Takim gryzakom przyglądałam się już za czasów Rycerza. Chodziłam koło nich, zastanawiałam się, ale jakoś się nie złożyło. W zasadzie to Rycerz mało co gryzaków używał.
Ty razem poza gryzakiem chłodzącym postanowiłam jednak spróbować takiego drewnianego. Do wyboru było kilka firm, ale wybrałam LullaLove bo co tu mówić dołączyli bambusową apaszkę/śliniak.
Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne. Drewniany gryzka bardzo delikatny i gładki w dotyku, bez jakiegokolwiek zapachu, o smaku się nie wypowiem nie sprawdzałam ;). Duży uchwyt dobrze leży w małych rączkach. Gryzak uśliniony, a w zasadzie zalany ślinią trzyma się dzielne, nie nasiąka specjalnie i nie mięknie.
Zabrudza czyszczę suchą szmatką lub większe po prostu zmywam wodą.
Ponieważ młodsza nie ma jeszcze zębów na gryzaku nie widać żadnych wgnieceń. Nie wiem jak to będzie wyglądało kiedy zęby będą na wolności.
I teraz pytanie czy warto kupować taki gryzak?
Moim zdaniem warto. Mam lekki niepokój, a w zasadzie brak zaufania do producentów i nie bardzo wierzę, że plastikowe gryzaki są takie fajne.
Gryzak taki można kupić TUTAJ