Wybaczcie, ale trochę mnie to ostatnio śmieszy i nie mogę powstrzymać się, żeby o tym nie napisać. Nagle wiele blogujących mam postanawia zmienić swojego bloga w megapopulaną maszynę przynoszącą krociowe zyski. No bo skoro szafiarkom się udało, skoro blogi kulinarne idą jak burza to chyba czas najwyższy, aby i rodziców dostrzeżono.
Nagle fajny (moim zdaniem) blog przepoczwarza się w poprawnie polityczną, słodko-mendzącą papkę w której broń boże się nie przeklnie nawet słowem dupa (bo reklamodawcy tego nie lubią), niczego się nie krytykuje bo to potencjalni reklamodawcy i generalne wszystko się zachwala (to chyba celem pokazania, że nawet najgorszy chłam można pięknie opisać). Za to ma się kompletnego focha na tych posiadaczy bloga co to za marne gorsze gotowi są wykonać wpis sponsorowany - "bo psują rynek" .
Najpewniej jestem ostatnią ostatnią osobą, która powinna się wypowiadać w temacie popularności bloga. Zdaję sobie sprawę, że mój blog nie jest mega popularny, ba on nawet nie jest "bardziej" popularny niż inne, ale jestem czytelnikiem innych blogów, a więc potencjalnym odbiorcą i osobą decydującą o popularności tego czy owego bloga.
No to się wypowiem ....
Nagle mam wrażenie, że otaczają mnie klony. Być może wiele blogerek inspiruje się wpisami innych blogujących, ale czytanie o tym samym przez co najmniej tydzień powoduje, że zaczyna mi się tematem ulewać. Poprawność polityczna nakazuje blogerkom pisać to samo co na blogu z miliardową ilością komentarzy na Like It!
Wiele blogów (nie tylko tych maminych) daje wskazówki co trzeba zrobić, aby blog był taki czy siaki i przyciągał reklamodawców. I wiele matek łapie się na to. Punkt po punkcie zaczynają realizować blogowe przykazania. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że w żadnym z tych "poradników" nie pisze, że blog ma być o czymś, że ma się czymś wyróżniać i ma być "indywidualny" sam w sobie. Za to rady jak ma blog wyglądać, w jakiej kolorystyce, jaki ma mieć adres, tytuł itp.. itd.. leją się strumieniami.
Gdybym miała się kierować tylko wyglądem bloga to żadne blogi o fioletowej kolorystyce nie gościłyby w moim spisie (tak nie znoszę tego koloru :) ) , gdybym miła kierować tylko adresem bloga, to wiele z tych których adresów nie chce mi się/nie mogę zapamiętywać nie miałaby prawa istnieć w moich kręgach zainteresowań.
Kolejną rzeczą jest znikanie list "polecanych blogów" (tzw. blogroll) , mam wrażenie że pod "przykrywką" mody na minimalizm ukrywa się niechęć zareklamowania potencjalnej "konkurencji" . Samemu natomiast świetnie jest być na liście bloga o parotysięcznych odsłonach dziennych. Trochę mnie to śmieszy bo każdy kij ma dwa końce, ty nie polecasz, sam nie będziesz polecony.
A teraz wyznanie co mnie odstrasza w innych blogach? Nic poza głupotą, pozerstwem, fałszem i próbą nabicia sobie popularności kosztem innych. Nie interesuje mnie wygląd (choć wole blogi z charakterem) , nie interesuje mnie nazwa, nie interesują mnie banery reklamowe jeżeli tylko blog jest ciekawy, jeśli ma to coś ten błysk w oku piszącego, ten pazur, tą pasję. Owszem przyjemniej czytać blogi bez migających okienek odciągających wzrok od treści głównej, z sensowną wyraźną czcionką, z tłem które nie bije po oczach. Ale nawet jeżeli blog jest maga wypasioną stroną z samymi udogodnieniami dla czytających to i tak na nim nie zostanę jeżeli jest o "dupie marynie" :)
Czy tylko ja mam wrażenie, że wiele blogów zmienia się i to się zmienia w złym kierunku?
źródło: internet
Nagle fajny (moim zdaniem) blog przepoczwarza się w poprawnie polityczną, słodko-mendzącą papkę w której broń boże się nie przeklnie nawet słowem dupa (bo reklamodawcy tego nie lubią), niczego się nie krytykuje bo to potencjalni reklamodawcy i generalne wszystko się zachwala (to chyba celem pokazania, że nawet najgorszy chłam można pięknie opisać). Za to ma się kompletnego focha na tych posiadaczy bloga co to za marne gorsze gotowi są wykonać wpis sponsorowany - "bo psują rynek" .
Najpewniej jestem ostatnią ostatnią osobą, która powinna się wypowiadać w temacie popularności bloga. Zdaję sobie sprawę, że mój blog nie jest mega popularny, ba on nawet nie jest "bardziej" popularny niż inne, ale jestem czytelnikiem innych blogów, a więc potencjalnym odbiorcą i osobą decydującą o popularności tego czy owego bloga.
No to się wypowiem ....
Nagle mam wrażenie, że otaczają mnie klony. Być może wiele blogerek inspiruje się wpisami innych blogujących, ale czytanie o tym samym przez co najmniej tydzień powoduje, że zaczyna mi się tematem ulewać. Poprawność polityczna nakazuje blogerkom pisać to samo co na blogu z miliardową ilością komentarzy na Like It!
Wiele blogów (nie tylko tych maminych) daje wskazówki co trzeba zrobić, aby blog był taki czy siaki i przyciągał reklamodawców. I wiele matek łapie się na to. Punkt po punkcie zaczynają realizować blogowe przykazania. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że w żadnym z tych "poradników" nie pisze, że blog ma być o czymś, że ma się czymś wyróżniać i ma być "indywidualny" sam w sobie. Za to rady jak ma blog wyglądać, w jakiej kolorystyce, jaki ma mieć adres, tytuł itp.. itd.. leją się strumieniami.
Gdybym miała się kierować tylko wyglądem bloga to żadne blogi o fioletowej kolorystyce nie gościłyby w moim spisie (tak nie znoszę tego koloru :) ) , gdybym miła kierować tylko adresem bloga, to wiele z tych których adresów nie chce mi się/nie mogę zapamiętywać nie miałaby prawa istnieć w moich kręgach zainteresowań.
Kolejną rzeczą jest znikanie list "polecanych blogów" (tzw. blogroll) , mam wrażenie że pod "przykrywką" mody na minimalizm ukrywa się niechęć zareklamowania potencjalnej "konkurencji" . Samemu natomiast świetnie jest być na liście bloga o parotysięcznych odsłonach dziennych. Trochę mnie to śmieszy bo każdy kij ma dwa końce, ty nie polecasz, sam nie będziesz polecony.
A teraz wyznanie co mnie odstrasza w innych blogach? Nic poza głupotą, pozerstwem, fałszem i próbą nabicia sobie popularności kosztem innych. Nie interesuje mnie wygląd (choć wole blogi z charakterem) , nie interesuje mnie nazwa, nie interesują mnie banery reklamowe jeżeli tylko blog jest ciekawy, jeśli ma to coś ten błysk w oku piszącego, ten pazur, tą pasję. Owszem przyjemniej czytać blogi bez migających okienek odciągających wzrok od treści głównej, z sensowną wyraźną czcionką, z tłem które nie bije po oczach. Ale nawet jeżeli blog jest maga wypasioną stroną z samymi udogodnieniami dla czytających to i tak na nim nie zostanę jeżeli jest o "dupie marynie" :)
Czy tylko ja mam wrażenie, że wiele blogów zmienia się i to się zmienia w złym kierunku?