Oto nowa marka na blogu się pojawia. Jest dla mnie o tyle ciekawa, że mają coś innego w ofercie, coś czego za bardzo nie ma na rynku kosmetyków naturalnych, a coś co przydaje się i coś co jest poszukiwane.
Skład bardzo ciekawy, ale i prosty. Hydrolizowana kreatyna z masłem shea i do tego lanolina.
Serum "pachnące" maggi z miętą, a może trochę szpitalem. No niestety zapach jest kontrowersyjny może się okazać, że będzie nie do przeskoczenia dla niektórych. Warto jednak spróbować i się przełamać i sobie stosować regularnie bo efekty są bardzo fajne. Serum fajnie wzmacnia paznokcie, ewidentnie mniej się łamią. Specjalnie odstawiłam japoński manicure, żeby zobaczyć prawdziwe efekty tego serum. Ja go sobie jeszcze po dłuższych testach podkręciłam maceratem ze skrzypu polnego pisałam o nim TUTAJ i to już był sztos. Przy regularnym stosowaniu nie tylko zyskują paznokcie, ale też i skórki, nie pamiętam kiedy ostatnio tak dobrze wyglądały. Żadnych zadziorów, suchych skórek, czy narastających skórek.
Nie wiem jak wygląda akcja ratunkowa po hybrydach, to nie moja bajka.
Serum jest wodniste, ciuteńko tłuste (z olejku miętowego), rozprowadza się więc dobrze po skórze głowy. Wchłania się bez problemu, robi to z prędkością światła zwłaszcza przy dodatkowym masażu skóry głowy.
Przy regularnym stosowaniu u włosy trochę szybciej rosną. Nie umiem powiedzieć czy pojawiają się nowe, wciąż mam dość krótkie włosy więc nie widzę nowych ;).
Plusem tego serum jest jeszcze to, że włosy ciut mniej się przetłuszczają i są bardziej podatne na układanie. Te dwa plusy to niewątpliwie skutek działania olejku miętowego.
Bardzo je lubię mimo tego olejku.
Oba te kosmetyki do kupienia TUTAJ
Serum do paznokci
W podtytule na ratunek po hybrydach :), ja bym powiedziała, że po prostu na ratunek do zniszczonych paznokci.Skład bardzo ciekawy, ale i prosty. Hydrolizowana kreatyna z masłem shea i do tego lanolina.
Serum "pachnące" maggi z miętą, a może trochę szpitalem. No niestety zapach jest kontrowersyjny może się okazać, że będzie nie do przeskoczenia dla niektórych. Warto jednak spróbować i się przełamać i sobie stosować regularnie bo efekty są bardzo fajne. Serum fajnie wzmacnia paznokcie, ewidentnie mniej się łamią. Specjalnie odstawiłam japoński manicure, żeby zobaczyć prawdziwe efekty tego serum. Ja go sobie jeszcze po dłuższych testach podkręciłam maceratem ze skrzypu polnego pisałam o nim TUTAJ i to już był sztos. Przy regularnym stosowaniu nie tylko zyskują paznokcie, ale też i skórki, nie pamiętam kiedy ostatnio tak dobrze wyglądały. Żadnych zadziorów, suchych skórek, czy narastających skórek.
Nie wiem jak wygląda akcja ratunkowa po hybrydach, to nie moja bajka.
Serum do skóry głowy
Mamy kreatynę, pantenol, olejek miętowy. Olejek mi lekko przeszkadza, ale już o tym pisałam, że generalnie za owym olejkiem w kosmetykach nie przepadam. Olejku jest na tyle, że czuć lekkie chłodzenia na skórze głowy. Wcieram je na noc co drugi dzień, czekam aż olejek wywietrzej i idę spać ;).Serum jest wodniste, ciuteńko tłuste (z olejku miętowego), rozprowadza się więc dobrze po skórze głowy. Wchłania się bez problemu, robi to z prędkością światła zwłaszcza przy dodatkowym masażu skóry głowy.
Przy regularnym stosowaniu u włosy trochę szybciej rosną. Nie umiem powiedzieć czy pojawiają się nowe, wciąż mam dość krótkie włosy więc nie widzę nowych ;).
Plusem tego serum jest jeszcze to, że włosy ciut mniej się przetłuszczają i są bardziej podatne na układanie. Te dwa plusy to niewątpliwie skutek działania olejku miętowego.
Bardzo je lubię mimo tego olejku.
Oba te kosmetyki do kupienia TUTAJ