Tydzień temu pisałam Wam o peelingu do ciała od Nacomi KLIK. Znam te (do ciała) peelingi bardzo dobrze i bardzo je lubię. Przyznam, że od kiedy je poznałam "marzyło" mi się coś podobnego do twarzy. Konkretnie chciejstwo dotyczyło tego, żeby taki olejowy peelingi można było bez problemu zmyć wodą. Ten produkt jest właśnie taki, czyli zmywany wodą.
Za peelingowanie odpowiada korund, za poślizg i pielęgnację oleje.
Sposób użycia banalnie prosty. Na oczyszczoną skórę nakładamy peeling i masujemy. Przy kontakcie z wodą zmienia się w emulsję, która bez większego problemu zmywa się ze skóry i nie pozostawia na niej żadnej warstwy. To jest jeden ze sposobów użycia. Stosowałam go jakiś czas, ale kiedy skóra moja pod wpływem kwasów i retinoidów stała się bardziej "sucha" przestała mi ona odpowiadać. Peeling ma konsystencję gęstego kisielu, który pod wpływem ciepła skóry zmienia się olej. Zanim owa zmiana nastąpi suchą skórę peeling lekko ciągnie i nie jest to przyjemne uczucie. Dlatego kiedy lekko zwilży się skórę i dopiero nałoży peeling uczucia ciągnięcia nie ma. Peeling praktycznie od raz staje się lekką emulsją i użytkowanie jest bardzo fajne.
Jeszcze jedna mała uwaga. Jak pisałam za ścieranie odpowiada korund. To sprawa, że trzeba z wyczuciem masować skórę, nie szaleć z naciskiem. On nawet przy delikatnym masażu zrobi swoje :).
Działanie peelingu jest bardzo fajne. Dobrze ściera, skóra jest bardzo gładka, niepodrażniona (tu liczy się ów naciski ;) ) , miękka i delikatna. Ponieważ nie pozostawia po sobie żadnej warstwy, nie mam poczucia, że maseczki które po nim nakładam mają utrudnione zadanie ;). No lubię go, lubię taką formułę.
ps. zapach określony jako pinacolada mi przypomina budyń śmietankowy ;)
Za peelingowanie odpowiada korund, za poślizg i pielęgnację oleje.
Sposób użycia banalnie prosty. Na oczyszczoną skórę nakładamy peeling i masujemy. Przy kontakcie z wodą zmienia się w emulsję, która bez większego problemu zmywa się ze skóry i nie pozostawia na niej żadnej warstwy. To jest jeden ze sposobów użycia. Stosowałam go jakiś czas, ale kiedy skóra moja pod wpływem kwasów i retinoidów stała się bardziej "sucha" przestała mi ona odpowiadać. Peeling ma konsystencję gęstego kisielu, który pod wpływem ciepła skóry zmienia się olej. Zanim owa zmiana nastąpi suchą skórę peeling lekko ciągnie i nie jest to przyjemne uczucie. Dlatego kiedy lekko zwilży się skórę i dopiero nałoży peeling uczucia ciągnięcia nie ma. Peeling praktycznie od raz staje się lekką emulsją i użytkowanie jest bardzo fajne.
Jeszcze jedna mała uwaga. Jak pisałam za ścieranie odpowiada korund. To sprawa, że trzeba z wyczuciem masować skórę, nie szaleć z naciskiem. On nawet przy delikatnym masażu zrobi swoje :).
Działanie peelingu jest bardzo fajne. Dobrze ściera, skóra jest bardzo gładka, niepodrażniona (tu liczy się ów naciski ;) ) , miękka i delikatna. Ponieważ nie pozostawia po sobie żadnej warstwy, nie mam poczucia, że maseczki które po nim nakładam mają utrudnione zadanie ;). No lubię go, lubię taką formułę.
ps. zapach określony jako pinacolada mi przypomina budyń śmietankowy ;)