Nie wiem kto to jest Zosia Ślotała, ale chyba ktoś bardzo ważny skoro tyle się o niej mówi, a raczej o jej żywieniowych preferencjach w ciąży.
Kobitka ponoć założyła bloga bo jest w ciąży - cóż dla mnie to żadna nowość, sama tak zrobiłam. Nie wiem czemu ma to komuś urągać? Połowa jak nie więcej blogów o dzieciach powstała właśnie dzięki ciąży.
Kobitka ponoć chce się na tym blogu wybici - cóż mogę tylko życzyć powodzenia i nadal nie rozumiem czemu ktoś ją za to potępia? Fakt, że jest znana tylko przysparza jej czytelników czy to źle? Inna znana celebrytka pani Anna Mucha też założyła bloga o dzieciach i jakoś żyje.
Kobitka ponoć zastanawia się na blogu czy może jeść krewetki będąc w ciąży - nie wiem do prawdy co w tym dziwnego i oburzającego. Wiem za to, że nagle pojawiła się cała masa celebrytek specjalistek równających dziewczynę z ziemią. Każda uważała, że to bzdury, że dziewczę ma siano we łbie. No sorry winnetou, ale czy lepiej by było jakby się owa Zosia najadała nieświeżych krewetek i wylądowała w szpitalu z zatruciem pokarmowym? Już widzę te szydzące "specjalistki" z hasłami na ustach "idiotka mogła zapytać jak nie wiedziała".
No chyba, że chodzi o to, że pytanie o krewetki jest nie na miejscu. Wszak pospólstwo co wiadomo od dawna krewetek nie jada. Jak ma zachcianki ciążowe, to tylko na śledzie, lody czy ogórki kiszone.
W sumie to racja krewetki są nie na miejscu, bo można jej kupić w biedrze, a wózek z osiem tysi, czy kocyk za trzy stówki to już nie.
źródło zdjęcia: KLIK