Czy kolorówka o porządnych składach musi kosztować miliony monet? No nie musi i wiele razy już to udowadniałam na blogu. Dziś kolejny raz chcę to udowodnić. Bo pytań o takie rzeczy jest sporo.
To co jedno musimy sobie wyjaśnić/ustalić to to, że taka kolorówka nie jest wodoodporna, nie ma też 12h trwałości. Naturalne składniki nie są w stanie konkurować pod względem "lepienia" się na przykład z silikonami.
Jeżeli wiec chcecie jak to bywa w świecie instagrama mieć nienaganny makijaż przez 12 godzin, to nie tu. Aaaaa i jeszcze pigmentacja, czyli w tym wypadku makijaże artystyczne też odpadają ;) .
Z marki Benecos testowałam kilka rzeczy to co pokazuję, to moi ulubieńcy, to rzeczy których używam w makijażu tzw. codziennym. Wieczorowo na białą salę się nie maluje ;)
Zacznę od prawdziwego hitu czyli tuszu do rzęs.
Świetnie maluje, nie potrzebowałam czekać, aż przeschnie od pierwszego użycia było super. Razem z nim testowałam jeszcze trzy inne tusze i tamte po prostu wymiękły.
Bardzo ładnie się nakłada, nie grudkuje, nie oblepia rzęs i pozwala budować efekt. Czy chcemy naturalny look, czy tzw. dramatyczny z nim nie ma problemu.
Nie obsypuje się, nie robi pandy, nie rozmazuje się, nie znika w ciągu dnia.
Na filtrach czy na tłustych kremach też nie daje efektu pandy. Co ważnie nie uczula mnie!
Ma bardzo ładną czerń, prawdziwie czarną, a nie szarą.
No i ma szczoteczkę jaką bardzo lubię. U W I E L B I A M !
Ile ja się naszukałam takiej kredki. Albo białe, albo dziwnie beżowe i zamiast tzw. odświeżonego spojrzenia miałam dziwne lalkowe oczy. No dramat. Do tego słaba trwałoś takich kredek też niestety potrafiła dokuczyć.
Ta kredka w istocie biała nie jest jak wspomniałam wcześniej, raczej kremowa. Dobrze utrzymuje się na linii wodnej, niektóre drogeryjne tak sobie z tym utrzymywaniem nie radziły jako ona. Daje naturalny efekt. Jest kremowa, ale nie rozmazuje się, jest odpowiednio miękka, nie trzeba machać nią po linii wodnej milion razy, żeby zobaczyć efekt. Zastyga, ale nie wysusza.
Co dla mnie istotne, nie podrażnia mi oczu.
Czwóreczka ze zdjęcia typowa na co dzień. Cienie są satynowe, lekko błyszczące, ale nie są to typoe perły, a na pewno nie metaliki.
Pigmentacja nie jest bardzo duża, ale dla mnie osoby która nie jest mistrzem makijażu jest w sam raz, bo daje się budować i nie robię sobie nią kuku. Do tego poza w zasadzie podczas aplikacji się nie obsypują.
Dobrze się rozprowadzają, dobrze blendują, nie plamią, dobrze przyklejają się do powieki. W ciągu dnia lekko bledną, ale te osiem godzin na moim oku bez bazy spokojnie się utrzymują w takim stanie, że nie ma wstydu.
Są miękkie i gładkie. Nie obciążają, anie nie wysuszaja powieki.
Dają ładne wykończenie, naturalne. W sam raz na co dzień.
Mam mieszane uczucia co do tego typu róży, chodzi mi o takie tróki. Nigdy nie wiem jak do końca powinnam ich używać. Jak już podziabie pędzlem po całości to nie specjalnie daje się potem wyciagną w razie potrzeby pojedyńcze kolory. Jeżeli zaś ich nie zmieszam na pędzlu przed aplikacją to kolor na policzkach wychodzi po prostu nierówny. Pomijając jednak moje rozważania, to bardzo fajny róż, którego uzywam głównie jako cieni do piwiek ;)
Ma satynew wykończenie, choć trochę berdziej niż cienie wpada w perłę. Pigmentację też jak dla mnie ma w sam raz. Jak wiecie nie jestem fanką tej mocnej. Dobrze się nakłada, ładnie blenudje i nie plami.
Nie mam również zastrzeżeń co do jego utrzymywania się na powiece czy na policzkach. Jako róż jest też fajny, ale róży mam sporo, głównie mienralnych i raczej matowych.
Jeżeli lubicie błyszczące róże, a w zasadzie takie bardziej satynowe, to ten Wam się spodoba.
Korektory trzeb dobrze "rozgarzać" przed aplikacją, dlatego ja aplikuje je palcem. Wtedy robią się przyjemne kremowe, a nie jak plastelina.
Dobrze się nakładają i ładnie łączą ze skórą pod wpływem jej ciepła. Lekko zastygają dając lekki mat. Dobrze dogadują się z innymi kremowymi czy płynnymi kosmetkami. Po zastygnięciu nawet z sypkimi da się je ładnie "połączyć".
I znowu musze to napisać, to jedne z nielcznych korektorów, które nałożone pod oczy nie uczulają mnie.
Pachną, są perfumowane, ale zapach jest bardzo delikatny.
Oto więc macie kolejną dawkę kolorówki o fajnych skłądach i fajnych cenach ;)
To co jedno musimy sobie wyjaśnić/ustalić to to, że taka kolorówka nie jest wodoodporna, nie ma też 12h trwałości. Naturalne składniki nie są w stanie konkurować pod względem "lepienia" się na przykład z silikonami.
Jeżeli wiec chcecie jak to bywa w świecie instagrama mieć nienaganny makijaż przez 12 godzin, to nie tu. Aaaaa i jeszcze pigmentacja, czyli w tym wypadku makijaże artystyczne też odpadają ;) .
Z marki Benecos testowałam kilka rzeczy to co pokazuję, to moi ulubieńcy, to rzeczy których używam w makijażu tzw. codziennym. Wieczorowo na białą salę się nie maluje ;)
Zacznę od prawdziwego hitu czyli tuszu do rzęs.
Benecos, Natural Mascara Vegan Volume Magic Black
Kocham go na równi z tuszem wodoodpornym od Avril, a to już coś znaczy.Świetnie maluje, nie potrzebowałam czekać, aż przeschnie od pierwszego użycia było super. Razem z nim testowałam jeszcze trzy inne tusze i tamte po prostu wymiękły.
Bardzo ładnie się nakłada, nie grudkuje, nie oblepia rzęs i pozwala budować efekt. Czy chcemy naturalny look, czy tzw. dramatyczny z nim nie ma problemu.
Nie obsypuje się, nie robi pandy, nie rozmazuje się, nie znika w ciągu dnia.
Na filtrach czy na tłustych kremach też nie daje efektu pandy. Co ważnie nie uczula mnie!
Ma bardzo ładną czerń, prawdziwie czarną, a nie szarą.
No i ma szczoteczkę jaką bardzo lubię. U W I E L B I A M !
Benecos, Natural Kajal
Kredka na linie wodą, niby biała, ale jednak kremowa ;). Moje odkrycie tego roku.Ile ja się naszukałam takiej kredki. Albo białe, albo dziwnie beżowe i zamiast tzw. odświeżonego spojrzenia miałam dziwne lalkowe oczy. No dramat. Do tego słaba trwałoś takich kredek też niestety potrafiła dokuczyć.
Ta kredka w istocie biała nie jest jak wspomniałam wcześniej, raczej kremowa. Dobrze utrzymuje się na linii wodnej, niektóre drogeryjne tak sobie z tym utrzymywaniem nie radziły jako ona. Daje naturalny efekt. Jest kremowa, ale nie rozmazuje się, jest odpowiednio miękka, nie trzeba machać nią po linii wodnej milion razy, żeby zobaczyć efekt. Zastyga, ale nie wysusza.
Co dla mnie istotne, nie podrażnia mi oczu.
Benecos, Natural Quattro Eyeshadow
Cienie do powiek. Tzw. czwórka, móje ulubione to Coffee& Cream 002. Czyli typowe brązy. Są jeszcze szarości, fiolety i niebieskie.Czwóreczka ze zdjęcia typowa na co dzień. Cienie są satynowe, lekko błyszczące, ale nie są to typoe perły, a na pewno nie metaliki.
Pigmentacja nie jest bardzo duża, ale dla mnie osoby która nie jest mistrzem makijażu jest w sam raz, bo daje się budować i nie robię sobie nią kuku. Do tego poza w zasadzie podczas aplikacji się nie obsypują.
Dobrze się rozprowadzają, dobrze blendują, nie plamią, dobrze przyklejają się do powieki. W ciągu dnia lekko bledną, ale te osiem godzin na moim oku bez bazy spokojnie się utrzymują w takim stanie, że nie ma wstydu.
Są miękkie i gładkie. Nie obciążają, anie nie wysuszaja powieki.
Dają ładne wykończenie, naturalne. W sam raz na co dzień.
Benecos, Naturalny Róż do Policzków
Mam odcień Fall in LoveMam mieszane uczucia co do tego typu róży, chodzi mi o takie tróki. Nigdy nie wiem jak do końca powinnam ich używać. Jak już podziabie pędzlem po całości to nie specjalnie daje się potem wyciagną w razie potrzeby pojedyńcze kolory. Jeżeli zaś ich nie zmieszam na pędzlu przed aplikacją to kolor na policzkach wychodzi po prostu nierówny. Pomijając jednak moje rozważania, to bardzo fajny róż, którego uzywam głównie jako cieni do piwiek ;)
Ma satynew wykończenie, choć trochę berdziej niż cienie wpada w perłę. Pigmentację też jak dla mnie ma w sam raz. Jak wiecie nie jestem fanką tej mocnej. Dobrze się nakłada, ładnie blenudje i nie plami.
Nie mam również zastrzeżeń co do jego utrzymywania się na powiece czy na policzkach. Jako róż jest też fajny, ale róży mam sporo, głównie mienralnych i raczej matowych.
Jeżeli lubicie błyszczące róże, a w zasadzie takie bardziej satynowe, to ten Wam się spodoba.
Benecos, Naturalny korektor CC
Z całej tej czwórki korektorów używam głównie tego brzoskwiniowego, czasami beżu. Brzoskwinia lecie pod oczy żeby zakryć cienie, beż gdy chcę zakryć ewentualne niespodzianki na twarzy. Dwa pozostałe korektowy mogłby dla mnie nie istnieć. Rozumiem jednak, ze niektórzy ich używają.Korektory trzeb dobrze "rozgarzać" przed aplikacją, dlatego ja aplikuje je palcem. Wtedy robią się przyjemne kremowe, a nie jak plastelina.
Dobrze się nakładają i ładnie łączą ze skórą pod wpływem jej ciepła. Lekko zastygają dając lekki mat. Dobrze dogadują się z innymi kremowymi czy płynnymi kosmetkami. Po zastygnięciu nawet z sypkimi da się je ładnie "połączyć".
I znowu musze to napisać, to jedne z nielcznych korektorów, które nałożone pod oczy nie uczulają mnie.
Pachną, są perfumowane, ale zapach jest bardzo delikatny.
Oto więc macie kolejną dawkę kolorówki o fajnych skłądach i fajnych cenach ;)