Kto czyta regularnie bloga ten wie, że jestem wielka fanką glinek. Przetestowałam ich całą masą, a mimo to nadal odkrywam nowe. Tym razem padło na Indie. Jak do tej pory z kosmetykami z tego kraju miałam do czynienia raz - był to olejek do włosów. Spotkanie to zakończyło się porażką, nie dlatego, że olejek nie działa. Nawet nie wiem czy działa bo jego zapach był dla mnie po prostu nie do zniesienia.
Po tym doświadczeniu zrobiłam sobie długa przerwę. Prz okazji oglądania asortymentu jakiegoś sklepu przypomniałam sobie o kosmetykach, a raczej maseczkach Hesh. Wrzuciłam kilka do koszyka. Dziś o pierwszej z nich czyli glince Multani.
To co można przeczytać w sieci o tej glince:
Multani Mati to naturalna glinka, o silnych właściwościach odtłuszczających, polecana dla cery tłustej i trądzikowej. Od wieków stosowana jest do oczyszczania skóry. Bogata w krzem, tlenki żelaza, glin, magnez, wapń, kryształy szafiru jest najbardziej naturalną terapią dla skóry. Cechą, która odróżnia glinkę od reszty znanych glinek są jej właściwości wybielające. Stosowana w postaci maseczek sprzyja rozjaśnianiu powierzchniowych przebarwień, wyrównuje koloryt skóry, oczyszcza i lekko peelinguje skórę.
To działanie wybielające i peelingujące najbardziej mnie zainteresowało. Przede wszystkim dla tego, że w okresie kiedy nie używam kwasów, a intensywniej niż zazwyczaj używam filtrów moja skóra staje się podatna na zapychanie i zanieczyszczanie.
Po pierwszym użyciu nie widziałam jakiś specjalnych efektów. Być może sprawiło to moje nastawienie po przeczytaniu recenzji w sieci. Opisy podrażnionej, zaczerwienionej i zaognionej skóry dały mi nadzieję na silne działanie tej glinki.
U mnie niczego takiego nie było. Po drugim zastosowaniu, dopiero zauważyłam pierwsze rezultaty, czyli lekko rozjaśnioną i wygładzoną cerę. Przy regularnym stosowaniu 2-3 razy w tygodniu, skóra zaczęła się ładnie oczyszczać, ale niestety również i mocniej wysuszać. Taki efekt spowodował, że maseczkę zaczęłam stosować raz góra dwa razy w tygodniu, a czasami nakładałam ją tylko w strefie T i zawsze aplikowałam po niej silnie nawilżające kremy.
Podsumowując. To jedna z lepszy glinek oczyszczających z jakimi miałam do czynienia. Powinna być znakomita dla cer bardzo tłustych i kompletnie nieodpowiednia dla cer suchych i wrażliwych. Faktycznie posiada działanie rozjaśniające, oczyszczające, a nawet lekko wybielające. Niestety przy zbyt częstym stosowaniu może wysuszać.
Maseczka jest bardzo wydajna. Opakowanie 100g wystarczy spokojnie na kilka miesięcy.