Świat polskiej edukacji przedszkolnej zadziwia mnie nieustannie. Wrażenie, że to my jesteśmy dla przedszkola, a nie ono dla nas pogłębia się z dnia na dzień. Być może panie zarządzające przedszkolem doszły do wniosku, że gdyby jakiemuś rodzicowi ustąpiły to wszyscy weszli by im na głowę.Być może tzw. sodówka, wszak miejsc jest mało, a dzieci dużo, uderza do głowy.
Zaczęło się już na pierwszym spotkaniu organizacyjnym - "jeżeli dziecko nie leżakuje, to najlepiej odebrać je przed leżakowaniem". Na moje pytanie jak to zrobić będąc w pracy do szesnastej. Padło pytanie "a gdzie jest babcia?". Wtedy chyba jeszcze będąc w szoku, że dziecko wygrało tęn piękny los nie bardzo zwróciłam na to uwagę.
Na drugim spotkaniu organizacyjnym ponownie pojawiła się mistyczna babcia. Wszak okazało się, że jeżeli chcesz zapisać dziecko na zajęcia dodatkowe, to musisz dostosować się oczywiście do przedszkola. Jak nie, to może dziecko odbierze babcia?
Przy pasowaniu na przedszkolaka, które odbywało się w godzinach porannych jeżeli rodzice nie mogli być obecni - no cóż - to może babcia?
Dnia 10 listopada przedszkole "chce" mieć wolne. Niestety rodzice te gnojki pracują, no dobra najpewniej udają, że pracują. Chcą zwyczajnie dziecko wypchnąć do przedszkola, a sami lenić się przez kilka godzin. I jest lista, na którą to ci wstrętni lenie rodzice mogą wpisywać dziecko, które ma przyjść do przedszkola. I znowu na pytanie rodziców, bo jeszcze nie wiedzą czy pracować będą wyłoniła się babcia.
Mistyczna babciu, gdzie jesteś? Czemu nie zajmujesz się wnukami jak przedszkole przykazało? Co ty sobie wyobrażasz? Kto to widział tak wnuki zaniedbywać? No co z Ciebie za babcia?
Na pytanie gdzie jest babcia? Mam ochotę powiedzieć "a w dupie" .
źródło zdjęcia:KLIK