Kiedy pojawia się na blogu post o kosmetykach kolorowych, a w nim wzmianka, że w zasadzie to ja obecnie używam tylko podkładu mineralnego w tzw. proszku ;) zawsze znajdzie się kilka osób z pytaniem czy znam może coś bardziej tradycyjnego.
Rozumiem doskonale, że nie każdy jest w stanie przestawić się po pierwsze z podkładów drogeryjnych o cudownym poślizgu na podkłady mineralne. Nie dość, że sypkie to jeszcze z całą masą kolorów.Do tego trzeba znaleźć pędzel, który będzie nam odpowiadał i co najważniejsze nauczyć się je obsługiwać.
Z myślą o tych osobach, które jeszcze nie są gotowe lub po prostu nie chcą przechodzić na podkłady mineralne od czasu do czasu skuszę się na test podkładu w płynie, kremie itp.. czyli o konsystencji tradycyjnych drogeryjnych podkładów.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że takie naturalne podkłady, pozbawione silikonów i innych ulepszaczy poślizgu wydają się trudne w obsłudze na początku. Podobnie jest i z tym podkładem choć nie do końca, dlatego postanowiłam Wam o nim napisać. No nie tylko o nim, ale ...
Jedno ale do składu to Squalane, który potrafi zapychać cerę, podobnie jak Theobroma Cacao czyli masło kakaowe. Oczywiście mogą, ale nie muszą jak zwykle w takich wypadkach sprawa jest bardzo indywidualna.
Podkład ma konsystencję wody. Najlepiej nakładać go gąbką bo przecieka przez palce, choć palcami po kilku próbach też się udaje. Gdy opanujemy sztukę ujarzmienia konsystencji jest już z górki. Podkład rozprowadza się bardzo przyjemnie, z dobrym poślizgiem i lekkością.
Równo rozprowadza się na skórze. Dość szybko zastyga, na lekki mat, ale bez pudrowego efektu.
Krycie nie jest duże, ale daje się stopniować. Daje bardzo naturalny efekt.
Przypudrowany utrzymuje się kilka godzin. Nie ciemnieje z czasem. Ładnie stapia się ze skórą i jest praktycznie nie wyczuwalny na skórze.
Poza zbyt płynną konsystencją i jednak wysoką ceną nie mam się do czego przyczepić. Fantastyczny podkład o świetnym składzie i użytkowaniu.
Podobnie jak w podkładzie tej firmy mamy do czynienia z bardzo ładnym składem.
Problemem jak dla mnie jest kolor, jest baaaardzo żółty. Nie jest to mój odcień żółci i szczerze mówiąc miałam spory problemy, żeby sobie ten odcień do siebie dopasować. Najczęściej korektor mieszałam z podkładem i efekt w końcu był zadowalający na twarzy.
Po drugie korektor jest dość pudrowy i w moim przypadku nie bardzo sprawdzała się solo pod oczami. Mieszałam go z kremem pod oczy i nakładałam w takiej formie. Wtedy nie dość, że kolor był łagodniejszy to i konsystencja była lżejsza.
Jak widać musiałam sporo się nagimnastykować, żeby używać tego kosmetyku. Czy było warto? Było.
Korektor bardzo dobrze kryje zaczerwienione miejsca, wypryski, przebarwienia itp...Mimo swojej pudrowości nie wysusza, nie podkreśla skórek. Zmieszany z kremem pod oczy ładnie rozjaśnia okolice oka, nie obciąża skóry i nie wchodzi w zmarszczki. Fajne w nim jest to, że może służyć zarówno to twarzy jak i pod oczy. No i ten skład <3
Na koniec jeszcze jedna bardzo fajna rzecz
Czyli kolejna rzecz do wykorzystania na dwa sposoby. Testowałam cała wakacje, na wyjazdach itp... zamiast dwóch kosmetyków brałam jeden, bo to róż i pomadka w jednym.
Tint ma bardzo kremową konsystencję, dzięki czemu bardzo dobrze rozprowadza się na ustach i na policzkach. Daje bardzo naturalny efekt. Nie "wżera" się w skórę jak to mają w zwyczaju drogeryjne Tinty, ale przylega do skóry i trzyma się na niej bardzo długo. Na ustach wiadomo krócej, zwłaszcza gdy jemy czy pijemy.
Nie wysusza, ba nawilża!
Na policzkach żeby trzymała się jeszcze dłużej warto go przypudrować.
Rozumiem doskonale, że nie każdy jest w stanie przestawić się po pierwsze z podkładów drogeryjnych o cudownym poślizgu na podkłady mineralne. Nie dość, że sypkie to jeszcze z całą masą kolorów.Do tego trzeba znaleźć pędzel, który będzie nam odpowiadał i co najważniejsze nauczyć się je obsługiwać.
Z myślą o tych osobach, które jeszcze nie są gotowe lub po prostu nie chcą przechodzić na podkłady mineralne od czasu do czasu skuszę się na test podkładu w płynie, kremie itp.. czyli o konsystencji tradycyjnych drogeryjnych podkładów.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że takie naturalne podkłady, pozbawione silikonów i innych ulepszaczy poślizgu wydają się trudne w obsłudze na początku. Podobnie jest i z tym podkładem choć nie do końca, dlatego postanowiłam Wam o nim napisać. No nie tylko o nim, ale ...
Podkład 2nd Skin-Pigmenty owocowe+Squalan z Oliwy-Peach Bisque -100% Pure
Bardzo ładny skład! Pigmenty pochodzenia roślinnego, rzadko spotykane. Cała masa antyoksydantów i składników pielęgnacyjnych.Jedno ale do składu to Squalane, który potrafi zapychać cerę, podobnie jak Theobroma Cacao czyli masło kakaowe. Oczywiście mogą, ale nie muszą jak zwykle w takich wypadkach sprawa jest bardzo indywidualna.
Podkład ma konsystencję wody. Najlepiej nakładać go gąbką bo przecieka przez palce, choć palcami po kilku próbach też się udaje. Gdy opanujemy sztukę ujarzmienia konsystencji jest już z górki. Podkład rozprowadza się bardzo przyjemnie, z dobrym poślizgiem i lekkością.
Równo rozprowadza się na skórze. Dość szybko zastyga, na lekki mat, ale bez pudrowego efektu.
Krycie nie jest duże, ale daje się stopniować. Daje bardzo naturalny efekt.
Przypudrowany utrzymuje się kilka godzin. Nie ciemnieje z czasem. Ładnie stapia się ze skórą i jest praktycznie nie wyczuwalny na skórze.
Poza zbyt płynną konsystencją i jednak wysoką ceną nie mam się do czego przyczepić. Fantastyczny podkład o świetnym składzie i użytkowaniu.
Podkłady dostępne są KLIK<>KLIK
Rozjaśniający Korektor pod Oczy - Kolor Korektor - 100% Pure
Pomyślałam sobie, że skoro podkład w płynie to i korektor taki by się przydał.Podobnie jak w podkładzie tej firmy mamy do czynienia z bardzo ładnym składem.
Problemem jak dla mnie jest kolor, jest baaaardzo żółty. Nie jest to mój odcień żółci i szczerze mówiąc miałam spory problemy, żeby sobie ten odcień do siebie dopasować. Najczęściej korektor mieszałam z podkładem i efekt w końcu był zadowalający na twarzy.
Po drugie korektor jest dość pudrowy i w moim przypadku nie bardzo sprawdzała się solo pod oczami. Mieszałam go z kremem pod oczy i nakładałam w takiej formie. Wtedy nie dość, że kolor był łagodniejszy to i konsystencja była lżejsza.
Jak widać musiałam sporo się nagimnastykować, żeby używać tego kosmetyku. Czy było warto? Było.
Korektor bardzo dobrze kryje zaczerwienione miejsca, wypryski, przebarwienia itp...Mimo swojej pudrowości nie wysusza, nie podkreśla skórek. Zmieszany z kremem pod oczy ładnie rozjaśnia okolice oka, nie obciąża skóry i nie wchodzi w zmarszczki. Fajne w nim jest to, że może służyć zarówno to twarzy jak i pod oczy. No i ten skład <3
Korektor jest TUTAJ<>TUTAJ
Na koniec jeszcze jedna bardzo fajna rzecz
Tint usta/policzki -Uoga Uoga
Czyli kolejna rzecz do wykorzystania na dwa sposoby. Testowałam cała wakacje, na wyjazdach itp... zamiast dwóch kosmetyków brałam jeden, bo to róż i pomadka w jednym.
Tint ma bardzo kremową konsystencję, dzięki czemu bardzo dobrze rozprowadza się na ustach i na policzkach. Daje bardzo naturalny efekt. Nie "wżera" się w skórę jak to mają w zwyczaju drogeryjne Tinty, ale przylega do skóry i trzyma się na niej bardzo długo. Na ustach wiadomo krócej, zwłaszcza gdy jemy czy pijemy.
Nie wysusza, ba nawilża!
Na policzkach żeby trzymała się jeszcze dłużej warto go przypudrować.
Tinty są TUTAJ<>TUTAJ