Jestem po kilku miesiącach użytkowania chusty. W związku z tym naszło mnie kilka przemyśleń, zwłaszcza że jak to bywa życie zweryfikowało kilka moich poglądów, a przede wszystkim zweryfikowało to co czyta się w sieci.
Rycerz o czym już wielokrotnie pisałam był dzieckiem, które nie znosiło być "spętane" czy to w chuście czy w nosidle. Tak, dobrze widzicie używałam i nosidła. Nie, nie wstydzę się tego, ba przypuszczam, że gdybym była w podobnej sytuacji jak wtedy to postąpiłabym bym tak samo.
Owszem, nosidło to nie jest super rozwiązanie. Pisze o zwykłym nosidle jakie można nabyć w sklepach z akcesoriami dla dzieci. Dlaczego jednak upieram się przy swoim zdaniu. Cóż.
Pierwsze dziecko to dziecko "szczególnej troski". Człowiek boi się, że mu rękę, nogę czy też głowę urwie. Wyczyny ekwilibrystyczne pt. dziecko w jednej ręce nakładanie przewijaka na łóżeczko drugą ręką nie mieści się w granicach pojmowania. Pomysł spychania wózka po chodach mając w jednej ręce niemowlę, a w drugiej pałąk wózka był nie do pomyślenia. W związku z czym, drącego się wniebogłosy Rycerza ładowałam do nosiła i z trzeciego piętra spychałam wózek w pocie czoła. Nie wyobrażam sobie motania się w chustę na te pięć minut z drącym się dziecięciem. Dlatego dla mnie owo nosidło było zbawieniem i faktycznie służyło tylko do bezpiecznego zniesienia młodego na dół.
Wracając do chusty. Oto i moje przemyślenia :)
1. Warto poprosić kogoś kto się na tym zna o pomoc.
Nie bardzo wierzę, że ktoś kto uczy się wiązać chustę z internetu robi to dobrze, zwłaszcza przy pierwszym dziecku.
To co mnie zaskoczyło, a przecież Rycerza już próbowałam wiązać (choć odbywało się to w ekstremalnych warunkach) to "siła"ściągnięcia chusty. Gdyby nie doradca na pewno tak mocno bym nie wiązała chusty w obawie o to, że dziecku zrobię krzywdę.
2. Warto wybrać na początek chustę używaną.
To, że chusta jest używana, to akurat w tym przypadku to atut, nie trzeba chusty łamać. Jeżeli jednak chcesz mieć nowiutką chustę to oczywiście możesz, ale trzeba się przygotować na trochę "pracy" nad jej łamaniem.
3. Nie warto inwestować w chustę elastyczną
To tylko moje przemyślenie. Ale, jeżeli faktycznie chce się nosić w chuście, to lepiej od razu kupić tkaną, a to co mielibyście zapłacić za chustę elastyczną zapłacić doradcy za naukę wiązania.
4. Jeżeli możecie, warto przed zakupem sprawdzić czy to dla nas, czy dziecko to lubi.
Tak jak pisałam Rycerz nie lubił chusty. Ja nie dość, że kupiłam całkiem nową chustę, to nie sprawdziłam czy Rycerz będzie z takiej opcji zadowolony. Nie był. Więc zostałam z chustą. Na szczęście Maluszka lubi chustę więc pieniędzy nie zmarnowałam.
5. Do chusty trzeba się przyzwyczaić.
Jak zasiądziecie do internetów i poczytać co też matki robią, mając dziecko zamotanie w chuście to w zasadzie tylko skoków na bungee brakuje i łyżwiarstwa figurowego.
Nie dajcie się temu zwieść.
Na pewno nie będziecie w stanie wykonać wszystkich tych opisywanych czynności w pierwszych dniach chustonoszenia.
Po drugie przygotujcie się (nie wszystkie oczywiście), że długie spacery mogą odbić się na waszych krzyżach, stopach itp... Przypomnijcie sobie końcówkę ciąży i dodajcie trochę większe obciążenie (dziecko rośnie).
Ponieważ Maluszkę wiąże w chuście z przodu to nie piję gorącej kawy kiedy młoda siedzi w chuście, nie gotuję, nie prasuje, wanny też nie wyszoruję.
W upały niestety warto się przygotować na zwiększone pocenie. Włożenie pieluszki między mnie, a dziecko niewiele daje.
Wiązanie chusty na chwilę jest co tu mówić upierdliwe. Zawsze wiązaniu trzeba poświecić chwilę, a czasami tej chwili nie ma.
No i co tu mówić po nieprzespanej nocy, pracowitym początku dnia zawsze, ale to zawsze zastanawiam się co gorsze, kilkugodzinne noszenie w chuście czy wtarganie wózka na trzecie piętro.
6. Chustę wato mieć.
Wypad po niewielkie zakupy, po dziecko do przedszkola, do urzędu, na pocztę itp... to nie jest żaden problem. Nie targasz wózka, nie przeciskasz się przez wąskie przejścia.
Kiedy ręce nie dają już rady wkładasz marudę w chustę. Kiedy starsze dziecko chce się bawić, a młodsze nie chce z rąk zejść chusta przychodzi z pomocą
Co tu mówić, chusta ułatwia życie, ale nie zrezygnowałbym dla niej całkowicie z wózka :)