Oto na moim blogu debiutuje kolejna marka. Składy wszystkich produktów są fajne. Ja zdecydowałam się na trzy które łączy olej z marchewki. Lato do idealny czas dla tego oleju.
Przede wszystkim spodobał mi się skład. Krem bazuje na na maśle mago. Do tego mamy jeszcze macerat z czerwonej koniczny, macerat z kwiatów wrzosu. Koniczyna ma działanie odmładzające, napinające, ujędrniające, wrzos ma działanie regenerujące.
Z mojego punktu widzenia to raczej masło niż krem i to koniecznie trzeba mieć na uwadze. Jeżeli ktoś nie lubi tłustych, olejowych formuł, to ta może mu nie przypaść do gustu. Jest jeszcze jedna rzecz związana z takim składem i jest nią użytkowanie, "krem" nakładamy na wilgotną skórę!
Jak pisałam należy go nakładać na wilgotną skórę i wtedy widać efekty. Skóra jest dobrze nawilżona i napięta. Przy regularnym stosowaniu olej z marchewki też robi swoje bo lekko wybarwia skórę na złotawy odcień. Odcień jest bardzo delikatny i co ważne ładny, dzięki czemu koloryt skóry się nieco wyrównuje. Po nałożeniu na skórze zostaje lekko tłusta warstwa, nie jest ona obciążająca, ale jest wyczuwalna. Przypuszczam, że właścicielki suche skóry ne będą jej wyczuwać. Krem ładnie koi skórę i uspakaja ją.
Moim zdaniem bardzo udany produkt.
Masło jest naprawdę bardzo dobre, bo już po kilku użyciach widać lekkie zabarwienie na skórze, a dzięki temu wyrównany koloryt. Oczywiście masło najlepiej stosować na wilgotną skórę wówczas prawdopodobieństwo przesuszenia skóry jest mniejsze. Ponieważ jest to masło shea z dodatkiem zachowuje się jak masło shea, czyli w zależności od skóry wchłania się prawie do zera szybciej lub wolniej :). Fajne w prostocie tego produktu jest to, że można jest stosować również na twarz, bez obaw że coś na pozapycha. Oznacza to, że i twarz nożem sobie "opalić".
Jeżeli chcecie zachować wakacyjną opaleniznę na dłużej, zregenerować skórę po lecie to będzie to idealne masło dla Was.
Skład jest oczywiście fajny, innego bym nie wybrała. Baza jest masło shea i masło mango, do tego mamy macerat z kocanki na oleju słonecznikowym i macerat z marchewki też na słoneczniku. Wszystko to ubite na puszysty mus.
Czyli ponownie prosty skład, ale bardzo skuteczny. Koncentracja składników jest taka, że to po prostu działa i to bardzo dobrze.
Po pierwsze mamy silną regenerację, nawilżenie i natłuszczenie skóry. Po drugie mamy wyrównanie kolorytu i cudownie miękkie dłonie. Mus nakładam po umyciu rąk na jeszcze lekko wilgotną skórę. Wchłania się dość szybko i zostawia na skórze lekką warstwę. Warstwa owa nie jest lepka czy tłusta raczej taka powłoczka ochronna. Krem nałożony grubszą warstwą na noc pięknie ratuje skórę. Po remoncie w pokoju młodej i naszej sypialni moje dłonie wołały o pomoc i między innymi dzięki temu musowi udało mi się szybko doprowadzić je do ładu. Bardzo go lubię i za zapach i za działanie!
Krem do dekoltu możecie kupić TUTAJ
Masło do ciała TUTAJ
Mus do rąk TUTAJ
Botanicum, Krem Szyja-Dekolt-Biust Rozświetlająco-Odmładzający
Z jednej strony nie lubię namnażania produktów i zawsze krem do palca u lewej stopy, oraz specjalistyczny krem do palca u prawej stopy uznaję za zbędne. Z drugiej zaś strony rozumiem tą psychologiczną presję, która sprawia że jak jakiś krem jest na rozstępy to do jego wmasowania większość użytkowniczek bardziej się przykłada. To przykładanie zaś przekłada się na lepsze efekty pielęgnacyjne, dlatego niektórych produktów nie skreślam. Tak też było i w przypadku tego kremu.Przede wszystkim spodobał mi się skład. Krem bazuje na na maśle mago. Do tego mamy jeszcze macerat z czerwonej koniczny, macerat z kwiatów wrzosu. Koniczyna ma działanie odmładzające, napinające, ujędrniające, wrzos ma działanie regenerujące.
Z mojego punktu widzenia to raczej masło niż krem i to koniecznie trzeba mieć na uwadze. Jeżeli ktoś nie lubi tłustych, olejowych formuł, to ta może mu nie przypaść do gustu. Jest jeszcze jedna rzecz związana z takim składem i jest nią użytkowanie, "krem" nakładamy na wilgotną skórę!
Jak pisałam należy go nakładać na wilgotną skórę i wtedy widać efekty. Skóra jest dobrze nawilżona i napięta. Przy regularnym stosowaniu olej z marchewki też robi swoje bo lekko wybarwia skórę na złotawy odcień. Odcień jest bardzo delikatny i co ważne ładny, dzięki czemu koloryt skóry się nieco wyrównuje. Po nałożeniu na skórze zostaje lekko tłusta warstwa, nie jest ona obciążająca, ale jest wyczuwalna. Przypuszczam, że właścicielki suche skóry ne będą jej wyczuwać. Krem ładnie koi skórę i uspakaja ją.
Moim zdaniem bardzo udany produkt.
Botanicum, Masło do Ciała Marchwiowe
Po zapoznaniu się ze składem pomyślałam, że to idealny produkt dla tych którzy uwielbiają prostotę, a jednocześnie sami nie robią kosmetyków. Mamy tu dwa składniki masło shea i ekstrakt z marchewki - czyli po prosu macerat z marchewki ;).Masło jest naprawdę bardzo dobre, bo już po kilku użyciach widać lekkie zabarwienie na skórze, a dzięki temu wyrównany koloryt. Oczywiście masło najlepiej stosować na wilgotną skórę wówczas prawdopodobieństwo przesuszenia skóry jest mniejsze. Ponieważ jest to masło shea z dodatkiem zachowuje się jak masło shea, czyli w zależności od skóry wchłania się prawie do zera szybciej lub wolniej :). Fajne w prostocie tego produktu jest to, że można jest stosować również na twarz, bez obaw że coś na pozapycha. Oznacza to, że i twarz nożem sobie "opalić".
Jeżeli chcecie zachować wakacyjną opaleniznę na dłużej, zregenerować skórę po lecie to będzie to idealne masło dla Was.
Botanicum, Regeneracyjny mus do dłoni marchewkowo-kocankowy
Na koniec zostawiłam sobie coś w czym zakochałam się od pierwszego niuchnięcia ;). Zapach jest fantastycznie cytrusowy. Jednak jak zawsze przy takich okazjach podkreślam, nie zapach jest najważniejszy.Skład jest oczywiście fajny, innego bym nie wybrała. Baza jest masło shea i masło mango, do tego mamy macerat z kocanki na oleju słonecznikowym i macerat z marchewki też na słoneczniku. Wszystko to ubite na puszysty mus.
Czyli ponownie prosty skład, ale bardzo skuteczny. Koncentracja składników jest taka, że to po prostu działa i to bardzo dobrze.
Po pierwsze mamy silną regenerację, nawilżenie i natłuszczenie skóry. Po drugie mamy wyrównanie kolorytu i cudownie miękkie dłonie. Mus nakładam po umyciu rąk na jeszcze lekko wilgotną skórę. Wchłania się dość szybko i zostawia na skórze lekką warstwę. Warstwa owa nie jest lepka czy tłusta raczej taka powłoczka ochronna. Krem nałożony grubszą warstwą na noc pięknie ratuje skórę. Po remoncie w pokoju młodej i naszej sypialni moje dłonie wołały o pomoc i między innymi dzięki temu musowi udało mi się szybko doprowadzić je do ładu. Bardzo go lubię i za zapach i za działanie!
Krem do dekoltu możecie kupić TUTAJ
Masło do ciała TUTAJ
Mus do rąk TUTAJ