Po raz drugi Multi-Mam wstrzeliło się z propozycją testu produktu dosłownie w punkt.
Oto Rycerskie szóstki postanowiły polecieć po bandzie. On zaś jak na prawdziwego mężczyznę przystało wykazywał się w temacie cierpienia wyjątkowym brakiem cierpliwości. Rozdrażnienie było tym większe, że to głównie jego ulubione jedzenie dawało mu popalić. Ukochana marchewka poszła w kąt na długi czas. Dlatego też zdecydowałam się na wypróbowanie Multi-Mam BabyDent. Poprzeczka została postawiona dość wysoko bo wciąż pamiętam jak znajome zachwalały po testach kompresy z tej firmy (KLIK) .
Po drugie test wydał mi się o tyle miarodajny, że kontakt z osobą tresującą był jasny i konkretny i nie oparty na przypuszczeniach.
Skład żelu to trzy składniki opatentowany kompleks 2QR czyli bioaktywne polisacharydy, ksylitol i kwas hialuronowy.
Multi-Mam BabyDent mieszka u nas w lodówce. Jest bardzo gęsty, nawet jak nie jest schłodzony, jest lepki, klejący. Na początku myślałam tylko o tym, że aplikacja nie jest przez ową konsystencję komfortowa, ale żel dzięki temu porządnie trzyma się dziąseł jak już się go tam zaaplikuje.
Schłodzony żel przynosi szybsza ulgę, właśnie dlatego że jest schłodzony. Rycerz twierdzi, że preparat "siedzi" mu na dziąsłach dość długo i dopóki go czuje ból jest mniej dokuczliwy. Opuchlizna na dziąsłach, a w zasadzie ich obrzmienie też wydaje się być mniejsze po zaaplikowaniu BabyDent i odczekaniu chwili.
Smak żelu jest neutralny i nie przeszkadza dziecięciu mojemu. PS. Mimo zawartości ksylitolu nie jest słodki i to moim zdaniem jego duży plus.
Generalnie żela wart rozpatrzenia w razie W, nie tylko u maluszków, ale jak widzicie i u starszaków, a może i u tych z Was którym wychodzą zęby mądrości ;) . Nałożenie go jest trochę problematyczne, ale to moim zdaniem drobna wada tego produktu.
Żel w promocji możecie kupić TUTAJ
Oto Rycerskie szóstki postanowiły polecieć po bandzie. On zaś jak na prawdziwego mężczyznę przystało wykazywał się w temacie cierpienia wyjątkowym brakiem cierpliwości. Rozdrażnienie było tym większe, że to głównie jego ulubione jedzenie dawało mu popalić. Ukochana marchewka poszła w kąt na długi czas. Dlatego też zdecydowałam się na wypróbowanie Multi-Mam BabyDent. Poprzeczka została postawiona dość wysoko bo wciąż pamiętam jak znajome zachwalały po testach kompresy z tej firmy (KLIK) .
Po drugie test wydał mi się o tyle miarodajny, że kontakt z osobą tresującą był jasny i konkretny i nie oparty na przypuszczeniach.
Skład żelu to trzy składniki opatentowany kompleks 2QR czyli bioaktywne polisacharydy, ksylitol i kwas hialuronowy.
Multi-Mam BabyDent mieszka u nas w lodówce. Jest bardzo gęsty, nawet jak nie jest schłodzony, jest lepki, klejący. Na początku myślałam tylko o tym, że aplikacja nie jest przez ową konsystencję komfortowa, ale żel dzięki temu porządnie trzyma się dziąseł jak już się go tam zaaplikuje.
Schłodzony żel przynosi szybsza ulgę, właśnie dlatego że jest schłodzony. Rycerz twierdzi, że preparat "siedzi" mu na dziąsłach dość długo i dopóki go czuje ból jest mniej dokuczliwy. Opuchlizna na dziąsłach, a w zasadzie ich obrzmienie też wydaje się być mniejsze po zaaplikowaniu BabyDent i odczekaniu chwili.
Smak żelu jest neutralny i nie przeszkadza dziecięciu mojemu. PS. Mimo zawartości ksylitolu nie jest słodki i to moim zdaniem jego duży plus.
Generalnie żela wart rozpatrzenia w razie W, nie tylko u maluszków, ale jak widzicie i u starszaków, a może i u tych z Was którym wychodzą zęby mądrości ;) . Nałożenie go jest trochę problematyczne, ale to moim zdaniem drobna wada tego produktu.
Żel w promocji możecie kupić TUTAJ