W zasadzie obecnie nie korzystam z toników z jednym wyjątkiem, ale będzie o tym post za jakiś czas.
Tonizować skórę jednak jakoś trzeba co wiec wybieram. Wybieram moja ukochaną wodę termalną Urige, albo hydrolaty.
O tej wodzie termalnej chyba powinnam napisać całkiem osobny post, ba o ile nie dwa post ;) .
Pisałam Wam już o hydrolacie z czystka o TUTAJ .
Dziś o dwóch innych hydrolatach.
Ale, ale zaczynając od początku czemu warto stosować hydrolaty.
Są to "kosmetyki" wielozadaniowe. Można użyć ich jako
- toników
- płukanek
- dodatków do własnych kosmetyków
- zamiast wody do maseczek w proszku
- możecie przemywać nimi pupy dzieciaczków
Dziś chce Wam opowiedzieć o dwóch hydrolatach, których obecnie używam.
Hydrolat Werbena
Musze się przyznać, że wybrałam go nie dla jego właściwości hmmm.... jakikolwiek to zabrzmiało przeważyła moja miłość do werbeny. Kocham zapach werbeny i kocham herbatę z werbeny za jej działanie. Suszone liście możecie niedrogo kupić w sklepach zielarskich.Nie o stosowaniu wewnętrznym miało być. Zewnętrznie werbena działa
- matująco,
- antybakteryjnie
- łagodząco,
- antyoksydacyjnie
- nawilżająco
I dokładnie tak działa ten hydrolat. Stosuję go głównie jako tonik. Do maseczek mi go szkoda.
Hydrolat Malina z Aloesem
Do tego hydrolatu podchodziłam sceptycznie. Przede wszystkim, dlatego że zawiera aloes, mnie nie wiedzieć czemu często z aloesem nie jest po drodze. Jedne kosmetyki z jego zawartością działają bardzo dobrze inne są po prostu fatalne. Bardzo ostrożnie zaczęłam przygodę z tym hydrolatem.Dziś wiem, że całkiem niepotrzebnie.
Hydrolat ma działanie
- nawilżające,
- wygładzające,
- łagodzące,
- lekko ściągające,
Producent deklaruje również działanie antyoksydacyjne - wszak malina robi swoje.
Stosuję w porannej pielęgnacji. Dodaję do maseczek z glinek. Ratowałam się nim po uczulenie właśnie w maseczkach bardzo szybko przynosił ukojenie. No i spryskuję nim włosy po wysuszeniu, mam wrażenie, że są wtedy ciut lepiej nawilżone.
Te i inne hydrolaty możecie kupić na stronie producenta czyli TUTAJ.