Nieustannie poszukuję kremów nadających się dla ludzi z AZS o fajnych zakładach. Kremów, które przynoszą ulgę, natłuszczają, nawilżają, łagodzą świąd i podrażnienia.
Poszukiwanie polega na szukaniu konkretnych składników aktywnych. No i właśnie w ten sposób trafiłam na kremy marki Imlan. Szukałam czegoś z betuliną, o maksymalnie prostym składzie, bez zapachu i innych udziwnień. Trzy lata temu odkryłam Betuleco pisałam o nim TUTAJ, stosowałam do przemywania powiek w przy ostrych rzutach AZS. Sprawdza się znakomicie, ale co tu kryć jest ciut upierdliwe w użytkowaniu. Stąd moje poszukiwania czegoś w zastępstwie.
Kremy są dwa czyli Imlan Creama Plus i Imlan Creme Pur
Jak widać w składzie mamy tylko kilka składników. Wersja plus na pierwszym miejscu nie ma wody tylko wosk jojoba (olej jojoba) i ma dołożony mocznik, którego jest 3%. No składy jak marzenie.
Oba kremy są gęste i takie trochę pastowate. Wersja z mocznikiem jest gęstsza. Oba kremy są tłuste, ale znowu wersja z mocznikiem jest dużo bardziej tłusta.
Wersja Plus czyli z mocznikiem przy rozsmarowywaniu daje na skórze poza tłustą warstwą taką jakby mokrą powłoczkę. Tak jakby woda z kremu uciekała. Trzeba chwilę odczekać aż wszystko się wchłonie. Potem to już jest prawie krem wodoodporny. Tłusta warstwa długo utrzymuje się na skórze. Krem działa u mnie jak marzenie. Dosłownie w kilka chwil po aplikacji świąd w zasadzie znika do zera. Skóra jest przyjemnie nawilżona, natłuszczona i ukojona. Efekt utrzymuje się długo, choć wiele zależy od stanu skóry im bardziej wysuszona tym szybciej potrzebna jest kolejna aplikacja. Przy regularnym stosowaniu krem przyspiesza gojenie i regenerację skóry.Jest znakomity i kocham go miłością wielką.
Wersja Pur czyli bez mocznika jest wersją lżejszą. Nadaje się pod makijaż, szybciej się wchłania. Nie daje takiego efektu powleczonej czymś skóry. Nie znaczy to, że nie radzi sobie z suchością, radzi i to dobrze. Łagodzi również świąd, choć nie tak szybko i nie całkowicie jak w przypadku tej tłustszej wersji. Dla mnie to krem na lekko podrażnioną skórę, na początki AZS lub bardziej na końcówkę, krem do skóry bardzo suchej, ściągniętej. Podobnie jak wersja z mocznikiem przyspiesza regenerację skóry, wygładza i zmiękcza skórę. Bardzo go lubię jako krem doprowadzający skórę do normalności, kiedy jest już ona w zasadzie wygojona tylko potrzebuje wsparcia.
Oba kremy są znakomite, choć nie ukrywam że dla mnie faworytem jest krem z mocznikiem. Dla tych którzy nie potrzebują silnego natłuszczenia zdecydowanie polecam wersję Pur. U mnie wersja Plus zagości na bardzo długo.
Poszukiwanie polega na szukaniu konkretnych składników aktywnych. No i właśnie w ten sposób trafiłam na kremy marki Imlan. Szukałam czegoś z betuliną, o maksymalnie prostym składzie, bez zapachu i innych udziwnień. Trzy lata temu odkryłam Betuleco pisałam o nim TUTAJ, stosowałam do przemywania powiek w przy ostrych rzutach AZS. Sprawdza się znakomicie, ale co tu kryć jest ciut upierdliwe w użytkowaniu. Stąd moje poszukiwania czegoś w zastępstwie.
Kremy są dwa czyli Imlan Creama Plus i Imlan Creme Pur
Jak widać w składzie mamy tylko kilka składników. Wersja plus na pierwszym miejscu nie ma wody tylko wosk jojoba (olej jojoba) i ma dołożony mocznik, którego jest 3%. No składy jak marzenie.
Oba kremy są gęste i takie trochę pastowate. Wersja z mocznikiem jest gęstsza. Oba kremy są tłuste, ale znowu wersja z mocznikiem jest dużo bardziej tłusta.
Wersja Plus czyli z mocznikiem przy rozsmarowywaniu daje na skórze poza tłustą warstwą taką jakby mokrą powłoczkę. Tak jakby woda z kremu uciekała. Trzeba chwilę odczekać aż wszystko się wchłonie. Potem to już jest prawie krem wodoodporny. Tłusta warstwa długo utrzymuje się na skórze. Krem działa u mnie jak marzenie. Dosłownie w kilka chwil po aplikacji świąd w zasadzie znika do zera. Skóra jest przyjemnie nawilżona, natłuszczona i ukojona. Efekt utrzymuje się długo, choć wiele zależy od stanu skóry im bardziej wysuszona tym szybciej potrzebna jest kolejna aplikacja. Przy regularnym stosowaniu krem przyspiesza gojenie i regenerację skóry.Jest znakomity i kocham go miłością wielką.
Wersja Pur czyli bez mocznika jest wersją lżejszą. Nadaje się pod makijaż, szybciej się wchłania. Nie daje takiego efektu powleczonej czymś skóry. Nie znaczy to, że nie radzi sobie z suchością, radzi i to dobrze. Łagodzi również świąd, choć nie tak szybko i nie całkowicie jak w przypadku tej tłustszej wersji. Dla mnie to krem na lekko podrażnioną skórę, na początki AZS lub bardziej na końcówkę, krem do skóry bardzo suchej, ściągniętej. Podobnie jak wersja z mocznikiem przyspiesza regenerację skóry, wygładza i zmiękcza skórę. Bardzo go lubię jako krem doprowadzający skórę do normalności, kiedy jest już ona w zasadzie wygojona tylko potrzebuje wsparcia.
Oba kremy są znakomite, choć nie ukrywam że dla mnie faworytem jest krem z mocznikiem. Dla tych którzy nie potrzebują silnego natłuszczenia zdecydowanie polecam wersję Pur. U mnie wersja Plus zagości na bardzo długo.
Krem Imlan Creama Plus do kupienia TUTAJ
Krem Imlan Creme Pur do kupienia TUTAJ