Pojawienie się tej książki w biblioteczce Rycerza to nie jest przypadek. Polowałam na nią, no dobra nie dokładnie na nią od co najmniej roku. Zaraz ktoś zapyta jak to od roku skoro książka jest z 2014 roku? Otóż tą książkę wydało już jakiś czas temu wydawnictwo Siedmiogród i nosiła ona wówczas tytuł "Liczymy razem z mamą"
Książka okazała się nie do dostania, a w zasadzie egzemplarze znalezione przeze mnie były w opłakanym stanie.
Jak tytuł wskazuje książka jest przeznaczona do nauki liczenia :). Co ciekawe obecny wydawca czyli Egmont deklaruje, że jest to książka dla dzieci 0-2 hmm....? Siedmiogród deklarował wiek 3-6 lat. Czyli Rycerz jako ni pies ni wydra bo już skończył dwa lata a jeszcze nie ma trzech dostał tą książkę w najlepszym z możliwych momentów :P
Co fajnego jest w tej książce? No właśnie owe dziurki.
Jednak największą zagadką dla niego jest ... zielona biedronka. Zielonych biedronek nie wiedział nigdy. Wiec pyta co to jest i czemu zielone. Odpuścił nawet tym biedronkom różowym, ale z zieloną jest ewidentnie coś nie tak :)
Książka jest jedną z serii sześciu pozycji. Przyznaję szczerze, że inne zupełnie mnie nie zainteresowały.
"Jeden, dwa, trzy..."
Tekst: Zbigniew Dmitroca
Ilustracje: Carlo Alberto Michelini
Wydawnictwo: Egmont
Książka okazała się nie do dostania, a w zasadzie egzemplarze znalezione przeze mnie były w opłakanym stanie.
Jak tytuł wskazuje książka jest przeznaczona do nauki liczenia :). Co ciekawe obecny wydawca czyli Egmont deklaruje, że jest to książka dla dzieci 0-2 hmm....? Siedmiogród deklarował wiek 3-6 lat. Czyli Rycerz jako ni pies ni wydra bo już skończył dwa lata a jeszcze nie ma trzech dostał tą książkę w najlepszym z możliwych momentów :P
Co fajnego jest w tej książce? No właśnie owe dziurki.
"Liczyć do dziesięciu
Może każdy malec,
Trzeba tylko wkładać
W kółeczko swój palce."
Owszem rymy jak to w tych przypadkach dość "częstochowskie", ale są logiczne i nie ma się co czepiać. Powiedziałabym nawet, że porównując z wersją "Liczę razem z mamą" są lepsze i bardziej zrozumiałe dla dziecka.Te wierszyki były pisane "od nowa", w wersji Siedmiogrodu to było tłumaczenie.
Rucerz "uczy" się liczyć kilka razy dziennie :) . Na różne sposoby. A to paluszek wkłada, a to patyczki, a to kulki szklane, najważniejsze, że są dziurki i że da się przez nie coś przerzucić na drugą stronę.
Książka jest jedną z serii sześciu pozycji. Przyznaję szczerze, że inne zupełnie mnie nie zainteresowały.
"Jeden, dwa, trzy..."
Tekst: Zbigniew Dmitroca
Ilustracje: Carlo Alberto Michelini
Wydawnictwo: Egmont