No to kolejne sztyfty przeciwsłoneczne na blogu. Mówiłam, że ciekawych nowości w tym roku jest sporo. Moja miłość do filtrów marki Alphanova Sun zaczęła się od filtra w kulce, który przez kolejne lata towarzyszył nam w wakacje.
Dziś zaś o nowościach tegorocznych marki Alphanova.
Po przyjrzeniu się składom wersji podróżnej i tej "niepodróżnej", są różnice. Dlatego tym bardziej byłam ciekawa jak owe różnice wypadaj w użytkowaniu.
Na bardzo duży plus zasługuje usunięcie zapachu. Sporo alergików z takiego posunięcia się ucieszy.
Druga rzecz na plus (moim zdaniem) to zmniejszenie ilości emolientów na rzecz wody, sprawia to że filtr jest mniej tłusty.
Jak te zmiany mają się do użytkowania?
Jest lżej, filtr bardziej się "wchłania", mniej obciąża skórę, dlatego też jest bardziej komfortowy w noszeniu na twarzy :). Nadal bieli, co jest zrozumiałe w filtrach mineralnych, po osadzeniu się na skórze daje biały pobłysk. Oczywiście filtr błyszczy się, daje się go zmatowić pudrem. Pod minerały ten produkt u mnie niestety się nie sprawdza. To znaczy, gdybym chciała kombinować z matowieniem go zanim nałożę podkład mineralny, pewnie by mi się udało. Tylko, że nie chce mi się tak bawić i kombinować.
Do ciała jest świetny, lżejszy, mniej tłusty od wersji niepodróżnej. Bardzo lubię!
Skład bardzo fajny. Oczywiście, filtry między sobą różnią się dodatkiem barwnika. Powyżej skład wersji białej, mamy trzy wersje kolorystyczne do wyboru - białą, niebieską i różową.
Wszystkie wersje dają wyraźny kolor i jest to kolor długotrwały. Przyznam, że podoba mi się głównie ze względów technicznych. Jeżeli kolor się przeciera znaczy to, warto tam filtr dosmarować. Trochę się śmieję, że to filtry dla początkujących, którzy nie mają nawyku dosmarowywania ;).
Filtry rozsmarowują się całkiem lekko, oczywiście im bardziej kosmetyk pogrzany tym prościej smarowanie idzie. Kolor nie blaknie przy wcieraniu i nie znika po czasie, no chyba że się wytrze.
Co do użytkowania, no to cóż ... nosiłam kolorowe filtry na twarzy ;), kwarantanna robi swoje. Jak to filtry w sztyfcie są tłuste, dość ciężkawe, no i zostawiają kolor więc pod makijaż ... się nie nadadzą :D.
Moim dzieciakom filtry bardzo się podobają, ponieważ mamy trzy wersje kolorystyczne bawiliśmy się w malowanie wzorków, kształtów masek itp.... To świetny sposób do przekonania nieprzekonanych dzieci na używanie filtrów.
Te produkty dobrze łączą się z innymi mineralnymi filtrami. Nie musicie smarować całego dziecka na różowo czy niebiesko, choć przecież nie ma zakazu. Wystarczy dziecko nasmarować filtrem mineralnym choćby tym w spraju pisanym powyżej, a tymi kolorowymi wzmocnić warstwę ochronną.
Dziś zaś o nowościach tegorocznych marki Alphanova.
Alphanova Sun, Spray z filtrem SPF50, wersja podróżna
Wydawało mi się, że skoro jest to wersja podróżna, a raczej skoro tak się zwie, to jest to filtr który znam z wcześniejszych lat. Okazuje się, że nie jest to to samo. Ba, moim zdaniem jest lepiej ;).Po przyjrzeniu się składom wersji podróżnej i tej "niepodróżnej", są różnice. Dlatego tym bardziej byłam ciekawa jak owe różnice wypadaj w użytkowaniu.
Na bardzo duży plus zasługuje usunięcie zapachu. Sporo alergików z takiego posunięcia się ucieszy.
Druga rzecz na plus (moim zdaniem) to zmniejszenie ilości emolientów na rzecz wody, sprawia to że filtr jest mniej tłusty.
Jak te zmiany mają się do użytkowania?
Jest lżej, filtr bardziej się "wchłania", mniej obciąża skórę, dlatego też jest bardziej komfortowy w noszeniu na twarzy :). Nadal bieli, co jest zrozumiałe w filtrach mineralnych, po osadzeniu się na skórze daje biały pobłysk. Oczywiście filtr błyszczy się, daje się go zmatowić pudrem. Pod minerały ten produkt u mnie niestety się nie sprawdza. To znaczy, gdybym chciała kombinować z matowieniem go zanim nałożę podkład mineralny, pewnie by mi się udało. Tylko, że nie chce mi się tak bawić i kombinować.
Do ciała jest świetny, lżejszy, mniej tłusty od wersji niepodróżnej. Bardzo lubię!
Alphanova Sun, Krem z filtrem w sztyfcie, SPF50+
Oto i zaskakujące nowości :). Kolorowe filtry przeciwsłoneczne w sztyfcie.Skład bardzo fajny. Oczywiście, filtry między sobą różnią się dodatkiem barwnika. Powyżej skład wersji białej, mamy trzy wersje kolorystyczne do wyboru - białą, niebieską i różową.
Wszystkie wersje dają wyraźny kolor i jest to kolor długotrwały. Przyznam, że podoba mi się głównie ze względów technicznych. Jeżeli kolor się przeciera znaczy to, warto tam filtr dosmarować. Trochę się śmieję, że to filtry dla początkujących, którzy nie mają nawyku dosmarowywania ;).
Filtry rozsmarowują się całkiem lekko, oczywiście im bardziej kosmetyk pogrzany tym prościej smarowanie idzie. Kolor nie blaknie przy wcieraniu i nie znika po czasie, no chyba że się wytrze.
Co do użytkowania, no to cóż ... nosiłam kolorowe filtry na twarzy ;), kwarantanna robi swoje. Jak to filtry w sztyfcie są tłuste, dość ciężkawe, no i zostawiają kolor więc pod makijaż ... się nie nadadzą :D.
Moim dzieciakom filtry bardzo się podobają, ponieważ mamy trzy wersje kolorystyczne bawiliśmy się w malowanie wzorków, kształtów masek itp.... To świetny sposób do przekonania nieprzekonanych dzieci na używanie filtrów.
Te produkty dobrze łączą się z innymi mineralnymi filtrami. Nie musicie smarować całego dziecka na różowo czy niebiesko, choć przecież nie ma zakazu. Wystarczy dziecko nasmarować filtrem mineralnym choćby tym w spraju pisanym powyżej, a tymi kolorowymi wzmocnić warstwę ochronną.