciekawe w nim jest to, że zalecany jest nie tylko do alergenów z kurzu domowego, ale również podczas chorób pasożytniczych typu pchła ,wesz, kleszcz, świerzbowiec czy nużeniec. Dzieciaki wracające z przedszkoli/szkół z przyjaciółmi stają się mniej groźni.  

Walkę zaczęłam od kanap, potem materace, na końcu legowiska kota. Nie oszczędzałam, bałam się że za mała ilość nie zadziała. Spraj okazał się wydajny i wydaje mi się, że faktycznie 300 ml wystarczy na 40m2 jak obiecuje producent. To co mogłam wyprała czyli koce, kocyki, kołderki, poduszki itp... I znowu jedna fajna rzecz zwróciła moją uwagę, płyn do tkanin jest zamknięty w ampułkach. Jedna ma 5ml i wystarcza na  5 kg prania. Koniec z odmierzaniem i zastanawianiem się czy nie za dużo czy nie za mało.
Jeszcze jedna ważna informacja oba te produkty są bezpieczne dla zwierzaków. Mamy kota, żyje, ma się dobrze.

Działanie. TAK, to DZIAŁA! Nie będę ukrywała, że jestem zdziwiona, zdziwienie nie wynika z faktu, że działa tylko, że tak dobrze działa.
Skąd takie wnioski?
1. Rycerz nie kaszle od czasu akcji sprejowania. Zdarza mu się kaszel po powrocie z weekendu u babci - dziadek palacz. Wtedy wystarczy jego ukochaną kołderkę wymoczyć w płynie lub spryskać sprejem i znowu mamy spokój.
2. Moje AZS jest w remisji. Częściowo zbiegło się to z akcją walki za pomocą Allergoff. Bo jak pisałam odstawienie niektórych kosmetyków też się do tego przyczyniło. Wydaje mi się jednak, że wycofanie się choroby nie byłoby tak szybkie. Mogę się mylić, ale po wizycie z szmateksie skóra swędzi.
3. Matka ma osobista, nie budzi się rano z zatkanym nosem, po wypryskaniu jej materaca, skończyły się salwy kichania.

Na razie taki stan rzeczy trwa od dwóch miesięcy. Spraj ma działać pół roku, ale powiem Wam, że nawet jak wcześniej skończy się jego działanie to i tak do niego wrócimy. Nawet te dwa miesiące spokoju są wielką ulgą.

Nie wiem jak działa na dywanach. Nie mam żadnego w domu. Nawet nie przez kurz tylko przez kota, który lubi się na miękki dywan załatwić ;). Jeżeli ktoś ma taką informację to chętnie się dowiem.

Generalnie polecam alergikom, warto spróbować, a nuż i u Was się sprawdzi.

Te produkty możecie kupić TUTAJ

Co robi język za zębami?

$
0
0
Jak często zdarza Wam się spędzać z książką dla dzieci wieczory? Mnie coraz częściej. Rycerz jest coraz starszy i ciekawszy świata, ja zaś szukam wszystkiego co zaspokoi jego głód wiedzy. Tym razem padło na coś z poprawnej polszczyzny.
Grubaśnie tomisko w twardej oprawie z mnóstwem liter i niewielką ilością obrazków. Obrazki za to piękne i w naszym guście wszak niejaki pan Szymanowicz je popełnił.
W tej książce jednak nie ilustracje się liczą lecz treść. Ta jest po prostu bardzo interesująca. Wciąga nie tylko dzieci, ale i dorosłych. Z barku czasu, ale i z chęci dokładnego "użycia" lektury, spędziłam z tą książką kilka wieczorów. Ćwiczyłam z nią, robiłam zadania i po prostu dobrze się bawiłam.
Na początek wybrałam dla Rycerza to co mogłoby go zainteresować. I zainteresowało, teraz codziennie czytamy jeden rozdział dziennie.  Ćwiczymy, rozwiązujemy zadania i ... bawimy się świetnie.
To jest świetna książka przybliżająca dzieciakom i nie tylko nasz język.

Autor: Hącia Agata
Ilustracje: Maciej Szymanowicz
Wydawnictwo: PWN

Książkę możecie kupić TUTAJ

Spa dla stóp

$
0
0
Czy Wy też tak macie, że w zimowej pielęgnacji najmniej dbacie o stopy? Niby smaruję, ale głównie od przypadku do przypadku, jak sobie przypomnę to nakładam krem grubszą warstwą pod skarpetki na noc, ale żeby jakoś je specjalnie rozpieszczać to nie. Znalazłam sposób na to, żeby był i wilk syty i owca cała. Dwa razy w tygodniu Nacomi, peeling cukrowy do stóp, zmiękczający i jak sobie przypomnę Nacomi, Krem do stóp – Odświeżający zielony ogórek. Po trzech miesiącach używania widzę, że wiosną chyba nie będę musiała szaleć i doprowadzać stóp do stanu idealnego.

Nacomi, Peeling Cukrowy Do Stóp

SKŁADSucrose, Butynospermum Parkii Buter, Macadamia Temlfolia Seed Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Tocopherol Acetate, Parfum, Chlorophyl.
Tłusty, cukrowy peeling zostawiający na skórze tłustą warstwę. Przez tę warstwę peeling robię tylko przed snem i nakładam na stopy skarpetki. Peeling jest dość ostry i porządnie zdziera. Skóra po użyciu jest gładka, miękka i delikatna. Pachnie przyjemnie herbatą. Rano nogi są jak nowe ;)

Nacomi, Krem do Stóp – Odświeżający Zielony Ogórek

SKŁADAqua, Butyrospermum Parki Butter, Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin, Propylheptyl Caprylate, Cetyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Panthenol, Theobroma Cacao Seed Butter, Stearic Acid, Menthol, Benzyl Alcohol, Sodium Lauroyl Glutamate, Parfum, Propylene Glycol, Alcohol, Dehydroacetic Acid, Glycoproteins, Hesperidin Methyl Chalcone, Hydrolyzed Glycosaminoglycans, Sodium Hyaluronate, Aesculus Hippocastanum Seed Extract, Arnica Montana Flower Extract, Hamamelis Virginiana Leaf Extract, Malva Sylvestris Extract, Ruscus Aculeatus Root Extract, Copper Gluconate, Sodium PCA.
Oczywiści jak zawsze w kremie przeszkadza mi mentol. Nie lubię efektu miętowego chłodzenia, choć rozumiem, że większość populacji ludzkiej przyzwyczajona jest do tego w kremach do stóp i w pastach do zębów ;). Na moje szczęście i zapach i chłodzenie szybko się ulatnia, pozostaje zaś zapach ogórka. Krem jest bardzo lekki, lejący, taki śmietankowy. Wchłania się w błyskawicznym tempie, co dla mnie jest sporym plusem, bo mogę go stosować i na noc i na dzień. To będzie bardzo dobry krem na upały do klapek i sandałów, co by się w nich nie ślizgać i zębów nie wybić. 
Jest lekki, a jednocześnie dobrze nawilża, choć nie spektakularnie, bardzo lekko natłuszcza.
Bardzo fajny krem.

Peeling do kupienia KLIK
Krem KLIK

Analiza: Bobini Baby do Skóry Atopowej

$
0
0

BOBINI BABY, Kojąco-Nawilżający Żel do Mycia Ciała do Skóry Atopowej



Skład: Aqua, Urea, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Laureth Sulfate, Coco Glucoside, Glyceryl Oleate, Sodium PCA, Lactic Acid, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Propylene Glycol, Avena Sativa Kernel Extract, Glyceryl Stearate, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Sodium Astrocaryum Murumuruate, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid.



SROCZE WNIOSKI:
Silnie wysuszający detergent jakoś mi nie pasuje do kosmetyków dla skóry z AZS.

BOBINI BABY, Kojąco-Nawilżający Płyn do Kąpieli do Skóry Atopowej




Skład: Aqua, Urea, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Coco Glucoside, Glyceryl Oleate, Maltooligosyl Glucoside/Hydrogenated Starch Hydrolysate, Sodium PCA, C12-13 Alkyl Lactate, Propylene Glycol, Avena Sativa Kernel Extract, Glyceryl Stearate, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid.



SROCZE WNIOSKI:
Wszystko jak wyżej.

BOBINI BABY, Kojąco-Nawilżający Balsam do Ciała do Skóry Atopowej



Skład: Aqua, Urea, Caprylic/Capric Trigliceride, Hydrogenated Polydecene, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Propylene Glycol, Avena Sativa Kernel Extract, Glyceryl Stearate, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Phenoxyethanol, Cetearyl Alcohol, Dicetyl Phosphate, Ceteth-10 Phosphate, Glycine Soja (Soybean) Oil, Glycine Soja (Soybean) Sterols, Hexyl Laureate, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Cetearyl Alcohol, Sodium Polyacrylate, Paraffinum Liquidum, Trideceth-6, Steareth-10, Steareth-2, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid.


SROCZE WNIOSKI:
Mocno naciągane pół na pół. Podoba mi się mocznik w składzie, naturalne oleje. Nie podoba mi się glikol, konserwant, parafina (ta ostatnia na szczęście na szarym końcu)
Viewing all 2355 articles
Browse latest View live