Na rynku kosmetyków naturalnych robi się coraz ciekawiej. Widać, że moda na tzw. kosmetyki naturalne trwa w najlepsze, bo mamy coraz więcej prawdziwie naturalnych kosmetyków w tradycyjnych drogeriach. Dziś o serii, a raczej o niektórych kosmetykach z serii AA go Green. Kosmetyki te mają certyfikat EcoCert, zaliczają się do kosmetyków naturalnych i są dostępne w drogeriach. Dostałam do wypróbowania wszystkie kosmetyki z tej serii i wszystkie są naprawdę bardzo fajne, ale dziś chciałabym pokazać Wam te produkty, które szczególnie mi się spodobały.
Zacznijmy może od czegoś co w zasadzie każda marka ma już w swojej ofercie, a jest to serum olejowe.
Jak dla mnie to podrasowany olej arganowy. To takie serum, które będzie pasowało większości osób. Bardzo dobre na początek przygody z taką formą kosmetyku. Jest na tyle "tłuste", że cery suche spokojnie mogą je wykorzystać do podrasowania za "słabych" kosmetyków lub też mogą stosować je na dzień. Cery tłuste i mieszane będą zadowolone stosując to serum na noc.
Serum robi robotę, czyli natłuszcza, dobrze utrzymuje nawilżenie nałożone na mokrą skórę. Nie obciąża skóry, wchłania się dobrze, na mojej normalnej skórze po około 30 minutach już nie czuć za dużej tłustości.
Trochę żałuję, że dodano do serum zapach, bo bez niego bez obaw stosowała bym je i pod oczy.
Ja, a w zasadzie moje cera lubię olej arganowy ostatnimi czasy, a taka podrasowana jego wersja jest bardzo przyjemna w użytkowaniu.
Krem jest lekki, śmietankowy, bez jakiegokolwiek zapachu. Bardzo dobrze rozsmarowuje się na skórze, potrzebuje chwili żeby się wchłonąć. Wchłania się do matu i daje lekko matowe wykończenie, ale nie daje poczucia ściągnięcia skóry. Przy swojej lekkości bardzo dobrze nawilża i wygładza skórę.
Znakomicie spisuje się pod filtrami, czy makijażem mineralny. Wygładzenie jakie zostawia na skórze i lekki mat sprawia, że wszystkie podkłady mineralne jakie mam wyglądają na nim bardzo dobrze.
Dla mnie pod oczy jest za lekki. Ja ostatnimi czasy preferuję cięższe formuły kremów zwłaszcza na noc. Na dzień jego nawilżenie pod oczami jest dla mnie wystarczające, ale natłuszczenie już nie do końca. To będzie idealny krem dla osób które szukają porządnego należenia bez dodatkowego obciążania skóry - czy to pod oczy czy do twarzy.
Ach byłabym zapomniała jeszcze o jednej rzeczy o działaniu kojącym. To też ten krem robi, jeżeli macie podrażnioną skórę, czy pojawiły się zmiany AZS to krem ich nie podrażnia dodatkowo i faktycznie uspakaja takie zmiany.
Krem jest dość gęsty, choć nadal śmietankowy. Rozprowadza się dobrze na skórze, choć jeżeli nakładamy go na jeszcze wilgotną skórę to lekko się maże i trzeba go porządnie wmasować. Zostawia na skórze lekką warstwę jest ona delikatnie wyczuwalna, ale nie jest nieprzyjemna czy uciążliwa.
Skóra po użyciu kremu jest dobrze nawilżona, gładka, miękka i przyjemnie odżywiona.
Jak pisałam na początku ten krem to cięży kaliber. Myślę, że skóry tłuste mogą nie być z niego zadowolone. Skóry mieszane potrzebujące porządnego nawilżenia powinny być zadowolone stosując go na noc, cera normalna o ile lubi ciut cięższe formuły na dzień spokojnie będzie mogła go stosować, cery suche, dojrzałe szukające lekkiego, ale dobrze nawilżającego kremu powinny się nim zainteresować.
Krem jest zaskakująco lekki w konsystencji. Spodziewałam się, że będzie bardzie w kosystencji masła, a on jest śmietankowy.
Na skórze rozsmarowuje się dobrze i zostawia delikatną warstwę. Bardzo fajnie nawilża i natłuszcza. Daje przyjemnie miękką skórę. To wszytsko daje stosowana jako krem, ale ... ja wolę ją stosować jako maseczkę.
Nakłam go grubszą warstwą, ale nie tak grubą jak "zwykłe" maski. I zostawiam do wchłonięcia. Robię to wieczorem, na jakąś godzinę do dwóch przed położeniem się spać. To co nie wchłonie się w skórę wklepuję. Jeżeli pozostała warstwa nie bardzo daje się wklepać, to ją po prostu ścierma namiar ręcznikiem papierowym i idę spać.
Rano po takiej masce mam jak marzenia miękką, delikatną i nawilżoną skórę.
Taka maska przed spaniem jest świetna. Jeżeli mam gdzieś podrażnioną, czy lekko przesuszoną skórę to rano nie mam już po tym śladu. Na pewno wrocę do tego kremu na zimę kiedy będę stosować retinoidy. Jest świetny.
Bazą jest masło shea, mamy też kilka emolientów, oliwę z oliwek olej sezamowy, olej z pestek dyni i oczywiście ekstrakt z selera.
Pasta ma zbitą i dość twardą konsystencję. Pod wpływem ciepła skóry topi się do oleju. W zasadzie zaczyna się już topić w palcach i bez rozsmarowywania. Producent sugeruje nabieranie pasty na wilgotne palce i rozcienie jej w nich. Próbowałam tak robić, ale ta metoda mnie nie bardzo przypadała do gustu. Wolę nakładać ją na suchą skórę, porządnie rozetrzeć.
Pasta emulguje, choć dość lekko. Mimo to jest bardzo komfortowa w użyciu i daje się domyć nawet bardzo łagodnymi produktami myjącymi.
Znakomicie radzie sobi z rozpuszczeniem makijażu czy filtrów. W instrukcji na opakowaniu doczytałam, żeby nie stosować tej pasty na oczach. No przyznam, że owo zalecenie zignorowałam. Nie dostałam uczuelnia, nic mnie nie podrażniło, tusz ładnie się rozpuścił. Przy zmywaniu nic mnie w oczy nie szczypało, a po zmyciu nie miałam mgły na oczach.
Pasta jest świetna. Kolejny bardzo lubiany przeze mnie kosmetyk do demakijażu na liście ;)
Zacznijmy może od czegoś co w zasadzie każda marka ma już w swojej ofercie, a jest to serum olejowe.
AA GO GREEN regenerujące serum olejowe z dynią
Bazą jest olej arganowy, po nim oleje słonecznikowy, migdałowy, oliwa z oliwek, olej z pestek winogron, olej z pestek dyni, olej z czarnuszki i olej sezamowy.Jak dla mnie to podrasowany olej arganowy. To takie serum, które będzie pasowało większości osób. Bardzo dobre na początek przygody z taką formą kosmetyku. Jest na tyle "tłuste", że cery suche spokojnie mogą je wykorzystać do podrasowania za "słabych" kosmetyków lub też mogą stosować je na dzień. Cery tłuste i mieszane będą zadowolone stosując to serum na noc.
Serum robi robotę, czyli natłuszcza, dobrze utrzymuje nawilżenie nałożone na mokrą skórę. Nie obciąża skóry, wchłania się dobrze, na mojej normalnej skórze po około 30 minutach już nie czuć za dużej tłustości.
Trochę żałuję, że dodano do serum zapach, bo bez niego bez obaw stosowała bym je i pod oczy.
Ja, a w zasadzie moje cera lubię olej arganowy ostatnimi czasy, a taka podrasowana jego wersja jest bardzo przyjemna w użytkowaniu.
AA GO GREEN kojący krem pod oczy i do twarzy z dynią
Skład tego kremu jest ciekawy. Po wodzie mamy betainę czyli substancję silnie nawilżającą, następnie humektant i zaraz na czwartym miejscu bioferment o właściwościach kojących, łagodzących. Do tego mamy też w składzie skwalan, puder ryżowy, olej z ogórecznika masło mango czy olej z dyni. Jeżeli dobrze przyjrzycie się składowi to nie ma w nim "typowych" konserwantów i nie ma w nim zapachu. Jest to jedyny krem który nie ma zapachu w składzie dlatego spokojnie jak sugeruje producent można go nakładać i pod oczy bez obaw.Krem jest lekki, śmietankowy, bez jakiegokolwiek zapachu. Bardzo dobrze rozsmarowuje się na skórze, potrzebuje chwili żeby się wchłonąć. Wchłania się do matu i daje lekko matowe wykończenie, ale nie daje poczucia ściągnięcia skóry. Przy swojej lekkości bardzo dobrze nawilża i wygładza skórę.
Znakomicie spisuje się pod filtrami, czy makijażem mineralny. Wygładzenie jakie zostawia na skórze i lekki mat sprawia, że wszystkie podkłady mineralne jakie mam wyglądają na nim bardzo dobrze.
Dla mnie pod oczy jest za lekki. Ja ostatnimi czasy preferuję cięższe formuły kremów zwłaszcza na noc. Na dzień jego nawilżenie pod oczami jest dla mnie wystarczające, ale natłuszczenie już nie do końca. To będzie idealny krem dla osób które szukają porządnego należenia bez dodatkowego obciążania skóry - czy to pod oczy czy do twarzy.
Ach byłabym zapomniała jeszcze o jednej rzeczy o działaniu kojącym. To też ten krem robi, jeżeli macie podrażnioną skórę, czy pojawiły się zmiany AZS to krem ich nie podrażnia dodatkowo i faktycznie uspakaja takie zmiany.
AA GO GREEN przeciwzmarszczkowy krem detox z selerem
Idziemy w cięższy kaliber jeżeli chodzi o kremy. Po wodzie mamy humektant, a po nim masło shea. Jest też bioferment, olej z czarnuszki, olej słonecznikowy, masło mango, olej sezamowy czy dodatek aloesu.Krem jest dość gęsty, choć nadal śmietankowy. Rozprowadza się dobrze na skórze, choć jeżeli nakładamy go na jeszcze wilgotną skórę to lekko się maże i trzeba go porządnie wmasować. Zostawia na skórze lekką warstwę jest ona delikatnie wyczuwalna, ale nie jest nieprzyjemna czy uciążliwa.
Skóra po użyciu kremu jest dobrze nawilżona, gładka, miękka i przyjemnie odżywiona.
Jak pisałam na początku ten krem to cięży kaliber. Myślę, że skóry tłuste mogą nie być z niego zadowolone. Skóry mieszane potrzebujące porządnego nawilżenia powinny być zadowolone stosując go na noc, cera normalna o ile lubi ciut cięższe formuły na dzień spokojnie będzie mogła go stosować, cery suche, dojrzałe szukające lekkiego, ale dobrze nawilżającego kremu powinny się nim zainteresować.
AA GO GREEN energetyzujący krem-maska z burakiem
Wkraczamy w fazę faworytów :). Po wodzie mamy emolient, humektant, kolejny emolient, bioferment i kolejne emolienty. Poza tym mamy jeszcze betainę, masło shea, olej z czarnuszki, olej z ogórecznika, olej sezamowy czy ekstrakt z buraka.Krem jest zaskakująco lekki w konsystencji. Spodziewałam się, że będzie bardzie w kosystencji masła, a on jest śmietankowy.
Na skórze rozsmarowuje się dobrze i zostawia delikatną warstwę. Bardzo fajnie nawilża i natłuszcza. Daje przyjemnie miękką skórę. To wszytsko daje stosowana jako krem, ale ... ja wolę ją stosować jako maseczkę.
Nakłam go grubszą warstwą, ale nie tak grubą jak "zwykłe" maski. I zostawiam do wchłonięcia. Robię to wieczorem, na jakąś godzinę do dwóch przed położeniem się spać. To co nie wchłonie się w skórę wklepuję. Jeżeli pozostała warstwa nie bardzo daje się wklepać, to ją po prostu ścierma namiar ręcznikiem papierowym i idę spać.
Rano po takiej masce mam jak marzenia miękką, delikatną i nawilżoną skórę.
Taka maska przed spaniem jest świetna. Jeżeli mam gdzieś podrażnioną, czy lekko przesuszoną skórę to rano nie mam już po tym śladu. Na pewno wrocę do tego kremu na zimę kiedy będę stosować retinoidy. Jest świetny.
AA GO GREEN oczyszczająca pasta detox z selerem
Na koniec tego maratonu świetna pasta, a raczej masło oczyszczające/do demakijażu. Jakiś czas temu pisałam, że testuję kolejny produkt do demakijażu i zmywania filtrów na bazie maseł i olejów, które emulguje. To własnie ono.Bazą jest masło shea, mamy też kilka emolientów, oliwę z oliwek olej sezamowy, olej z pestek dyni i oczywiście ekstrakt z selera.
Pasta ma zbitą i dość twardą konsystencję. Pod wpływem ciepła skóry topi się do oleju. W zasadzie zaczyna się już topić w palcach i bez rozsmarowywania. Producent sugeruje nabieranie pasty na wilgotne palce i rozcienie jej w nich. Próbowałam tak robić, ale ta metoda mnie nie bardzo przypadała do gustu. Wolę nakładać ją na suchą skórę, porządnie rozetrzeć.
Pasta emulguje, choć dość lekko. Mimo to jest bardzo komfortowa w użyciu i daje się domyć nawet bardzo łagodnymi produktami myjącymi.
Znakomicie radzie sobi z rozpuszczeniem makijażu czy filtrów. W instrukcji na opakowaniu doczytałam, żeby nie stosować tej pasty na oczach. No przyznam, że owo zalecenie zignorowałam. Nie dostałam uczuelnia, nic mnie nie podrażniło, tusz ładnie się rozpuścił. Przy zmywaniu nic mnie w oczy nie szczypało, a po zmyciu nie miałam mgły na oczach.
Pasta jest świetna. Kolejny bardzo lubiany przeze mnie kosmetyk do demakijażu na liście ;)