Gdzieś w przepastnej mej szafie z kosmetykami znalazłam to opakowanie. Nie mogłam sobie przypomnieć co to jest dopóki nie przeczytałam tłumaczenia z tyłu opakowania. Już od dłuższego czasu byłam ciekawa tego oleju, ale nie było okazji (w sumie na szczęście) go wypróbować.
No, ale ostatnimi czasu testuję dość intensywnie tzw. ekologiczne środki czystości z popularnych marketów i dyskontów. Skutki tego testowania często widać na moich rekach, a w zasadzie palcach w postaci egzemy. No i dołożyłam sobie potworne uczulenie zakończone onycholizą, po nałożeniu hybryd pierwszy i zapewne ostatni raz w życiu.
Na egzemę kiedy nie była jeszcze w największej swojej fazie zaczęłam właśnie stosować ten olejek. Kiedy tylko pojawiły się "wodne pęcherzyki" na pół godziny zrobiłam sobie okład. To znaczy nasączyłam wacik olejem nałożyłam na pół godziny na zmiany. Po tym zabiegu świąd praktycznie ustąpił, a dalsze zmiany się nie pojawiły. Zmiany przecierałam kilka razy dziennie do całkowitego wygojenia. Gojenie zaś przebiegało w zaskakująco szybkim tempie. To zachęciło mnie do dalszych testów.
Kiedy więc pojawiło się uczulenie na hybrydy poleciałam tym olejkiem. Sytuacja była o tyle nie fajna, że uczulenie rozwijało się nocą. Ja sobie spałam, uczulenie na palcach szalało. Rano obudziłam się ze spuchniętymi, swędzącymi palcami. Nie wspominając już o pieczeniu. Po zdjęciu hybryd zaczęły się kolejne kwiatki, czyli opuchnięci skórek, rany i podejście w niektórych miejscach ropy.
Zanim dostałam się do dermatologa zaczęłam działać w domu. Właśnie wtedy zamiast olejku z drzewa herbacianego zaczęłam stosować olej z glistnika. Robiłam sobie z niego okłady po 15 minut dwa razy dziennie rano i wieczorem. W ciągu dnia wcierałam olejek w zmiany po myciu rąk. No i po kilku dniach wszystko się uspokoiło. Wizyta u lekarza w zasadzie była mi już nie potrzebna kiedy termin w końcu nadszedł. Akcja zakończyła się łuszczeniem skóry wokół paznokci i oczywiście onocholizą, która na szczęście bardzo się nie rozwinęła. Zasługę przypisuję oczywiście temu olejkowi. Kiedy stosowałam olejek z drzew herbacianego w podobnej akcji z uczulenie (nie, nie z hybrydami te były pierwszy i ostatni raz) efekt nie był tak szybki, a zmiany były większe.
Teraz kiedy u Rycerza pojawia się tylko świąd na nogach lecę z tym olejkiem i następuje koniec drapania. Gojenie już obecnych zmian następuje dużo szybciej. Zmiany u Rycerza smaruję 2 razy dziennie rano i wieczorem. Nie robię okładów. Pewnie gdyby były większe próbowałabym i tej metody, na szczęście na razie mamy to opanowane.
Olejek gorąco Wam polecam do wypróbowania.
Ja zaś po hybrydach o które ciągle ktoś mnie pyta mam wniosek jeden w moim przypadku ciekawość to pierwszy stopień do piekła ;) . Choć jak czegoś nie spróbujesz to nie wiesz co to jest :D, teraz zaś wiem, że nos mnie nie mylił że to nie moja bajka.
No, ale ostatnimi czasu testuję dość intensywnie tzw. ekologiczne środki czystości z popularnych marketów i dyskontów. Skutki tego testowania często widać na moich rekach, a w zasadzie palcach w postaci egzemy. No i dołożyłam sobie potworne uczulenie zakończone onycholizą, po nałożeniu hybryd pierwszy i zapewne ostatni raz w życiu.
Na egzemę kiedy nie była jeszcze w największej swojej fazie zaczęłam właśnie stosować ten olejek. Kiedy tylko pojawiły się "wodne pęcherzyki" na pół godziny zrobiłam sobie okład. To znaczy nasączyłam wacik olejem nałożyłam na pół godziny na zmiany. Po tym zabiegu świąd praktycznie ustąpił, a dalsze zmiany się nie pojawiły. Zmiany przecierałam kilka razy dziennie do całkowitego wygojenia. Gojenie zaś przebiegało w zaskakująco szybkim tempie. To zachęciło mnie do dalszych testów.
Kiedy więc pojawiło się uczulenie na hybrydy poleciałam tym olejkiem. Sytuacja była o tyle nie fajna, że uczulenie rozwijało się nocą. Ja sobie spałam, uczulenie na palcach szalało. Rano obudziłam się ze spuchniętymi, swędzącymi palcami. Nie wspominając już o pieczeniu. Po zdjęciu hybryd zaczęły się kolejne kwiatki, czyli opuchnięci skórek, rany i podejście w niektórych miejscach ropy.
Zanim dostałam się do dermatologa zaczęłam działać w domu. Właśnie wtedy zamiast olejku z drzewa herbacianego zaczęłam stosować olej z glistnika. Robiłam sobie z niego okłady po 15 minut dwa razy dziennie rano i wieczorem. W ciągu dnia wcierałam olejek w zmiany po myciu rąk. No i po kilku dniach wszystko się uspokoiło. Wizyta u lekarza w zasadzie była mi już nie potrzebna kiedy termin w końcu nadszedł. Akcja zakończyła się łuszczeniem skóry wokół paznokci i oczywiście onocholizą, która na szczęście bardzo się nie rozwinęła. Zasługę przypisuję oczywiście temu olejkowi. Kiedy stosowałam olejek z drzew herbacianego w podobnej akcji z uczulenie (nie, nie z hybrydami te były pierwszy i ostatni raz) efekt nie był tak szybki, a zmiany były większe.
Teraz kiedy u Rycerza pojawia się tylko świąd na nogach lecę z tym olejkiem i następuje koniec drapania. Gojenie już obecnych zmian następuje dużo szybciej. Zmiany u Rycerza smaruję 2 razy dziennie rano i wieczorem. Nie robię okładów. Pewnie gdyby były większe próbowałabym i tej metody, na szczęście na razie mamy to opanowane.
Olejek gorąco Wam polecam do wypróbowania.
Olej ma stąd KLIK
Ja zaś po hybrydach o które ciągle ktoś mnie pyta mam wniosek jeden w moim przypadku ciekawość to pierwszy stopień do piekła ;) . Choć jak czegoś nie spróbujesz to nie wiesz co to jest :D, teraz zaś wiem, że nos mnie nie mylił że to nie moja bajka.