W zasadzie to nie wiem od czego zacząć. O mydłach Hagi pisałam Wam TUTAJ nadal twierdzę, że to super mydła.Ciekawość jest jednak moją drugą naturą i bardzo chciałam spróbować kosmetyków Hagi.
Jak już zaczyna robić się kosmetyki to wciąga to człowieka, chce się człek rozwijać i nowe lądy odkrywać. I dokładnie ten trend obserwuję wśród kolejnych producentów czy też raczej manufaktur kosmetycznych. Zaczyna się niewinne od na przykład mydła, a potem to już leci.
Ale, ale ja tu swoje wywody przedstawiam, a Was pewnie interesuje ów problem z tytułu. Z czym więc mam problem? Nie jestem obiektywna jeśli chodzi o Hagi, staram się, robię co mogę, ale mam wrażenie, że i tak nie bardzo mi to wychodzi. Dziewczyny z Hagi, powinny dostać nobla za zapachy. One koniecznie powinny pomyśleć o tym, żeby zacząć robić własne perfumy. To jak pachną ich kosmetyki to jest mistrzostwo świata i dla samych tych zapachów gotowa jestem kupować ich kolejne wytwory. Oto i mój problem. Trafić z zapachem w mój gust jest jakby problematyczne. Bo to co podoba mi się na pierwszy niuch po pewnym czasie, albo wietrzeje i baj baj zapachu, albo co gorsza zaczyna mnie męczyć i wkurzać.
Miałam wielki problem ze znalezieniem zapachu na lato, na zimę wciąż poszukuję. Dobra może o moich problemach zapachowych przy innej okazji ;) . Albo ... jutro napisze Wam o pewnych książkach, pewnej osoby, które od jakiegoś czasu skłaniają mnie do poszukiwań zapachów i ... dobra o tym jutro.
Wracając do Hagi. Zapachy są niewiarygodne. Ja, osoba nie przepadająca za złożonymi kompozycjami, za korzennymi zapachami nie mogę oderwać od ich produktów nosa. Uwielbiam, absolutnie uwielbiam!
Chciałam Wam jednak napisać o trzech produktach.
1. Świeca. Świeca sojowa Korzenna Pomarańcza
Gdy ci smutno, gdy ci źle zapal świecę będzie dobrze (ot rymy Częstochowskie ;) ). Wielka miłość zapachowa. Idealna na jesienne i zimowe wieczory. Pachnie w całym domu czyli u mnie w zasadzie na 115 metrach kwadratowych. Wytapia się bardzo ładnie, nie gaśnie niespodziewanie i pachnie, pachnie , pachnie. Niestety moja świeca już prawie na wykończeniu.
2. Naturalny scrub do ciała z gałką muszkatołową i cynamonem
I znowu ten cudowny zapach. otulający ciepły, ale nie duszący - cynamon, gałka muszkatołowa i orzeźwiająca nuta cytrusów. Po każdym peelingu chodzę i się wącham. Co do samego peelingu.
Skład: Sucrose, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Vitis Vinifera (Grape) Kernel Oil, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cetearyl Olivate / Sorbitan Olivate, Glycerin, Parfum, Cinnamomum Zeylanicum (Cinnamon) Bar Powder, Tocopherol (Vitamin E), Myristica Fragrans (Nutmeg) Powder, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol
Świetny skład !
Peeling jest dość grubo ziarnisty, dość ostry, ale ja takie peelingi uwielbiam. Po zastosowaniu skóra jest cudownie gładka i miękka. Na skórze czuć taką delikatną, tłustą warstewkę, która w żaden sposób nie jest nieprzyjemna czy uciążliwa i dzięki owej warstwie nie trzeba stosować już żadnych balsamów.
3. Ochronna pomada do ciała z olejem z rokitnika
Skład: Prunus Dulcis (Almond) Oil, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cera Bellina (Polyglycerol-3 Beeswax), Cera Flava (Beeswax), Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Hippophae Rhamnoides (Seabuckthorn) Berry Oil, Tocopherol, Parfum (from natural oils)
I to jest proszę ja Państwa moim zdaniem hit nad hity. Może nie będę już wspominać, o tym obłędnym zapachu, zamilknę o tym, że kilka razy dziennie odkręcam i wącham jak narkoman. Powiem tak, balsam, który zmieści się do torebki, do torby do wózka, idealny do podróży, no wszędzie do zabrani, genialny w swej prostocie. Do zastosowań wszelakich, do ciała, do rąk, ba do twarzy. Maziasz się sztyftem, a twoja skóra kocha cię nad życie. Nie byłabym sobą gdybym nie wybrała wersji z rokitnikiem, a wersji jest kilka. Moją miłość do tego oleju jest powszechnie znana. Fantastycznie natłuszcza, nawilża i pielęgnuje skórę. Świetnie obmyślony kosmetyk.
Te kosmetyki i wiele innych możecie kupić TUTAJ .
Jak już zaczyna robić się kosmetyki to wciąga to człowieka, chce się człek rozwijać i nowe lądy odkrywać. I dokładnie ten trend obserwuję wśród kolejnych producentów czy też raczej manufaktur kosmetycznych. Zaczyna się niewinne od na przykład mydła, a potem to już leci.
Ale, ale ja tu swoje wywody przedstawiam, a Was pewnie interesuje ów problem z tytułu. Z czym więc mam problem? Nie jestem obiektywna jeśli chodzi o Hagi, staram się, robię co mogę, ale mam wrażenie, że i tak nie bardzo mi to wychodzi. Dziewczyny z Hagi, powinny dostać nobla za zapachy. One koniecznie powinny pomyśleć o tym, żeby zacząć robić własne perfumy. To jak pachną ich kosmetyki to jest mistrzostwo świata i dla samych tych zapachów gotowa jestem kupować ich kolejne wytwory. Oto i mój problem. Trafić z zapachem w mój gust jest jakby problematyczne. Bo to co podoba mi się na pierwszy niuch po pewnym czasie, albo wietrzeje i baj baj zapachu, albo co gorsza zaczyna mnie męczyć i wkurzać.
Miałam wielki problem ze znalezieniem zapachu na lato, na zimę wciąż poszukuję. Dobra może o moich problemach zapachowych przy innej okazji ;) . Albo ... jutro napisze Wam o pewnych książkach, pewnej osoby, które od jakiegoś czasu skłaniają mnie do poszukiwań zapachów i ... dobra o tym jutro.
Wracając do Hagi. Zapachy są niewiarygodne. Ja, osoba nie przepadająca za złożonymi kompozycjami, za korzennymi zapachami nie mogę oderwać od ich produktów nosa. Uwielbiam, absolutnie uwielbiam!
Chciałam Wam jednak napisać o trzech produktach.
1. Świeca. Świeca sojowa Korzenna Pomarańcza
Gdy ci smutno, gdy ci źle zapal świecę będzie dobrze (ot rymy Częstochowskie ;) ). Wielka miłość zapachowa. Idealna na jesienne i zimowe wieczory. Pachnie w całym domu czyli u mnie w zasadzie na 115 metrach kwadratowych. Wytapia się bardzo ładnie, nie gaśnie niespodziewanie i pachnie, pachnie , pachnie. Niestety moja świeca już prawie na wykończeniu.
2. Naturalny scrub do ciała z gałką muszkatołową i cynamonem
I znowu ten cudowny zapach. otulający ciepły, ale nie duszący - cynamon, gałka muszkatołowa i orzeźwiająca nuta cytrusów. Po każdym peelingu chodzę i się wącham. Co do samego peelingu.
Skład: Sucrose, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Vitis Vinifera (Grape) Kernel Oil, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cetearyl Olivate / Sorbitan Olivate, Glycerin, Parfum, Cinnamomum Zeylanicum (Cinnamon) Bar Powder, Tocopherol (Vitamin E), Myristica Fragrans (Nutmeg) Powder, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol
Świetny skład !
Peeling jest dość grubo ziarnisty, dość ostry, ale ja takie peelingi uwielbiam. Po zastosowaniu skóra jest cudownie gładka i miękka. Na skórze czuć taką delikatną, tłustą warstewkę, która w żaden sposób nie jest nieprzyjemna czy uciążliwa i dzięki owej warstwie nie trzeba stosować już żadnych balsamów.
3. Ochronna pomada do ciała z olejem z rokitnika
Skład: Prunus Dulcis (Almond) Oil, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cera Bellina (Polyglycerol-3 Beeswax), Cera Flava (Beeswax), Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Hippophae Rhamnoides (Seabuckthorn) Berry Oil, Tocopherol, Parfum (from natural oils)
I to jest proszę ja Państwa moim zdaniem hit nad hity. Może nie będę już wspominać, o tym obłędnym zapachu, zamilknę o tym, że kilka razy dziennie odkręcam i wącham jak narkoman. Powiem tak, balsam, który zmieści się do torebki, do torby do wózka, idealny do podróży, no wszędzie do zabrani, genialny w swej prostocie. Do zastosowań wszelakich, do ciała, do rąk, ba do twarzy. Maziasz się sztyftem, a twoja skóra kocha cię nad życie. Nie byłabym sobą gdybym nie wybrała wersji z rokitnikiem, a wersji jest kilka. Moją miłość do tego oleju jest powszechnie znana. Fantastycznie natłuszcza, nawilża i pielęgnuje skórę. Świetnie obmyślony kosmetyk.
Te kosmetyki i wiele innych możecie kupić TUTAJ .