To mój ukochany krem do rąk tej zimy. Nie umiem się z nim rozstać, a niestety termin jego przydatności do użycia dobiega końca.
Zaczynając od najważniejszego czyli składu
Skład : Aqua, Glycerin, Caprylic / Capric Triglycride, Prunus Amygdalus Dulcis ( Sweet Almond) Oil, Tocopheryl Acetate, Panthenol, Distarch Phosphate, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Candelilla Cera, Cetearyl Alcohol, Butyrospermum Parkii ( Shea Butter), Argania Spinosa Kernel Oil, Prunus Amygdalus Dulcis ( Sweet Almond) Flower Extract, Bisabobol, Retinyl Palmitate, Citrus Aurantium Dulcis ( Orange) Peel Oil, Pogostemon Cablin Oil, Bulnesia Sarmientoi Extract ( Guaiacwood Oil), Limonene, Linalool, Coumarin, Citronellol, Geraniol, Citral, p-Anisic-Acid, Parfum, Helianthus Annus Hybrid Oil, Caprylyl Glycol, Acrylates / C10-30 Alkyl Acrylate, Crosspolymer, Sodium Stearoyl Glutamate, Tocopherol
Bardzo ładny skład. Konkretny z masą składników odżywczych i pielęgnacyjnych. Bez paskudnych konserwantów, przez chwilę zastanawiałam się czy nie pomylono go z kremem do twarzy :) . Taki skład ma jednak konsekwencje czyli krem należy zużyć w trzy miesiące od otwarcia.
Krem ma konsystencję lekkiego mleczka która po rozsmarowaniu bardzo szybko się wchłania. Zostawia na powierzchni skóry przyjemną "powłoczkę", która jednak nie jest śliska jest jakby pudrowa?
Kolejna rzecz to zapach. To oczywiście kwesta gustu, ale bardzo przypomina mi zapachem kosmetyki dla dzieci. Jest taki słodkawo pudrowy, nienachalny, ale jednak go czuć.
Krem bardzo dobrze nawilża, natłuszcza, sprawia, że skóra jest gładka i bardzo miękka. Ratował mi dłonie całą zimę i cały remont. Ze względu na krótki termin przydatności stosowałam ten krem również na stopy i z nimi też czynił podobne cuda co z rękami.
Jeżeli szukacie kremu o w miarę naturalnym składzie polecam przyjrzeć się temu produktowi.
Ja mam go KLIK