Dzisiejszy post miał być zupełnie o czym innym nawet nie o tej części ciała z dołu, tylko z góry czyli o głowie, a w zasadzie jak uszyć czapkę. No, ale cóż nagle okazało się, że po moim poście o popularności bloga o TU nagle wszyscy poczuli, że piszą o dokładnie o dupie Maryni.
Co to takiego ta Dupa Maryni ?
Według Slangu/Mieskiego słownika slangu
No to cóż kierując się moją wrodzoną złośliwością powinna powiedzieć "uderz w stół, a nożyce się odezwą" . Skoro sami piszą, że piszą o niczym no to chyba coś w tym jest.
I niby miałam odpuścić temat miałam już nie wchodzić w szczegół, olać sprawę tak po prostu, ale mam wrażenie, że znowu słowo pisane jest odbierane przez każdego inaczej. Wystarczy napisać słowo "reklama", "wpis sponsorowany" lub "współpraca z..." i nagle wszyscy Ci, którzy kiedykolwiek mieli na koncie takie coś przypisują autorowi jak najgorsze intencje.Oczywiście leci, że zawiść, że zazdrość, że sam jest płytki, miałki i nijaki. Potem jeszcze ta dupa wyskakuje :) i najczęściej słowa, że owszem o tej dupie, ale z pasją .Ach i jeszcze jeden zarzut, że temat podniesiony został tylko po to, żeby statystyki sobie podbić, no bo komentarze leja się jak woda, a jak wiadomo piszący to zwykły patałach i jak do tej pory, to wejść na bloga miał może z pięć. Wiec jako właściciel bloga niepopularnego siedział główkował, główkował i wykoncypował jak konkurencję zniszczyć, reklamodawców przyciągnąć i sławę nabyć.
No wiec ponownie sobie statystyki nabiję a co tam - z tym, że w tym temacie (mam nadzieję) po raz ostatni!
Zawsze jak pojawiają się zarzuty wobec czegoś(głównie jakiegoś zjawiska) odzywa się grupa osób szczerze przekonana, że to o tamtych no tych wiecie ;), lub grupa ludzi przekonana, że to o nich. I choćbyś nikogo człecze pisząc nie miał na myśli i tak ci ich w łepetynę włożą.
Mówię więc wszem i wobec nikogo konkretnego na myśli nie miałam pisząc post o popularności. Nikogo konkretnego również na myśli nie miałam pisząc o dupie Maryni.
Jak również nie napisałam co zasugerowano o TUże jakobym nazwała wszystkie matki piszące w notka o sponsorach jako "sprzedające się". No litości nigdzie słowa takie nie padły co z wami? Czytać nie umiecie? Weźcie dobre okulary, lupę w garść weźcie gdzie te słowa. Piszę o tym jak blog zmienia się po to aby sponsorów "nałapać" jak zatraca własną tożsamość. Nikogo nie zastanawia, że wczoraj ktoś wieszał psy na słoiczkach dla dzieci, a dziś zachwala te same słoiczki? (słoiczki to przykład - nikogo konkretnego na myśli nie miałam :P )
Napisałam o zjawisku jako takim - zmieniam bloga pod sponsorów, a nie o zjawisku, pisze co mi w duszy gra, a sponsorzy to doceniają i sami mi propozycje składają, bo jestem jakaś, bo oryginalna i inna.
Więc jeszcze raz - nie mam nic do tych co "sponsorów mają" (jakkolwiek to brzmi), co reklamy umieszczają, co rozdania robią - to chyba jasne jak słońce. Nie uważam, tych którzy zaczynają przygodę z blogowaniem i godzą się na "wątpliwej jakości propozycje", za gorszy gatunek bo każdy jakoś zaczyna. Każdego kręci coś innego.
Kolejne tłumaczenia o blogrollu, bo ktoś zrezygnował, bo mu się nie podobał, bo coś tam, coś tam ... Czy każdy musi mieć blogrolla? - no nie, czy ja napisałam, że nie mając go jesteś zły, no nie. Blogroll to tylko przykład (ogólny przykład - nikogo konkretnego na myśli nie miałam:P ) tego jaka niechęć panuje pomiędzy blogerami, przykład cichej wojny, o której nikt nie mówi, a która jest realna i namacalna. Z zewnątrz jej nie widać, jest słodko, pastelowo, łagodnie i na paluszkach. Jak wsiąkasz w to środowisko widzisz więcej im bardziej się wgryzasz tym bardziej uzmysławiasz sobie jak mylnie wszystko to wygląda. I jak wiele osób odwiedzających danego bloga nie przyzna się do tego tylko na piszącym psy wiesza bo to konkurencja, bo wróg bo ma inny pogląd. (tu akurat mam wiele przykładów :P , ale pisać o nich nie będę)
W komentarzach i na wcześnie wspomnianym blogu oczywiście poleciały słowa, że piszą o dupie Marynie no jeżeli tak uważacie to ja nie mam na to argumentu. Jeżeli uważacie, że wasz czas, wasza rodzina, wasza pasja i chęci to dupa Maryni to co ja wam mogę napisać? No co? No chyba tylko WIĘCEJ WIARY W SIEBIE!
Ufffff..... chyba wszystko w tym temacie z mojej strony. Raczej * więcej o tym pisać nie będę, bo i po co?
*raczej - no bo nigdy nic nie wiadomo "nigdy nie mów nigdy".
Co to takiego ta Dupa Maryni ?
Według Slangu/Mieskiego słownika slangu
W bardziej infantylnej wersji po prostu: sranie w banie. Pieprzenie o głupotach i bez sensu.Według Ściągi
‘rozmawiać o byle czym, tracić czas na mało ważne gadanie’; zwrot, wulg.; Siedzieliśmy tak przy browcu i gadaliśmy o dupie Maryni.– Internet.
No to cóż kierując się moją wrodzoną złośliwością powinna powiedzieć "uderz w stół, a nożyce się odezwą" . Skoro sami piszą, że piszą o niczym no to chyba coś w tym jest.
I niby miałam odpuścić temat miałam już nie wchodzić w szczegół, olać sprawę tak po prostu, ale mam wrażenie, że znowu słowo pisane jest odbierane przez każdego inaczej. Wystarczy napisać słowo "reklama", "wpis sponsorowany" lub "współpraca z..." i nagle wszyscy Ci, którzy kiedykolwiek mieli na koncie takie coś przypisują autorowi jak najgorsze intencje.Oczywiście leci, że zawiść, że zazdrość, że sam jest płytki, miałki i nijaki. Potem jeszcze ta dupa wyskakuje :) i najczęściej słowa, że owszem o tej dupie, ale z pasją .Ach i jeszcze jeden zarzut, że temat podniesiony został tylko po to, żeby statystyki sobie podbić, no bo komentarze leja się jak woda, a jak wiadomo piszący to zwykły patałach i jak do tej pory, to wejść na bloga miał może z pięć. Wiec jako właściciel bloga niepopularnego siedział główkował, główkował i wykoncypował jak konkurencję zniszczyć, reklamodawców przyciągnąć i sławę nabyć.
No wiec ponownie sobie statystyki nabiję a co tam - z tym, że w tym temacie (mam nadzieję) po raz ostatni!
Zawsze jak pojawiają się zarzuty wobec czegoś(głównie jakiegoś zjawiska) odzywa się grupa osób szczerze przekonana, że to o tamtych no tych wiecie ;), lub grupa ludzi przekonana, że to o nich. I choćbyś nikogo człecze pisząc nie miał na myśli i tak ci ich w łepetynę włożą.
Mówię więc wszem i wobec nikogo konkretnego na myśli nie miałam pisząc post o popularności. Nikogo konkretnego również na myśli nie miałam pisząc o dupie Maryni.
Jak również nie napisałam co zasugerowano o TUże jakobym nazwała wszystkie matki piszące w notka o sponsorach jako "sprzedające się". No litości nigdzie słowa takie nie padły co z wami? Czytać nie umiecie? Weźcie dobre okulary, lupę w garść weźcie gdzie te słowa. Piszę o tym jak blog zmienia się po to aby sponsorów "nałapać" jak zatraca własną tożsamość. Nikogo nie zastanawia, że wczoraj ktoś wieszał psy na słoiczkach dla dzieci, a dziś zachwala te same słoiczki? (słoiczki to przykład - nikogo konkretnego na myśli nie miałam :P )
Napisałam o zjawisku jako takim - zmieniam bloga pod sponsorów, a nie o zjawisku, pisze co mi w duszy gra, a sponsorzy to doceniają i sami mi propozycje składają, bo jestem jakaś, bo oryginalna i inna.
Więc jeszcze raz - nie mam nic do tych co "sponsorów mają" (jakkolwiek to brzmi), co reklamy umieszczają, co rozdania robią - to chyba jasne jak słońce. Nie uważam, tych którzy zaczynają przygodę z blogowaniem i godzą się na "wątpliwej jakości propozycje", za gorszy gatunek bo każdy jakoś zaczyna. Każdego kręci coś innego.
Kolejne tłumaczenia o blogrollu, bo ktoś zrezygnował, bo mu się nie podobał, bo coś tam, coś tam ... Czy każdy musi mieć blogrolla? - no nie, czy ja napisałam, że nie mając go jesteś zły, no nie. Blogroll to tylko przykład (ogólny przykład - nikogo konkretnego na myśli nie miałam:P ) tego jaka niechęć panuje pomiędzy blogerami, przykład cichej wojny, o której nikt nie mówi, a która jest realna i namacalna. Z zewnątrz jej nie widać, jest słodko, pastelowo, łagodnie i na paluszkach. Jak wsiąkasz w to środowisko widzisz więcej im bardziej się wgryzasz tym bardziej uzmysławiasz sobie jak mylnie wszystko to wygląda. I jak wiele osób odwiedzających danego bloga nie przyzna się do tego tylko na piszącym psy wiesza bo to konkurencja, bo wróg bo ma inny pogląd. (tu akurat mam wiele przykładów :P , ale pisać o nich nie będę)
W komentarzach i na wcześnie wspomnianym blogu oczywiście poleciały słowa, że piszą o dupie Marynie no jeżeli tak uważacie to ja nie mam na to argumentu. Jeżeli uważacie, że wasz czas, wasza rodzina, wasza pasja i chęci to dupa Maryni to co ja wam mogę napisać? No co? No chyba tylko WIĘCEJ WIARY W SIEBIE!
Ufffff..... chyba wszystko w tym temacie z mojej strony. Raczej * więcej o tym pisać nie będę, bo i po co?
*raczej - no bo nigdy nic nie wiadomo "nigdy nie mów nigdy".