Poszłam do łazienki obejrzeć co też mam na stanie za antyoksydanty, żeby móc Wam pokazać, że w zasadzie to jeden z podstawowych składników w moich kosmetykach. W zasadzie mogłabym napisać, że w każdym produkcie jakiego używam znalazłabym składnik będący antyoksydantem. Nie o to jednak mi chodzi. Chcę Wam pokazać coś co przede wszystkim pełni rolę antyoksydantów.
1. Woda termalna Uriage - chyba już Wam się nią ulewa :) . Jednak prawda jest taka, że towarzyszy mi ona od kilku lat. Jedna z nielicznych o ile nie jedyna woda której nie trzeba ścierać po użyciu. Dostarcza biopierwiastków. Służy za tonik, nawilżacz do masek, odświeżającą mgiełkę itp ... Jest to ten kosmetyk, którego nie zmieniam od lat.
2. Łagodzący tonik antyoksydacyjny Clochee. Jestem w trakcie testów na razie jest bardzo dobrze i obiecująco. Pokazuję go Wam głównie dlatego, żeby pokazać, że są toniki z antyoksydantami. Jeszcze nie polecam, ani nie odradzam.
3. Maski algowe. Maski możecie kupić gotowe jak te z Nacomi, poza algami zawierają i inne podkręcające ich właściwości składniki. Są o tyle przyjemne w użytkowaniu, że zastygają i ściągacie cały płat z twarzy. No można się poczuć jak w gabinecie kosmetycznym. Świetnie działają, zwłaszcza z użyciem aktywatora do takich masek. Jeżeli nie macie pomysłu jak samodzielnie zrobić maskę algową to jest to świetne rozwiązanie dla Was.
Możecie też kupić algi w proszku jak widzicie ja mam na stanie spirulinę. Zrobić z nich zieloną, śmierdzącą paciaję dodając na przykład jogurtu naturalnego, którą nakładacie na twarz i możecie straszyć dzieci :).
Maski algowe zawsze dobrze działają. Nie są jednak wskazane w ciąży!!
4. Mincer Pharma Vita C Infusion, serum olejowe. Witamina C jest silnym antyoksydantem i generalnie robi dobrze skórze. To serum kupiłam już jakiś czas temu, na promocji w Rossmannie. Z myślą o lecie. Długo nie mogłam zacząć go stosować, bo cięgle wykańczałam inne kosmetyki. Jak dla mnie to serum jest trochę dziwne. Od pierwszego użycia deje efekt mega gładkiej skóry i to mnie trochę niepokoi, bo czuję się jak po użyciu silikonów. Zazwyczaj przy takim efekcie czy to kosmetyk naturalny czy nie, moja cera zaczyna się buntować i pojawiają się wypryski. Tym razem nie. Kupiłam w promocji, w regularnej cenie bym nie kupiła.
5. Biofficyna Toscania Serum Antyoksydacyjne - pisałam Wam o nim TUTAJ pod kremy na dzień, do mieszania z olejami itp...
6. Lush Botanicals Serum Antyoksydacyjne, Cream in the City - mój obecnie ukochany krem na dzień, choć pisze serum. Fantastyczny skład jak to w Lush Botanicals. Z użytkowaniem miałam pewien problem były dni kiedy krem wchłaniał się ok, a były dni kiedy zostawiał na skórze taką "mączną" warstwę. Warstwa niewidoczna dla oka, jedynie odczuwalna. Długo nie mogłam dojść o co chodzi. Już wiem! Jeżeli spotkał by Was podobny problem, przed nałożeniem kremu wyciągnijcie go przynajmniej na 15 minut przed nałożeniem z lodówki, albo porządnie rozgrzejcie między palcami. Poza ty, krem jest absolutnie świetny. Bardzo dobrze współpracuje z serum z biofficyny, z mineralnym makijażem, ba z filtrem przeciwsłonecznym. Krem bardzo dobrze nawilża, skóra staje się gładka, miękka i taka jakby świetlista. W zasadzie to najlepiej na przykładzie tego kremu widać przewagę kosmetyków robionych ręcznie nad tymi drogeryjnymi czy po prostu produkowanymi seryjnie. Na efekty działania tego kremu nie trzeba było długo czekać.
Serum możecie kupić na stronie producenta czyli TUTAJ
1. Woda termalna Uriage - chyba już Wam się nią ulewa :) . Jednak prawda jest taka, że towarzyszy mi ona od kilku lat. Jedna z nielicznych o ile nie jedyna woda której nie trzeba ścierać po użyciu. Dostarcza biopierwiastków. Służy za tonik, nawilżacz do masek, odświeżającą mgiełkę itp ... Jest to ten kosmetyk, którego nie zmieniam od lat.
2. Łagodzący tonik antyoksydacyjny Clochee. Jestem w trakcie testów na razie jest bardzo dobrze i obiecująco. Pokazuję go Wam głównie dlatego, żeby pokazać, że są toniki z antyoksydantami. Jeszcze nie polecam, ani nie odradzam.
3. Maski algowe. Maski możecie kupić gotowe jak te z Nacomi, poza algami zawierają i inne podkręcające ich właściwości składniki. Są o tyle przyjemne w użytkowaniu, że zastygają i ściągacie cały płat z twarzy. No można się poczuć jak w gabinecie kosmetycznym. Świetnie działają, zwłaszcza z użyciem aktywatora do takich masek. Jeżeli nie macie pomysłu jak samodzielnie zrobić maskę algową to jest to świetne rozwiązanie dla Was.
Możecie też kupić algi w proszku jak widzicie ja mam na stanie spirulinę. Zrobić z nich zieloną, śmierdzącą paciaję dodając na przykład jogurtu naturalnego, którą nakładacie na twarz i możecie straszyć dzieci :).
Maski algowe zawsze dobrze działają. Nie są jednak wskazane w ciąży!!
4. Mincer Pharma Vita C Infusion, serum olejowe. Witamina C jest silnym antyoksydantem i generalnie robi dobrze skórze. To serum kupiłam już jakiś czas temu, na promocji w Rossmannie. Z myślą o lecie. Długo nie mogłam zacząć go stosować, bo cięgle wykańczałam inne kosmetyki. Jak dla mnie to serum jest trochę dziwne. Od pierwszego użycia deje efekt mega gładkiej skóry i to mnie trochę niepokoi, bo czuję się jak po użyciu silikonów. Zazwyczaj przy takim efekcie czy to kosmetyk naturalny czy nie, moja cera zaczyna się buntować i pojawiają się wypryski. Tym razem nie. Kupiłam w promocji, w regularnej cenie bym nie kupiła.
5. Biofficyna Toscania Serum Antyoksydacyjne - pisałam Wam o nim TUTAJ pod kremy na dzień, do mieszania z olejami itp...
6. Lush Botanicals Serum Antyoksydacyjne, Cream in the City - mój obecnie ukochany krem na dzień, choć pisze serum. Fantastyczny skład jak to w Lush Botanicals. Z użytkowaniem miałam pewien problem były dni kiedy krem wchłaniał się ok, a były dni kiedy zostawiał na skórze taką "mączną" warstwę. Warstwa niewidoczna dla oka, jedynie odczuwalna. Długo nie mogłam dojść o co chodzi. Już wiem! Jeżeli spotkał by Was podobny problem, przed nałożeniem kremu wyciągnijcie go przynajmniej na 15 minut przed nałożeniem z lodówki, albo porządnie rozgrzejcie między palcami. Poza ty, krem jest absolutnie świetny. Bardzo dobrze współpracuje z serum z biofficyny, z mineralnym makijażem, ba z filtrem przeciwsłonecznym. Krem bardzo dobrze nawilża, skóra staje się gładka, miękka i taka jakby świetlista. W zasadzie to najlepiej na przykładzie tego kremu widać przewagę kosmetyków robionych ręcznie nad tymi drogeryjnymi czy po prostu produkowanymi seryjnie. Na efekty działania tego kremu nie trzeba było długo czekać.
Serum możecie kupić na stronie producenta czyli TUTAJ