Po "pochwaleniu" się na instagramie tym, że zaczynam kurację drożdżową sypnęły się maile czy bym posta czasem nie napisała. O co chodzi, po co, na co i dlaczego.
Może powinnam zacząć od tego, że po pierwsze od dłuższego czasu nie uznaję "suplementacji tabletkami" . Z powodów rożnych, o których nie będę się tu rozwodzić.
Po drugie wszystkie tabelki drożdżowe jakie stosowałam nie dawały żadnych efektów.
Po co pić drożdże?
Drożdże to przede wszystkim bogate źródło witamin (A, D, E, K, B1, B2, B3, B5, B6,B7, B9, B12) i minerałów (Sód, Potas, Wapń, Fosfor, Magnez, Cynk, Żelazo, Chrom, Miedź, Kobalt, Mangan, Fluor, Jod, Selen).
I co tu mówić to głównie witaminy z grupy B wpływają na stan naszej cery włosów i paznokci. Poza tym witaminy grupy B wpływają również na nasze samopoczucie.
Dodatkowo znalazłam informację, że witaminy z grypy B6 łagodzą migreny (choć i w paru miejscach pojawiła się informacja, że mogą ją nasilać? - zobaczymy) . Mają łagodzić stres, ponoć poprawiają przemianę materii i wzmacniają odporność.
U mnie liczę przede wszystkim na wzmocnienie paznokci, poprawę samopoczucia (przesilenie wiosenne daje mi się co roku mocno we znaki) no i te migreny.
Jak pić drożdże?
Tu mała dygresja jeżeli poszukacie w internecie jak pić drożdże, a raczej jakie je "dawkować" znajdziecie wiele rożnych wersji to o czym pisze ja to moja wersja. Nie wiem czy lepsza czy gorsza od innych ja po prostu tak zdecydowałam.
Drożdże będę pić przez dwa miesiące codziennie raz dziennie. Po dwóch miesiącach mam zamiar zmniejszyć częstotliwość do dwóch trzech razy w tygodniu jeszcze nie wiem jak długo, wszystko zależy od rezultatów.
Dwa miesiące ma to być "dawka uderzeniowa", która ma uzupełnić niedobory organizmu. Jeżeli po dwóch miesiącach nie zauważę żadnej poprawy być może przedłużę ją jeszcze o miesiąc - no zobaczymy.
Kolejne miesiące ma to być "dawka przypominająca i utrzymująca efekt".
Potem przerwa - nie wiem jak długo jeszcze o tym nie myślałam.
Moja porcja wygląda tak:
1/4 kostki drożdży (paczka 100g) zalewam około 1/2 szklanki wrzącego mleka (lub wody) przykrywam i czekam aż ostygną.
Godzinę przed i godzinę po nie spożywam nic co zawiera cukier - no dobra drożdże piję w zasadzie przed snem i dobrą godzinę po ostatnim posiłku. Nie dodaję cukru, który może aktywować ewentualnie niedobitki ao fermentacji, nie dodaję żadnych innych cudów (typu kostki rosołowe - jaki jest sens dodawać chemię? ) - po prostu piję sute :) .
Jeżeli po miesiącu takiej kuracji nie zauważę żadnych efektów zwiększę dawkę drożdży do 1/3 opakowania.
Tak ma to wyglądać. O efektach za pewnie poinformuję na blogu lub FB albo Insta :)
źródło zdjęcia: KLIK